MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie interesowało nas harcerstwo "wyprane" z ideałów

Redakcja
Fot. Maciej Hołuj
Fot. Maciej Hołuj
ROZMOWA. O tajnej działalności następców "Szarych Szeregów", sprzeciwiających się komunistycznej ideologii i metodom działania komunistów, rozmawiamy z JANEM HOŁUJEM z Osieczan, byłym dowódcą powołanego do życia w 1948 roku TZHP "Sępy"

Fot. Maciej Hołuj

Nie każdy wie, że w Myślenicach wkrótce po wojnie kilkoro bardzo młodych ludzi powołało do życia tajną organizację harcerską. Jak do tego doszło?

- W tamtym czasie coraz więcej mówiło się o przemianie harcerstwa polskiego na wzór sowieckich pionierów, co w rzeczywistości miało polegać na "wypraniu" go z ideałów, które od zawsze były dla harcerzy najważniejsze, a które zawarte są w haśle "Bóg - Honor - Ojczyzna". Nie chcieliśmy być w takim harcerstwie. Poza tym byliśmy naocznymi świadkami likwidowania przez komunistów żoł-nierzy AK i Narodowych Sił Zbrojnych ukrywających się w obawie przez aresztowaniem, więzieniem lub wywiezieniem na Sybir. Polowały na nich sowieckie jednostki - w Myślenicach taka miała siedzibę w budynku dawnego gimnazjum i bursy naprzeciw poczty, a także KBW, MO i UB. Z tym również się nie godziliśmy.
Ile osób liczyły "Sępy", jak się nazwaliście?
- Nasza organizacja nie miała wielu członków, bo takiej nielicznej łatwiej o działanie konspiracji, a obawialiśmy się denuncjacji. Nie oznacza to jednak, że nie mieliśmy planów, aby w przyszłości stała się ona dużo liczniejsza. Już po naszym aresztowaniu okazało się, że wiele młodych ludzi sympatyzowało z nami.
Jak głęboko byliście zakonspirowani?
- Na tyle, że o fakcie, iż działamy w organizacji, nie wiedzieli ani nasi koledzy, ani rodzice. Ukrywaliśmy to przed rodzicami bojąc się... lania.
Poza tym uchodziliście za Tatrzański Związek Harcerstwa Polskiego...
- Ta historia związana jest z pieczątką, którą wyrabiałem na potrzeby naszej organizacji. Chcąc ją zdobyć, musiałem rozszyfrować skrót T.Z.H.P w sposób niebudzący podejrzeń i tak litera T znacząca w rzeczywistości "Tajny", stała się skrótem od przymiotnika "Tatrzański". Dzięki temu mogliśmy posługiwać się pieczątką. Mieliśmy dwie: podłużną i okrągłą.
Na czym polegała działalność "Sępów"?
- Przy okazji świąt komunistycznych takich jak 1 maja czy 22 Lipca rozlepialiśmy ulotki dotyczące na przykład zbrodni katyńskiej. Uczestniczyliśmy też w mszach świętych w dniu patrona harcerstwa św. Jerzego. Wiem, że już po naszym aresztowaniu, uczestniczący w tych mszach narażeni byli na inwigilację ze strony komunistów. Oprócz tego, czym zwykle zajmują się harcerze, a więc m.in. organizacją wycieczek, my organizowaliśmy szkolenia z bronią spodziewając się, że w przyszłości dołączymy do tych, którzy staną do walki o niepodległość naszego kraju. Dyskutowaliśmy z tymi, którzy przekształcali harcerstwo eliminując przy tym tradycje, jakimi zawsze się ono chlubiło. Wpadliśmy również na pomysł napisania anonimowego listu, który wysłaliśmy do redakcji "Świata Młodych". Ten list stanowił polemikę z tym, co wtedy działo się z harcerską organizacją, której w jej pierwotnej formie jak uważaliśmy nic złego nie można było zarzucić. Redakcja jednak zamiast jak się spodziewaliśmy wydrukować list lub choćby odnieść się do niego, przekazała go Powiatowemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, przez co później, kiedy stanęliśmy przed sądem stanowił świadczący przeciwko nam dowód w sprawie.
To nie list był powodem Waszego aresztowania. Co zatem doprowadziło do takiego rozwoju wypadków?
- Nie stało się to z dnia na dzień na skutek jednego zdarzenia. Myślę, że wszystko zaczęło się od pewnej historii, w której główną rolę odegrały... spodnie. Otóż, jeden z naszych kolegów, chyba idąc pograć w piłkę, ściągnął spodnie, w kieszeni których znajdował się spisany na kartce projekt przysięgi naszej organizacji. Najprawdopodobniej dostała się ona w ręce innego kolegi, który był synem milicjanta. Później, na liście naszych "win" znalazło się jeszcze to, że organizowaliśmy szkolenia wojskowe, że wydawaliśmy pismo młodzieżowe, że ściągaliśmy z budynków zawieszone z okazji 1 Maja czerwone sztandary i w końcu to, że zamierzaliśmy spalić drewnianą trybunę ustawioną na Rynku, z której 1 maja mieli przemawiać partyjni dygnitarze.
Co przeszkodziło Wam w realizacji tego ostatniego celu?
- Wiązało się to ze zbyt wielkim ryzykiem. Trybuna po wybudowaniu była pilnie strzeżona przez uzbrojone "po zęby" jednostki MO i ORMO.
Kiedy i w jakich okolicznościach doszło do aresztowania?
- Incydent ze spodniami miał miejsce w listopadzie, a do aresztowania doszło na kilka dni przez Bożym Narodzeniem 1949 roku. Stanęliśmy przed Wojskowym Sadem Rejonowym. Część młodzieży, w tym także mnie, skazano. Dostaliśmy po 3 lata. Część wróciła do domów i szkoły, gdzie zorganizowano im pokazowy proces, a ich rodzicom kazano kajać się i składać oświadczenia, że na przyszłość dopilnują, aby ich dzieciom podobne głupstwa nie przychodziły do głowy.
Jak brzmiały zarzuty postawione niespełna 17-latkom?
- W grę wchodziło kilka artykułów tzw. małego Kodeksy Karnego. Oskarżono nas o próbę obalenia siłą ustroju PRL, posiadanie broni, usiłowanie rozbrojenia komendanta ORMO. Do dziś pamiętam słowa broniącego mnie adwokata Przybylskiego: "No cóż, będziemy bronić od kary śmierci...".
Gdzie zostaliście osadzeni?
- Wraz z kolegą Tadeuszem Pytlikiem przeszliśmy przez więzienia na Montelupich w Krakowie, w Tarnowie, Wronkach i w końcu w Jaworznie. W tym pierwszym w tym czasie wykonywano wyroki śmierci. Jako więźniowie polityczni byliśmy izolowani od innych, nawet od złodziei. Np. w Tarnowie dzieliliśmy celę z hitlerowcami z SS. Trzeba wiedzieć, że był to czas, kiedy więzienia były peł-ne podobnych do nas młodych, ale nie tylko, Polaków. W więzieniach i to tych najcięż-szych, we Wronkach i w Rawiczu siedzieli wtedy m.in. bracia Ralscy z Osieczan.
Po trzech latach wyszliście z więzienia...
- Tak, stało się to za sprawą amnestii. Dopiero jednak w 1992 roku Sąd Wojewódzki w Krakowie unieważnił wyrok uznając, że nasza organizacja działała na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego, a w związku z tym my, jako jej członkowie, byliśmy w porządku. Co bynajmniej nie oznacza, że my do tego czasu czuliśmy się zdrajcami ojczyzny. Nigdy nie myśleliśmy, że to my zdradziliśmy ojczyznę, raczej, że to ona nas zdradziła.
Czy wyrok zaciążył na dalszym życiu?
- Na pewno. Samo więzienie odcisnęło piętno na moim zdrowiu. Do więzienie szedłem, jako dobrze zapowiadający się narciarz, wyszedłem z niego z gruźlicą, której leczenie zajęło 6 lat. Poza tym cięż-ko było także z pracą. Tę dostałem tylko dzięki dobrej woli spotkanych na swojej drodze ludzi, jak choćby ówczesnemu przewodniczącemu miejskiej rady narodowej, ojcu mojego kolegi ze szkolnej ławy Błaszczakowi, który zaoferował mi zajęcie w przedsiębiorstwie budowy dróg, gdzie później po skończeniu odpowiednich szkół awansowałem. Zdobycie wykształcenia zarówno ja, jak i wszyscy pozostali członkowie i członkinie "Sępów", mieliśmy w bardzo dużym stopniu utrudnione.
Czy dziś, po tylu latach "Sępy" nadal utrzymują ze sobą kontakt?
- Część z nas, jak na przykład Bronek Święch czy Hela, jedna z naszych koleżanek, także należąca do "Sępów, już zmarła. Z Tadkiem Pytlikiem spotykam się regularnie na opłatku organizowanym przez Związek Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w Krakowie, oraz w rocznice walk i pacyfikacji na mszach świętych w Kamienniku i Zawadce, gdzie zginęli nasi krewni i znajomi.
Rozmawiała Katarzyna Hołuj

Do Niepodległej...

W Muzeum Regionalnym "Dom Grecki" w Myślenicach czynna jest wystawa "Do Niepodległej" poświęcona najważniejszym wydarzeniom historycznym związanym z odzyskaniem przez Polskę niepodległości - od czasów Legionów Józefa Piłsudskiego do czasów "Solidarności" i stanu wojennego. Część ekspozycji zajmują archiwalne dokumenty PUBP dowodzące antykomunistycznej działalności istniejących na tym terenie w latach 1948-49 harcerskich organizacji "Sępy" i "Buki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski