Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chce być samotnym, białym żaglem

Redakcja
Fot Michał Klag
Fot Michał Klag
Przedłużył Pan kontrakt z Cracovią. Kto zaproponował dwuletni kontrakt?

Fot Michał Klag

Rozmowa z Arturem Płatkiem, szkoleniowcem piłkarzy Cracovii

- To była inicjatywa pana prezesa Filipiaka.
To dość długi kontrakt jak na polskie warunki...
- Miło mi, że prezes wysunął taką propozycję. Choć z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że długość kontraktu nie ma znaczenia. Są zawirowania w klubie, to umowy rozwiązuje się.
Nie wiadomo nadal gdzie zagra Cracovia, czy w ogóle wystąpi w barażach. Ta niepewność Pana nie przeraża?
- Nic na to poradzę. Musimy czekać na decyzję centrali. Przygotowujemy się jednak tak, jakby baraże nas czekały. Wierzę, że utrzymamy się w ekstraklasie. W ostatnim sezonie trochę pechowo potraciliśmy kilka punktów, dobrze byłoby teraz to nadrobić.
Czy wyjazd do USA na jeden mecz nie zakłóci Panu tych przygotowań?
- Nie ma już co gdybać. Wyjazd był załatwiany wcześniej, trzeba lecieć. Zabieram do Chicago 24 zawodników, będę chciał, abyśmy zagrali z FC Monterrey dwoma składami. Od poniedziałku ciężko trenujemy, dwa razy dziennie, w Chicago, obok meczu, będą też dwa treningi. A po męczącej podróży dam zawodnikom jeden dzień na rozprostowanie kości, a potem znowu do ciężkiej pracy.
Wiadomo już z kim po powrocie zagracie mecze sparingowe?
- Przypuszczam, że baraże mogą być 22 i 25 lipca. Mamy plan sparingów, zagramy m.in. 15 lipca z Podbeskidziem, 18 lipca z Górnikiem Zabrze.
Czy 3,5 tygodnia wystarczy na dobre przygotowanie zespołu?
- To trochę mało czasu. Zawodnikom może zabraknąć zdrowia. Ale bardzo liczę na ich zaangażowanie, determinację, wolę walki. To może okazać się decydujące.
Pracuje Pan w Cracovii od października 2008 roku. Na pewno mam Pan spostrzeżenia, co należy zmienić, ulepszyć?
- Swoje uwagi jeszcze kilkanaście dni temu przekazałem profesorowi Filipiakowi. Postuluję m.in. powołanie dyrektora sportowego, poszerzenie składu szkoleniowego.
Odnoszę czasem wrażenie jest Pan w Cracovii takim samotnym, białym żaglem. Ma Pan szczupłą kadrę szkoleniową, nie ma w niej fizjologa, psychologa...
- Psycholog, a raczej pani psycholożka była, ale okazuje się, że najlepiej współpracowało się jej ze... mną. Współpracuję z fizjologiem prof. Jastrzębskim z Gdańska. Na pewno korzystniej byłoby gdyby fizjolog był na miejscu w Krakowie, ale takich fachowców, wysokiej klasy, myślę tutaj o panach Wielkoszyńskim, Chmurze, mamy w Polsce nie wielu. W różnych krajach są różne modele. Np. w Anglii główny trener odpowiada w zasadzie za wszystko, ale ma bardzo szerokie grono współpracowników. U nas, nie tylko w Cracovii, sztaby szkoleniowe są za szczupłe. Powinniśmy znaleźć dla Cracovii najlepszy model, który pasować będzie do polskich warunków. Będę po powrocie rozmawiał o tym z profesorem Filipiakiem, namawiał go do zaangażowania w klubie dyrektora sportowego, dobrym kandydatem jest moim zdaniem Tomasz Rząsa.
Profesor mówi, że w Polsce nie są sprecyzowane zadania dla dyrektora sportowego...
- To spróbujmy je sprecyzować. W naszym futbolu potrzebna jest dobra organizacja, mądre zarządzanie. Cieszę się, że nasze kluby rosną w siłę, budują się piękne stadiony. Jestem przekonany, że za 2-3 lata polska ekstraklasa może być ciekawym produktem marketingowym. Będąc w Niemczech, obserwowałem jak wspaniale rozwija się Bundesliga. Tam w ciągu kilku lat wyrosły wspaniałe stadiony, teraz zapełnione są niemal do ostatniego miejsca.
Jaka jest Pana wizja budowania zespołu? Chciały Pan opierać się na doświadczonych graczach czy też stawiać na młodzież?
- Proporcje muszą być wyważone. Mój ideał, to 4-5 bardzo dobrych podstawowych graczy, dokładam do tego kilku zawodników już ogranych i najbardziej utalentowaną młodzież. Jestem za promowaniem młodych, powinni dawać impuls drużynie. Ale to, że ktoś jest młodym graczem, to jeszcze za mało.
Patrząc na Cracovię widać, że młodzi gracze jakoś nie mogą się przebić do podstawowego składu. Urbański, Uszalewski, Baliga, Jeleń okrzyknięci zostali dużymi talentami, a jednak żaden z nich nie wywalczył miejsca w wyjściowej jedenastce.
- Liczy się nie tylko talent, ale przede wszystkim charakter. Młodemu zawodnikowi nie jest łatwo od razu wskoczyć do podstawowej jedenastki. Trzeba mądrze kierować jego karierą. Musimy ich odpowiednio promować, kiedy jeszcze nie są przygotowani na grę w ekstraklasie wypożyczać do klubów I i II ligi. Niech tam grają, nabierają doświadczenia, a potem będziemy znowu po nich sięgać. Wrócił do nas z wypożyczenia do Okocimskiego Dawid Dynarek. Widzę po treningu, że to inny zawodnik, ograł się w II lidze, nabrał doświadczenia. Nie wiem czy już teraz będzie w stanie wskoczyć do składu, ale za rok myślę, że tak. Wypożyczenie do Górnika Łęczna dobrze zrobiło Kamilowi Witkowskiemu. Grał tam systematycznie, zrozumiał, że do wyników można dojść tylko ciężką pracą. A już najlepszym przykładem są bracia Brożkowie, którzy przez kilka sezonów byli wypożyczania, a teraz są filarami Wisły.
ROZMAWIAŁ: ANDRZEJ STANOWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski