Eksperci z Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie ocenią wkrótce, ile będzie kosztować renowacja samolotu Lim-2, który stoi na postumencie przy ulicy Krakowskiej w Andrychowie. Zdecydują też, czy podejmą się tego zadania. Rozmawiali o tym pod koniec ub. tygodnia burmistrz Tomasz Żak i dyrektor krakowskiej placówki Krzysztof Radwan.
Samorząd zdecydował się na ratowanie samolotu po tym, jak pod koniec 2014 r. do Urzędu Miejskiego wpłynęło pismo z prośbą o nieodpłatne przekazanie go do zbiorów Muzeum Techniki i Militariów w Rzeszowie. Chciało się ono zająć remontem Lima, co pozwoliłoby mu "przeżywać drugą młodość". Stanąłby w Rzeszowie obok innych eksponatów, m.in. Su-22, Miga-21 oraz Iskry.
Gmina zapytała wstępnie wojewódzkiego konserwatora, czy może wykreślić samolot z ewidencji zabytków, a ten nie widział przeciwwskazań, ale zasugerował przeprowadzenie konsultacji społecznych. Pytanie o przyszłość samolotu-pomnika zadano za pośrednictwem lokalnych mediów. Reakcja była jednoznaczna.
- Burza, którą sami rozpętaliśmy, pokazała, że mieszkańcom zależy na tym, by samolot został w Andrychowie. Dlatego postanowiliśmy go wyremontować. Poprzednio robiono to dekadę temu i więcej mu tamten remont zaszkodził niż pomógł, bo doszło do zniszczenia warstw ochronnych - wyjaśnia Agnieszka Gierszewska, dyrektor biura burmistrza Andrychowa. Dodaje, że gmina chce, by samolot przestał być zabytkiem, ale tylko po to, by remont stał się łatwiejszy.
Andrychowski Lim-2 to - jak napisano na postumencie - "dar Ludowego Lotnictwa Polskiego dla Wytwórni Silników Wysokoprężnych". Miał przypominać poległych podczas II wojny światowej. W grudniu 1976 r. zamontowali go w czynie społecznym pracownicy Andorii.
Z ustaleń miłośnika historii lotnictwa z Krakowa Piotra Michno wynika, że to egzemplarz z 1956 r. Służył w jednostkach myśliwskich i szturmowych, m.in. w Ornecie, Bydgoszczy, Sochaczewie, a także był na wyposażeniu Szkoły Orląt w Dęblinie. To prawdopodobnie składak z dwóch myśliwców, produkowanych na licencji ZSRR (tam był to Mig-15 bis).
Na czele fundacji, która prowadzi muzeum w Rzeszowie, stoi Tomasz Bąk, generał w stanie spoczynku, były dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie, a wcześniej m.in. 18. Bielskiego Batalionu Powietrznodesantowego. Podczas częstych podróży do Bielska-Białej widuje podniszczonego andrychowskiego Lima-2. - Człowiekowi serce się kraje. Zacząłem się obawiać, czy ktoś nie wpadnie na pomysł, żeby oddać ten samolot na złom - mówi gen. Bąk. - Szkoda że nie trafi do nas, ale najważniejsze, że są szanse na poprawę jego losu. Będziemy się przyglądać, czy nie skończyło się tylko na obietnicach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?