Maciej Żurawski
Był to najszybciej strzelony przez biało-czerwonych gol w całej historii międzynarodowych występów. Padł już w 32 sekundzie!
- Za takie wyczyny nagradza się piłkarzy markowymi zegarkami szwajcarskimi. Czy PZPN uhonoruje również Pana?
- Nic mi o tym nie wiadomo. Bramka po prostu jest bramką.
- Jak się Pan czuje po rozegraniu 62 minut przeciwko Albańczykom w upale, na mocno wysuszonym boisku?
- Nie narzekam. Samopoczucie mam dobre, ze zdrowiem też wszystko w porządku, choć ostatnio miałem przecież problemy z łydką. W poniedziałek odpoczęliśmy, dlatego we wtorek przystąpimy do normalnej pracy. Musimy jak najlepiej przygotować się do sobotniego meczu z Azerbejdżanem.
- A jak koledzy z Wisły, też zdrowi?
- Nie słyszałem o poważniejszych kłopotach. Drobne urazy to normalna rzecz po meczu.
- Czy udziela się Wam już atmosfera tego trudnego i bardzo ważnego w walce o premiowane miejsce w grupie spotkania?
- Luzu nie ma, ale nie ma też zdenerwowania. Myślę, że dopiero na miejscu - w Baku - będzie goręcej.
- Kiedy trener Paweł Janas ogłosi skład kadry i poinformuje, kto nie pojedzie do Azerbejdżanu?
- Nie mam o tym pojęcia. W ogóle na ten temat nie rozmawialiśmy, może więc wszyscy pojadą.
- Komentarze po meczu z Albanią były pełne pochwał dla Pana. Niektórzy wręcz sugerowali, że reszta zespołu była w Pana cieniu. Nie obawia się Pan zagłaskania?
- Zdaję sobie sprawę, że ciąży obecnie na mnie większa odpowiedzialność za losy reprezentacji. Przez lata dojrzałem do takiej roli i staram się wywiązywać z niej jak najlepiej. Rozmawiał: (SAS)