Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jego usta

Redakcja
To był festiwal pogardy i upokorzenia w mis- trzowskim wykonaniu futbolowych aparatczyków. Widziałem wiele publicznych zdarzeń, po których człowiek ma ochotę zdezynfekować się i jak najszybciej zapomnieć. Spektakl w wykonaniu PZPN przebił jednak wszystko. Pomysł, scenariusz, reżyseria, wykonanie – prawdziwa maestria. Gdyby ktoś chciał Polskę ośmieszyć i upokorzyć, powinien to często puszczać w telewizji. Widzowie zachłannie by to oglądali, mamrocząc z podziwem: ale wiocha.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

W dyrekcji naszego futbolu wszystko kręci się koło pieniędzy. Najpierw wysoko opłacani urzędnicy związku piłkarskiego postanowili zarobić. Tęgie umysły zostały za rączkę poprowadzone przez producenta odzieży sportowej do kasy. Piłkarską koszulkę ze znakiem orła może każdy wyprodukować i sprzedać, bez doli dla centrali. Kiedy natomiast opatrzyć zastrzeżonym logo PZPN, wystartuje maszynka do drukowania pieniędzy. Przyszyto więc logo, zdjęto orła. Dla firmy od koszulek było to bez znaczenia, po prostu mniej roboty. Nasze głąby, które kilka euro wywęszą nawet na Księżycu, nie dostrzegły gilotyny. Orzeł paszoł won.

Okazało się jednak, że dla zawodników, kibiców i milionów Polaków orzeł biały to nie jakiś tam ptaszek, którego można dowolnie przyszyć lub odpruć. Głąby do końca nie zrozumiały, o co chodzi. Sekretarz, który głośno chrapie w samolocie, nie przespał się ze sprawą. Tłumaczył z rozbieganym wzrokiem, że była okazja zarobić, więc "ze względów marketingowych” zmieniono koszulki. Ogólna wściekłość wybuchła jednak z taką siłą, że w panice popedałowano do tyłu. Orzełek powrócił. Najbardziej rozczulające jest to, że związkowi aparatczycy do dzisiaj nie rozumieją, o co całe zamieszanie.

Jeszcze nie opadł po nim kurz, kiedy wybuchła kolejna afera. Z większymi pieniędzmi i paragrafami w tle. Przez kilka dni karmiono nas taśmami rozmówek szefów PZPN, które nie dotyczyły formy reprezentacji ani najnowszej techniki strzelania wolnego. Był to fascynujący wgląd w szambo, jakie od lat przelewa się w piłkarskiej centrali. Nieważne, czy nagrania okażą się dostatecznie wodoszczelne procesowo, żeby kogoś zamknąć. Najbardziej interesująca jest sama wyprawa do krainy dobrze opłacanych prostaków, ograniczonych umysłowo, ale cwanych finansowo. Wgląd w to, jak rozmawiają ze sobą szczerze, jak myślą, czy raczej kombinują, o co im chodzi. Egzotyczna podróż do moralnej i umysłowej wiochy, która świetnie funkcjonuje pod naszym bokiem, w centrum stolicy europejskiego kraju. Pogardzam tym, ale z nutką gorzkiego podziwu. Jakim cudem ci ludzie nie tylko utrzymali się, ale kwitną?

Mamy wiele wad, jako państwo i jako społeczeństwo, nie zasługujemy jednak na takie upokorzenia. Niby nic wielkiego, jakaś dyscyplina sportu, ale futbol ma znaczenie także pozasportowe. Budzi emocje miliardówludzi, więc to już polityka i silny element wizerunku kraju. No i oczywiście – potężny biznes. My pętamy się po opłotkach tego wielkiego świata. Emocje oczywiście są, ale sławy brak, pieniędzy tym bardziej.

W każdej dziedzinie życia działa elementarna logika. Coś wynika z czegoś, przyczyny warunkują skutki. Mamy marną piłkę i rozpaczliwe struktury nią rządzące. Czy, gdyby na czele PZPN stał ktośmądry, elegancki, światowy, reprezentacja grałaby lepiej? Nie ma gwarancji, ale są szanse. Jak też i pewność, że dopóki rządzi polskim futbolem ten żałosny skansen, nic nie może się zmienić.

Futbol to wielki, międzynarodowy show. Interesują się nim politycy, koronowane głowy, mocarze biznesu, gwiazdy. Jest mnóstwo okazji międzynarodowych, gdzie trzeba bywać, rozmawiać, opowiadać sobie anegdoty, załatwiać ważne sprawy. Trzeba dostać się do władz piłkarskich, żeby załatwiać sprawy i coś znaczyć.

Wyobrażacie sobie naszych spuchlaków w tym towarzystwie? Ja nie tylko wyobrażam, ale wiem, jak to wygląda. Chętnie jeżdżą, bo mogą tam zanurzyć się w luksusie, najeść, napić i kupić jakieś prezenty. Takie zgromadzenia to nieustanne gadanie. Na obradach, na cocktailach ich nie ma. Nasi stosują taktykę dawnych Słowian. Formują jeża obronnego, czyli kółko samych swoich. Mówią do siebie tak jak słychać w nagraniach, jedzą, jakby od tygodnia nie mieli nic w ustach, piją ostro, bo ciągle im dolewają.

Przypadkowy rozmówca, który natknie się na naszego człowieka, popatrzy na zaczerwienione twarze i maślane oczy, macha ręką i odchodzi. Po kilku dniach wracają, nic nie wiedząc, niczego nie pamiętając. Mają jedną mocną stronę – wątrobę.

Jeden z bohaterów nagrań przyznał, że mówił, co zostało nagrane, ale nie to chciał powiedzieć. Złodziej złapany za rękę twierdzi, że to nie jego ręka. Nagrany bonza piłkarski oświadcza, że to nie jego usta. Za co te wszystkie upokorzenia? Boże, ty patrzysz i nie grzmisz…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski