Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie donosił, ale skłamał

Edyta Zając, Artur Drożdżak
Józef Jarecki to legenda sądeckiej Solidarności. Organizował strajki,  wydawał podziemną prasę. Po wyroku Sądu Apelacyjnego złożył rezygnację ze stanowiska wiceprezesa MPK w Nowym Sączu
Józef Jarecki to legenda sądeckiej Solidarności. Organizował strajki, wydawał podziemną prasę. Po wyroku Sądu Apelacyjnego złożył rezygnację ze stanowiska wiceprezesa MPK w Nowym Sączu Fot. Jerzy Cebula
Nowy Sącz. Jest kłamcą lustracyjnym, bo rozmawiał z SB. Józef Jarecki traci dobre imię i stanowisko w MPK. Ten wyrok świadczy o nieznajomości realiów! - oburza się Andrzej Szkaradek, legenda Solidarności.

Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał Józefa Jareckiego za kłamcę lustracyjnego. Działacz Solidarności, wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Nowym Sączu, został pozbawiony na trzy lata prawa do pełnienia funkcji publicznych. Musiał złożyć rezygnację z pracy. Prezydent miasta ją przyjął.

- Wyrok jest krzywdący. Uważam, że jest dowodem na zupełną nieznajomość realiów tamtych czasów. Zarówno prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej, jak i sąd nie wzięli pod uwagę, że rozmowy z esbekami, które stały się motywem oskarżenia, były w zakładach pracy do 1980 roku na porządku dziennym - podkreśla Andrzej Szkaradek, szef sądeckiej Solidarności.

W teczce TW Czarny 2

Andrzej Szkaradek znany jest z surowego traktowania byłych donosicieli SB. Kilkanaście lat temu na łamach „Dziennika Polskiego” opublikował pełną listę nazwisk tajnych współpracowników ze swoich akt IPN. Od początku broni jednak Józefa Jareckiego. Dla sądeckich działaczy związkowych lat 80. Jarecki był i pozostanie człowiekiem bez skazy, mimo wyroku sądu.

Z archiwów IPN wynika jednak, że od 1978 do 1980 r. TW Czarny 2, czyli Jarecki, miał informować Służbę Bezpieczeństwa o nastrojach panujących w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego w Nowym Sączu, gdzie wówczas pracował. Tę informację miał zataić, gdy w 2008 r., obejmując stanowisko prezesa PKS, spółki należącej wówczas do Skarbu Państwa, składał oświadczenie lustracyjne. Prokuratorzy IPN uznali je za niezgodne z prawdą, co potwierdził wyrok Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, który zapadł we wrześniu 2015 r. Jarecki na sali spotkał się z funkcjonariuszami SB, którzy sami przyznali, że uzyskane informacje nie miały żadnego znaczenia operacyjnego. Mimo to Sąd Apelacyjny w Krakowie podtrzymał stanowisko, że sądeczanin jest kłamcą lustracyjnym. Wyrok jest prawomocny.

Rysa na legendzie

- Przed 1980 rokiem nie było instrukcji, jak prowadzić rozmowy z SB. Każda osoba, pełniąca kierownicze funkcje w zakładach, musiała je odbywać i to było powszechną praktyką - zaznacza Andrzej Szkaradek. - Po 1980, kiedy zaczęły tworzyć się niezależne struktury związkowe i już wiedzieliśmy, jak postępować, nie znalazłem żadnej wzmianki na temat kontaktów Jareckie-go z SB. Jest krystalicznie czysty! - nie daje się przekonać sądowym wyrokom Szkaradek, który tworzył sądecką „Solidarność”.

Decyzja sądu budzi kontrowersje. Tym bardziej że Jarecki nigdy nie podpisał dokumentu o współpracy.

- Ferując takie wyroki możemy dojść do absurdu i oskarżyć wszystkich. Każdy zakład pracy miał swojego „opiekuna” z ramienia SB, z którym trzeba było rozmawiać - potwierdza Leopold Cisoń, były prezes MPK.

Działacze „Solidarności” wiedzieli, że Jarecki był na celowniku SB, ale nie zdradził żadnych istotnych informacji. Stoją za nim murem.

- W mojej ocenie nie było najmniejszych szans, żeby współpracował. Pracowaliśmy razem, wiele razy sam opowiadał, że był nachodzony przez esbeków, ale udzielał im wyłącznie informacji technicznych - mówi Henryk Najduch, również związkowiec w ZNTK w latach 80.

Józef Jarecki przewodził strajkom, tworzył podziemne struktury w Nowym Sączu, kolportował zakazaną prasę, m.in. paryską „Kulturę” i wydawał nielegalne „Wiadomości Nowosądeckie”, za co w 1982 r. został skazany na cztery lata. Odsiedział półtora roku. W MPK, gdzie pracował od 2009 r., nikt nie wierzy w jego współpracę.

- Daję sobie uciąć za niego ręce. Wyrządzono mu krzywdę. Człowiek, który walczył o wolność, zostaje z piętnem kłamcy - podkreśla Cisoń.

Od wyroku telefon Józefa Jareckiego milczy. Zapowiedział, że rozważa odwołanie do Sądu Najwyższego.

Fakty
Lustracja po sądecku

- W 2006 roku Jan Budnik, wójt Korzennej, został oskarżony, że jako TW Jędrek donosił w latach 80. na kolegów.
Budnik nie mógł udowodnić, że jest niewinny, bo według ówczesnej ustawy nie udostępniano archiwów podejrzanym o współpracę z SB. W 2009 r., gdy zmieniło się prawo, IPN udostępnił teczki. Okazało się, że nie ma dokumentów potwierdzających taką współpracę. Ale oskarżenia zmiotły Budnika z politycznej sceny.

- W 2011 roku przed sądem stanął Kazimierz Siedlarz, wójt Kamionki Wielkiej.
Miał współpracować z SB, gdy piastował kierownicze stanowisko w Komitecie Wojewódzkim ZSL. Okazało się, że dowody były spreparowane na podstawie przepisanych z prasy artykułów. Zeznania pogrążyły funkcjonariusza SB, który nie potrafił nawet wskazać adresu siedziby ZSL, gdzie miał spotykać się z Siedlarzem. Twierdził, że rozmowy toczyły się w gabinecie rzekomego współpracownika, choć ten nigdy go nie miał. Siedlarz oczyścił się z zarzutów, a lustracja nie zaszkodziła jego karierze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski