Chadecy, kiedy rządzili w latach 1982 - 1998, nie stawiali aż tak dużych barier dla zatrudniania obcokrajowców
Dla poparcia swoich twierdzeń nasz rozmówca przytacza dane: W 1992 r. na rynku niemieckim działało 1519 polskich firm, teraz - mniej niż 500. W maju tego roku w Niemczech legalnie pracowało 28 864 Polaków, 10 lat temu - prawie 60 tys.
Co robią Niemcy?
Od 1 stycznia 2003 r. firmy zagraniczne działające na terenie RFN, w tym nasze, będą musiały płacić swoim pracownikom pensje o 27 proc. wyższe niż przedsiębiorstwa niemieckie. Od 1 lipca tego roku obowiązuje już wpłacanie przez firmy zagraniczne wynagrodzeń urlopowych do niemieckiej kasy urlopowej, która co prawda będzie wypłacała pieniądze za urlop, ale nasi pracodawcy narzekają, że zyski z odsetek będą zabierali dla siebie Niemcy. Od 1 lipca zagraniczne firmy muszą ponadto wypłacać swoim pracownikom rekompensatę za 3 posiłki dziennie.
Konkurencja - raus
Polskie firmy działające na rynku niemieckim są oburzone. - Niemcy stawiają stawki zaporowe, by pozbyć się konkurencji zagranicznej. Praktycznie niewiele firm będzie w stanie wypracować tak duży zysk, aby zniwelować skutki 27-procentowej podwyżki płac ponad stawki wynagrodzeń określone dla firm niemieckich. Posunięcia administracji niemieckiej mogą oznaczać koniec działalności dla wielu firm polskich - twierdzi prezydent Stowarzyszenia Polskich Przedsiębiorców Usługowych w Niemczech.
Próbowaliśmy dowiedzieć się, jakie stanowisko w tej sprawie zajmuje Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej. Niestety, wczoraj jego urzędnicy nie mieli dla nas czasu.
Julian Korman narzeka też na naszą administrację. Przyznaje, że kierowane przez niego stowarzyszenie w związku z tym, że jest zarejestrowane w niemieckim rejestrze sądowym, ma prawo do wyrażania swoich opinii i bycia wysłuchanym przez niemieckie instytucje rządowe. Nasz rozmówca zapewnia, że nie zdarzyło się, aby stowarzyszenie nie otrzymało od rządu i instytucji federalnych w przepisowym terminie wyczerpujących odpowiedzi na postawione pytania. Zawsze też Niemcy spieszą z pomocą interpretacyjną i informacyjną. Ale też bardzo zdecydowanie chronią swój rynek pracy - za pomocą przepisów administracyjnych.
Komisja Europejska skrytykowała rząd Niemiec za stosowanie praktyk dyskryminacyjnych wobec zagranicznych firm budowlanych, a nawet zagroziła rządowi Gerharda Schrödera postawieniem państwa przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu.
Podwykonawcami
wszędzie tylko Polacy
Polskie firmy w Niemczech mogą działać wyłącznie w ramach kontyngentu miejsc - ograniczonego zarówno co do wysokości, jak i branży. Kontrakty są dopuszczane tylko w wybranych okręgach administracyjnych i z partnerami spełniającymi określone warunki, w tym taki, że niemiecki pracodawca musi mieć 3 razy więcej własnych pracowników niż posiadających zezwolenia na pracę.
Skomplikowany i długotrwały jest również proces dopuszczania do pracy, a za każde zezwolenie trzeba płacić miesięcznie 75 euro od osoby (w Belgii opłata ta wynosi 1,25 euro).
- W ubiegłym roku za wszelkiego rodzaju opłaty administracyjne Niemcy pobrali od nas ponad 70 milionów marek - _mówi Julian Korman. - Tymczasem nasze firmy mogą być wyłącznie podwykonawcami. W Polsce taka sytuacja nie ma miejsca; więcej (i co gorsza) - wiele naszych firm we własnym kraju pełni rolę podwykonawców dla firm niemieckich. Wystarczy przekroczyć granicę, żeby zobaczyć, ile firm niemieckich pracuje w Polsce. Jest ich znacznie więcej niż polskich w RFN. I nie mają one praktycznie żadnych ograniczeń._
Związki na usługach SPD
Polscy pracodawcy twierdzą, że ich niemieccy odpowiednicy po prostu ich się boją, bo polski robotnik pracuje w Niemczech co najmniej równie wydajnie, jak niemiecki. W rugowaniu naszych firm pomagają niemieckie związki zawodowe, a zwłaszcza najpotężniejszy z nich - Igebau, którego lider Klaus Hugell jest posłem SPD, czyli partyjnym kolegą kanclerza Gerharda Schrödera. Liderzy Igebau rozgłaszają w niemieckich środkach przekazu, że polscy związkowcy z "Solidarności" i Związku Zawodowego "Budowlani" popierają ich postulaty w zakresie ochrony niemieckiego rynku pracy.
- Wiemy, że prasa niemiecka tak pisze, ale to nieprawda - jest wręcz odwrotnie. Razem ze ZZ "Budowlani" spieramy się z Igebau, przekonujemy tamtejszych związkowców o konieczności ochrony polskich firm na rynku niemieckim - mówi Zbigniew Majchrzak, przewodniczący Sekcji Krajowej Budownictwa i Przemysłu Drzewnego NSZZ "Solidarność".
Zarówno Julian Korman, jak i Zbigniew Majchrzak uważają, że dla polskich firm w Niemczech o wiele lepiej będzie, gdy wrześniowe wybory parlamentarne zakończą się sukcesem CDU, gdyż chadecy, kiedy rządzili w latach 1982 - 1998, nie stawiali aż tak dużych barier dla zatrudnienia obcokrajowców w Niemczech.
WŁODZIMIERZ KNAP
Przykładowe stawki polskiego pracownika w Niemczech:
\* godzina pracy robotnika budowlanego zatrudnionego legalnie - 8-9 marek netto;
\* godzina pracy na budowie na czarno - 4-5 euro, choć prasa niemiecka pisze, że Polak podejmie pracę nawet za 1,5 marki;
\* pielęgniarka - miesięcznie około 1000 euro netto;
\* w rolnictwie można zarobić miesięcznie około 1200 euro brutto.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?