Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chce się poddać losowi

Katarzyna Ponikowska
Jerzy Kwiatkowski strzela z łuku od 2002 roku. Popularyzuje w ten sposób sport i rekreację wśród osób niepełnosprawnych, jako formę rehabilitacji, ale także walki z życiem poza marginesem
Jerzy Kwiatkowski strzela z łuku od 2002 roku. Popularyzuje w ten sposób sport i rekreację wśród osób niepełnosprawnych, jako formę rehabilitacji, ale także walki z życiem poza marginesem FOT. KATARZYNA PONIKOWSKA
Braciejówka. Jerzy Kwiatkowski, działacz społeczny spod Olkusza, przeżył dwie tragedie. Był bliski załamania. Stara się wspierać innych niepełnosprawnych, zachęcając do sportu. Sam potrzebuje pomocy

Świat Jerzego Kwiatkowskiego z Braciejówki (gm. Olkusz) zawalił się dwa razy. Pierwszy raz we wrześniu 1989 roku. Miał wtedy 36 lat. Kupił płyty stropowe, żeby pokryć kotłownię w swoim gospodarstwie ogrodniczym. Stał pod płytą, żeby ją przeciągnąć. Jeden z cięższych elementów spadł prosto na niego. – Pierwszy raz widziałem śmierć na oczy – wspomina pan Jerzy.

Doznał urazu kręgosłupa na odcinku lędźwiowym. Od tamtej pory, mimo intensywnej rehabilitacji, porusza się na wózku inwalidzkim. I do dziś boryka się z problemami zdrowotnymi.

– Gdyby mi ktoś poprzedniego dnia powiedział, że jutro siądę na wózek, nie uwierzyłbym. Całkowicie zawalił mi się wtedy świat – opowiada. Jego córka miała wtedy 13 lat, syn 10. Nie wiedział, jak dalej żyć. Złapał kontakt z kolegą, który jeździł na wózku. Jego żona była rehabilitantką. – Nie umiem określić, jak wielką pomoc od nich otrzymałem. Rozumieli mnie. Mogłem się do nich zwrócić z każdym problemem – mówi.

W gospodarstwie pomagała mu rodzina i koledzy. Na zmianę uprawiali chryzantemy i warzywa: ogórki, pomidory, sałatę. W 1995 zaczął się duży remont i rozbudowa gospodarstwa. Miał wtedy 4,5 tys. doniczek chryzantem.

Syn zaczął w Olkuszu liceum ekonomiczne. Uważał, że ekonomia w biznesie to podstawa. Z czasem miał przejąć cały interes.

W słoneczny październikowy dzień 1997 roku 18-letni syn Jerzego Kwiatkowskiego po godz. 12 wyjechał autem do szkoły. Zajechał jeszcze po kolegę. To był ułamek sekundy. Między Troksem a przejazdem kolejowym uderzył w nich inny samochód. Syn zginął na miejscu. Koledze, oprócz urazu psychicznego, nic się nie stało.

Kierowca, który spowodował wypadek, miał w aucie niesprawne hamulce. Dostał wyrok w zawieszeniu. – Wtedy po raz drugi pomyślałem, co ja tu robię? W synu pokładałem jedyną nadzieję na przejęcie gospodarstwa – wspomina pan Jerzy. – W jakiś sposób trzeba było jednak sobie z tym poradzić. Dziś wiem, że można być pewnym tego, co jest, ale nie tego, co będzie. Można sobie planować, a i tak nic z tego nie wyjdzie – dodaje niepełnosprawny mężczyzna.

Mimo to Kwiatkowski wziął się w garść i spróbował jakoś ułożyć z powrotem swoje życie. Zaczął w miarę możliwości, uczestniczyć w ruchach społecznych. Działa w Polskim Towarzystwie Walki z Kalectwem oraz w Społecznej Ra- dzie Wojewódzkiego Szpitala Chorób Płuc i Rehabilitacji w Jaroszowcu. Żyje aktywnie. Bierze udział w zawodach łuczniczych, propaguje uprawianie sportu wśród niepełnosprawnych i młodzieży.

Jego przygoda z łukiem zaczęła się przypadkowo. W 2000 roku na spotkanie Towarzystwa Walki z Kalectwem do Olkusza przyjechał Bogdan Dąsal, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. osób niepełnosprawnych. Kwiatkowski robił pokaz rzutu oszczepem.

Dąsal dał mu wtedy łuk i zapytał, czy to by go nie zainteresowało. Tak się zaczęło.

W 2003 roku wstąpił do sekcji łuczniczej. W 2006 roku pojechał na swoje pierwsze zawody w Zamościu – halowe mistrzostwa Polski.

Zaczął odnosić pierwsze sukcesy. W ubiegłym roku zajął czwarte miejsce w V Międzynarodowych Mistrzostwach Polski Masters w Poznaniu. Do brązu brakło mu 10 punktów. – Pokazałem, że mogę w pełni rywalizować z osobami sprawnymi – zaznacza.

Niestety, każdy wyjazd wiąże się z kosztami. Do tego trzeba utrzymać auto. Pieniądze są też potrzebne na rehabilitację oraz sprzęt, dzięki któremu Kwiatkowski może lepiej funkcjonować.

– Po śmierci syna wydzierżawiliśmy gospodarstwo. Córka została fryzjerką, sami z żoną nie byliśmy w stanie go prowadzić. Teraz musimy się z żoną utrzymać z dwóch rent po ok. 700 zł. Jest bardzo ciężko – podkreśla Kwiatkowski.

Dlatego prosi o wsparcie. Jeżeli ktoś chce pomóc, może przekazać 1 procent podatku lub darowiznę Fundacji Ava­lon (KRS0000270809) z dopiskiem: Kwiatkowski, 2768.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski