– Po co Ci była potrzebna aż tak długa przerwa?
– Po prostu dopadło mnie wypalenie zawodowe. Musiałam więc zrobić sobie przerwę i trochę pożyć. Od kiedy skończyłam siedemnaście lat wszystko stawiałam na muzykę. Wyprowadziłam się z Koszalina do Warszawy, nigdy nie miałam normalnych wakacji, całe życie byłam w trasie, nagrywałam kolejne demo i chodziłam od wytwórni do wytwórni.
Kiedy przyszły sukcesy, nie byłam na nie do końca gotowa. Marzyłam zawsze, by stanąć na scenie, ale nie lubiłam być w centrum zainteresowania. Dlatego popularność była dla mnie uciążliwa. W pewnym momencie poczułam się fizycznie i psychicznie wyczerpana. Dlatego postanowiłam odpocząć.
– Miałaś taki moment w tym czasie, że pomyślałaś: „A może sobie w ogóle dać spokój z tym całym show-biznesem”?
– Tak. Ale zrozumiałam, że nie dam rady nagle zmienić zawodu i stać się kimś innym. Poza tym za bardzo kocham muzykę. Nawet gdybym chciała podjąć inną pracę, ciągle dla innych byłabym piosenkarką. Kiedy znajomi dowiadywali się, że studiuję psychologię, pytali się: „A po co ci te studia? Nie masz co robić?”. Tymczasem ja poczułam, że muszę pozwolić sobie na coś rozwojowego i znaleźć się w środowisku dalekim od muzyki. Żeby wyjść poza show-biznes i poszerzyć swoje horyzonty. I udało mi się to. Dzięki temu znowu poczułam głód muzyki i z przyjemnością zabrałam się za jej tworzenie.
– Na pewno przemyślałaś siebie na nowo podczas nieobecności. Co postanowiłaś zmienić w swym publicznym i muzycznym wizerunku?
– Bardzo przeszkadzała mi łatka silnej kobiety „chłostającej” mężczyzn. Właściwie nie wiem, skąd ona się wzięła. Napisałam tylko jedną taką piosenkę, a faceci ją sobie zinterpretowali na własny sposób. Tymczasem ona opowiadała o rozstaniu, w którym kobieta przejmuje inicjatywę. Takie były jednak czasy, kiedy ta piosenka powstała. Wtedy modne były twarde i stanowcze kobiety, więc może trochę to do mnie przylgnęło. A to nie jestem ja. Mam inną naturę. Jestem nieśmiała i introwertyczna, nie taka hop do przodu, za jaką się mnie uważa.
– Teraz modne są brzmienia retro. To dlatego wróciłaś na nowej płycie do muzyki z lat 60. i 70.?
– Wychowałam się na klasycznych piosenkach – pięknych kompozycjach o szerokich aranżacjach na „żywe” instrumenty. I od zawsze marzyłam o śpiewaniu takich utworów, ale wcześniej nie miałam środków, aby taką płytę nagrać. Tym razem udało się zebrać odpowiednie fundusze. Czerpaliśmy więc inspirację z różnych dekad, ale podaliśmy te brzmienia we współczesny sposób. Najbardziej ucieszyło mnie to, że mogłam współpracować z „żywymi” instrumentalistami. Każdy z muzyków włożył w powstanie mojego albumu cząstkę swej duszy. I to jest dla mnie niesamowite.
– Zmieniło się też sporo w kwestii tekstów. Tym razem są one bardzo optymistyczne.
– Powiem ci szczerze, że kiedy ostatnio słuchałam swoich trzech poprzednich płyt, to aż się zdumiałam: „O Boże, jaki dół!”. (śmiech) No, ale ja wtedy tak czułam. Może to był wynik mojego zmęczenia i problemów w życiu prywatnym? Teraz odpoczęłam – i świadomie unikałam zbyt nostalgicznych tekstów. Nie chciałam, żeby wylewały się ze mnie jakieś negatywne emocje, bo w ogóle nie mam ich w środku.
– Jak udało Ci się z nich oczyścić?
– Nie patrzę w przyszłość, nie zerkam w przeszłość, tylko żyję dniem dzisiejszym. Cieszę się tym, co dostaję, każdą dobrą chwilą. Więcej mam w sobie wdzięczności za to, co dostaję. To od razu przekłada się na muzykę i teksty. Dlatego celowo unikałam rozdzierających ballad, bo nie mam teraz ochoty śpiewać takich piosenek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?