Radny Grzegorz Gołdynia skrytykował na łamach "DP" likwidację szpitalnego oddziału zakaźnego. We wtorek w pomieszczeniach po zakaźnym otwierano centrum kardiologii inwazyjnej, elektroterapii i angiologii. Według Gołdyni - likwidacja była pochopna, czego dowodzi m.in. przypadek podejrzewanej o świńską grypę oświęcimianki, którą transportowano do Tychów.
- Zgodnie z przysięgą Hipokratesa, lekarz powinien "po pierwsze nie szkodzić". Oddział zakaźny został zamknięty ponieważ był przestarzały, pracował tam już tylko jeden lekarz zakaźnik, krótko mówiąc, nie spełniał obecnych standardów, a wykorzystanie łóżek było poniżej 50 proc. Ale taki stan to przecież nie zasługa obecnego zarządu powiatu, ale zaniedbań w przeszłości - ripostuje wicestarosta Józef Krawczyk. - Nie żyjemy w XIX wieku, kiedy jeden lekarz leczył wszystkie przypadłości. Nie sposób w każdym szpitalu - zwłaszcza w powiatowym w 40-tysięcznym mieście - mieć specjalistów na każdą okazję - mówi Józef Krawczyk.
Starosta przypomina o porozumieniu ze szpitalem wojewódzkim w Tychach. - Nie ma więc żadnego realnego zagrożenia! Nie demonizujmy, że trzeba przewieźć pacjenta "aż 16 km" z Oświęcimia. Są karetki. Pacjent z Kęt czy Bulowic też musi pokonać taką drogę do Oświęcimia i nikt się temu nie dziwi - zauważa Krawczyk. - Lichy oddział zakaźny nie ma sensu. A nowoczesna kardiologia będzie ratować życie, gdyż ryzyko zachorowań na choroby sercowo-naczyniowe dotyczy każdego z nas - dodaje.
(PLIN)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?