Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcę leszczy, myślę już o walce z Ruizem

P. Franczak, Ł. Madej
Rozmowa. - Nie osiągnąłem tyle co Adamek, ale zawsze dawałem emocje. Nie chcę być prowadzony jak przeciętny Kowalski - mówił po walce Artur Szpilka.

Dużo esemesów i nieodebranych połączeń ma Pan w komórce?

Jeszcze nie wiem, ale kiedy przed walką wstawiłem na Facebooka, że wychodzę, to przez dwie minuty uzbierało się jakieś siedem tysięcy lajków. Jestem z kibicami, ale ciężko odpisać na kilka tysięcy wiadomości.

Wygląda na to, że zakończył Pan karierę być może najlepszego polskiego zawodowego pięściarza w historii.

To dopiero się okaże. Tomek przegrał, ale dalej jest przecież świetnym zawodnikiem. Może odpocznie jakiś rok... Pewnie jest mu teraz smutno, ale jak przyjdzie pan Solorz [właściciel Polsatu - red.] i powie, że jest tyle i tyle za walkę na przykład z Saletą, to wiadomo, że się zgodzi. Każdy z nas boksuje dla chwały, lecz dla kasy też.

Historia zatoczyła koło, bo pięć lat temu - pokonując Andrzeja Gołotę, to właśnie Adamek został numerem jeden naszej wagi ciężkiej. Dziś liderem jest Pan.

Odpowiem tak: może nie było widowiskowego pięściarstwa, a typowo taktyczna walka, ale pokazałem, że jednak potrafię, że nie boję się wyzwań. Ja nie chcę boksować z leszczami. Sam wywarłem presję na promotorach, żeby ta walka się odbyła.

Przed pojedynkiem nie brakowało między wami złej krwi, a co powiedzieliście sobie tuż po ostatnim gongu?

Podziękowałem Tomkowi, on mi też. Aha, stwierdziłem jeszcze, że byłem lepszy, a on tylko tak popatrzył, popatrzył i poszedł. Zła krew? Nie, po prostu wkurzałem się, że Adamek mnie lekceważy. A na ważeniu wcale Tomkowi nie powiedziałem, że pokażę mu kilka "myczków", tylko że zobaczy szybkość. On powiedział, że zbije mnie jak dziecko. Na tym się skończyło.

Właśnie, eksperci powtarzali, że atutem Szpilki będzie siła, a okazała się nim szybkość.

Tak pewnie mówili, bo wszystkim opowiadałem, że będę ważyć 108 kg, i ta moja waga [ok. 101 kg - red.] była dla Tomka zaskoczeniem. Dla niego najwygodniejsi są silni zawodnicy, którzy idą do przodu i się po prostu biją. Takie coś jest prezentem dla Tomka, który robi pyk, pyk, pyk, i rywala nie ma. A kiedy przeciwnik wyprzedza Adamka, "siedzi" na lewej nodze, to sytuacja się zmienia. Oglądałem walkę Tomka z Dawsonem, kiedy ten drugi właśnie tak się zachowywał. Adamek dziwnie wtedy się czuł. Ten pojedynek znam na pamięć.

Podobno wygrywając, Adamek mógł wkrótce liczyć na dużą walkę w USA.

Doszły mnie słuchy, że jak mnie pokona, zawalczy z Powietkinem albo Jenningsem. To o czymś świadczy. Nie osiągnąłem tyle co Adamek, ale zawsze dawałem emocje. Nie chcę być prowadzony jak przeciętny Kowalski. Albo nóż, albo widelec...

Czyli teraz szykuje się Pan na Powietkina?

Nie, broń Boże, Powietkin to jeszcze nie ta liga, ale nie żebym się bał [uśmiech]. Po prostu mam jeszcze co poprawiać. Na tle Tomka wypadłem dobrze, ale nie rewelacyjnie. Nie robiłem nic więcej, bo nie musiałem.

Tym razem wytrzymał Pan ciśnienie, nerwy nie puściły i od początku do końca skutecznie realizował Pan plan trenera Fiodora Łapina.

Założenie było takie, że mam Tomka wyboksować, bo nie ma szans wygrać przed czasem. W czwartej czy piątej rundzie mocno go trafiłem, ale wiedziałem, że jak się "podpalę", to może się dla mnie źle skończyć. Od razu zapaliła się lampka: dobra, spokojnie, wypunktujesz go. Nie wchodziła mi lewa, więc starałem się skupić na prawym prostym. Może nie była to jakaś emocjonująca walka, ale raczej taktyczna wygrana.

Większość ludzi spodziewała się, że górę weźmie doświadczenie Adamka.

Zrobiłem wszystko, żeby pokazać, że stać mnie na dobry boks. Wydaje mi się, że Tomek nie spodziewał się, że ja zaboksuję w taki sposób. Sądził, że będę szedł lewym sierpowym, wdawał się w bójkę, a on mnie skontruje. Zawodnik boksuje, jak mu przeciwnik pozwala. Gdybyśmy się bili, byłoby to widowiskowe, wszyscy biliby brawo, ale ktoś skończyłby na macie. Nie napalałem się na lewy, bo widziałem, że Tomek szykuje prawą rękę.

I trafił Pana.

Poczułem i powiedziałem sobie: "To nie ma sensu. Dalej boksuję swoje, prawym prostym". To samo mówił trener Łapin.

W sumie odniósł Pan pewne zwycięstwo. Zaskoczony?

Nie zaskoczony, ale spodziewałem się, że Tomek ruszy w ostatniej rundzie i wszystko postawi na jedną kartę.

Ten rok kończy Pan wygraną z Adamkiem, ale zaczął się on w Nowym Jorku pierwszą w karierze przegraną z Bryantem Jenningsem. Po głowie chodzi rewanż z Amerykaninem?

Bardzo, ale jeszcze nie w tej chwili. Wiem, że telewizja amerykańska jest zainteresowana moim pojedynkiem z Andym Ruizem Jr. Też o nim myślę. A potem chętnie wezmę rewanż na Jenningsie za jedyną porażkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski