Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie czekać do niedzieli

Hubert Zdankiewicz
W pierwszym meczu ze Szkocją Robert Lewandowski nie strzelił gola.
W pierwszym meczu ze Szkocją Robert Lewandowski nie strzelił gola. Fot. Bartek Syta
Rozmowa. - Ze Szkotami zagramy o zwycięstwo - zapowiada Robert Lewandowski.

- Ostatnio strzela Pan jak na zawołanie. Zostało coś w magazynku na Szkocję?
- Na pewno bardzo się cieszę, że strzelam bramki i na pewno chciałbym to robić jak najczęściej. Na Euro nie awansują jednak jednostki, tylko zespół. Nie myślę więc o tym meczu w kontekście strzeleckich rekordów. Wiadomo, o co walczymy.

- O Szkotach mówi się, że to twardziele. W piłkę chyba jednak również potrafią grać?
- W naszej grupie to drużyna, która oprócz Niemców najbardziej próbuje grać piłką. W odróżnieniu od takiej np. Irlandii, która gra typowo po wyspiarsku - długa piłka do przodu i próbujemy się przepchać w polu karnym. To jednak może być również dla nas dobra informacja, bo możemy wykorzystać ich ewentualne błędy. Tym bardziej, że to oni są pod większą presją, bo to dla nich mecz ostatniej szansy.

- Wychodząc na Szkotów, będzie Pan miał gdzieś z tyłu głowy brutalny faul Gordona Greera z meczu w Warszawie?
- Nie, wtedy faktycznie mocno to odczułem, bo do końca meczu nie mogłem normalnie biegać. O takich rzeczach szybko się jednak zapomina. Tak naprawdę zawinił wtedy sędzia, który na ten faul nie zareagował. Mam nadzieję, że w Glasgow arbiter będzie bardziej staranny i będziemy się mogli skupić na aspektach czysto piłkarskich. Bez tego nie uda się strzelić bramki czy wygrać spotkania.

- Przy korzystnym wyniku w meczu Irlandii z Niemcami do awansu może wystarczyć wam remis w niedzielnym meczu z Irlandią w Warszawie...
- Ale gdyby powinęła nam się noga w Glasgow, to przed tym meczem presja będzie ogromna, dlatego lepiej nie komplikować sobie życia. Fakt, że zagramy na wyjeździe, na bardzo gorącym terenie. Musimy jednak zrobić wszystko, żeby wywalczyć w tym meczu jak najlepszy dla nas wynik. Najlepiej go wygrać. Stabilność, determinacja, gra zespołowa - z takim nastawieniem trzeba wyjść w czwartek na boisko.

- Niemcy nie odpuszczą w Dublinie? Rozmawiał Pan o tym z kolegami z Bayernu?
- Rozmawiałem oczywiście, ale nawet bez rozmowy wiedziałbym, że na pewno tego nie zrobią. Niemcy też chcą wygrać, walczą przecież o pierwsze miejsce w grupie, które teoretycznie mogą jeszcze stracić. To profesjonaliści i w każdym meczu walczą o zwycięstwo. Na pewno nie zagrają w Dublinie z Irlandią na remis.

- Którego remisu wam z kolei bardziej szkoda? Ze Szkocją w Warszawie czy z Irlandią w Dublinie?
- Chyba tego w Dublinie, bo straciliśmy gola w ostatniej minucie. Wcześniej był jeszcze faul na naszym bramkarzu. Miejmy nadzieję, że na koniec nikomu nie będzie żal tych punktów.

- Z czego wynika Pana fantastyczna skuteczność? Czuje Pan, że jest w superformie?
- Czuję się dobrze zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Ponadto z roku na rok jestem coraz bardziej doświadczonym zawodnikiem, wchodzę zresztą w optymalny dla napastnika wiek. To wszystko sprawia, że czasami jest mi po prostu łatwiej niż kiedyś. Z drugiej jednak strony taka strzelecka passa sprawia, że oczekiwania wobec mnie rosną. Obrońcy rywali też bardziej zwracają na mnie uwagę. Na razie dobrze mi idzie i bardzo się z tego cieszę. Nie mogę jednak osiąść na laurach, bo każda seria kiedyś się kończy.

- Bayern gra teraz inaczej, częściej atakuje skrzydłami i taki styl najwyraźniej bardzo Panu odpowiada. Nie myślał Pan, by przenieść niektóre schematy z gry w klubie na kadrę?
- Myślę, że trener Adam Nawałka najlepiej wie, jak wykorzystać najlepiej potencjał każdego z nas, dlatego nie zamierzam wyrywać się przed orkiestrę. W przypadku napastnika wszystko jest poza tym w miarę proste - im więcej dostanie piłek w polu karnym, tym większa jest szansa, że strzeli bramkę. Czasami trzeba być jednak cierpliwym, bo tych sytuacji może nie być zbyt dużo, jedna, dwie na cały mecz. Czasem też jest tak, że ma się te okazje, a piłka nie chce wpaść jak zaklęta. Taka jest piłka nożna. Podstawa to według mnie pozytywne myślenie. Trzeba grać swoje i wierzyć, że w końcu się uda.

- Lubi Pan grać przeciwko drużynom z Wysp Brytyjskich? Przeciwko obrońcom o takiej mentalności, słabszym technicznie, ale bardzo twardym i zdecydowanym?
- Nie ma większego znaczenia, przeciwko komu gram. Zresztą w każdym zespole może trafić się obrońca o takim sposobie gry. Nie tylko w tych na Wyspach. Jeśli wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, potrafię sobie poradzić w każdych warunkach.

- Który rywal będzie trudniejszy: Szkocja czy Irlandia?
- Na tym etapie eliminacji trudno powiedzieć, bo to nie zależy tylko od umiejętności czysto piłkarskich, ale również od nastawienia. Na przykład od tego, czy mecz z Irlandią będzie jeszcze o czymkolwiek decydował. Dużo będzie również zależało od naszej dyspozycji.

- Pojawia się czasem w głowie myśl, że jeśli się - odpukać - nie uda, to...
- Nie ma sensu się nakręcać. Staramy się myśleć pozytywnie, choć zdajemy sobie sprawę, że nikt nam niczego nie da w tych meczach za darmo. Sami musimy wywalczyć awans.

Notował Hubert Zdankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski