Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jestem za galerią handlową w pałacu

Arkadiusz Maciejowski
Jan Janczykowski proponował pałac ślubów  w budynku po poczcie
Jan Janczykowski proponował pałac ślubów w budynku po poczcie Wojciech Matusik
Rozmowa kroniki. Jan Janczykowski, wojewódzki konserwator zabytków, jest zaniepokojony tym, w jaki sposób zmienia się otoczenie placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego

- Poczta Polska sprzedała niedawno zabytkowy pałac Wołodkowiczów znajdujący się przy pl. Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Pojawiają się informacje, że nowy właściciel chce otworzyć tam kolejną w tej okolicy galerię handlową. Co Pan sądzi o tym pomyśle?
- Niepokoi mnie pomysł, by obiekt ten pełnił funkcję handlową. Nie mogę się zgodzić na to, co już mi proponowano, aby na parterze w miejsce okien powstały drzwi. To wiązałoby się bowiem ze zmianą charakteru pięknej elewacji. Po drugie są pewne ograniczenia tzw. komunikacyjne wewnątrz budynku. Jest tam klatka schodowa, ale ciężko sobie wyobrazić jakąś jej rozbudowę, aby swobodnie mogli się tam przemieszczać klienci ewentualnych sklepów. Trzeba też uzupełnić badania części pomieszczeń, zbadać wiele elementów. To jest sprawa trudna i żmudna. Uważam, że nowy właściciel budynku trochę przesadził ze swoimi pomysłami.

- No właśnie, a wie Pan, kto kupił ten pałacyk? Bo poczta nie chce tego ujawnić.
- Szczerze mówiąc - nie wiem. Ze mną kontaktuje się tylko pośrednik właściciela. Niewykluczone, że ktoś kupił ten obiekt, teraz sonduje, na ile może zrealizować swoje plany, a jeśli mu się to nie uda to odsprzeda go dalej komuś innemu.

- A jaka Pana zdaniem byłaby najlepsza funkcja dla tego obiektu?

- Ja miałem trochę bezczelny pomysł, ale niestety miasto przespało sprawę. Mógłby tam być bowiem fantastyczny pałac ślubów. To, co się dzieje teraz przy ul. Lubelskiej to jest dla mnie kpina a nie pałac ślubów. A w tym pałacu przy placu Jana Nowaka-Jeziorańskiego można by było wykorzystać ładne reprezentacyjne pomieszczenia na piętrze. Piękna jest też okolica do zrobienia zdjęć. Miasto nie zainteresowało się jednak tym, aby kupić obiekt, więc sprawa nie jest aktualna.

Budynek ten może pełnić najrozmaitsze funkcje, ale takie niewymagające znacznych jego przekształceń, np. wyburzania jakichkolwiek ścian czy usuwania zabytkowej stolarki, której na piętrze jest bardzo dużo. Akurat parter to jest inna sprawa, tam cennych wnętrz jest bardzo mało, bo poczta ten poziom przerabiała wielokrotnie, zbytnio się nie przejmując efektem.

- Nie jest Pan zaniepokojony tym, co się dzieje wokół pl. Jana Nowaka-Jeziorańskiego? To cenny fragment miasta, a najpierw powstała tam Galeria Krakowska, pałac Wołodkowiczów miałby też się zmienić w galerię, a tuż obok stoi zabytkowy dworzec PKP, który został zamknięty dla pasażerów niemal dwa lata temu. I wciąż nie wiadomo co z nim będzie.
- Z tym dworcem to jest faktycznie skomplikowana sprawa.

- No właśnie. Może kolejarzom też przyjdzie do głowy przerobienie go na galerię. Po upadku pomysłu kina już wspominają o możliwej funkcji „rozrywkowej”. Nie precyzują jednak, o co chodzi.
- Odnosząc się do tego kina, które kolejarze chcieli stworzyć w zabytkowym budynku dworca, to od początku nie wierzyłem, że coś z tego wyjdzie. Oczywiście łatwo przedstawić koncepcję i zaproponować upchanie sal kinowych w różnych pomieszczeniach. Trudniej jest jednak - już w praktyce - zamontować różne instalacje, szczególnie klimatyzacji, w taki sposób, aby nie niszczyć zabytku.

Oczywiście wszystko się da zrobić, tylko to też się wiąże z odpowiednimi kosztami. I prawdopodobnie w przypadku idei kina, która upadła, ktoś podsumował, ile musiałoby to kosztować.

- Kolej zwracała się już z jakimś nowym pomysłem zagospodarowania tego dworca?
- Na razie jeszcze nie. W mojej opinii, najbardziej logiczne byłoby, aby kolejarze przenieśli na pierwsze piętro tego dworca swoje biura z placu Matejki, a właśnie tę kamienicę przy placu Matejki ewentualnie zaadaptowali na inne cele, bo ona się do tego bardziej nadaje.

- Wrócę jednak do pytania dotyczącego pl. Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Nie boi się Pan, że już niedługo będzie się on mieszkańcom i turystom kojarzył tylko z tym, że wokół niego jest mnóstwo sklepów i galerii?
- Dla mnie przede wszystkim wielkim błędem przed laty było sprzedanie prywatnemu podmiotowi, z dziwnym podziałem własności, tego placu. Bo to nie jest w tym momencie plac miejski tylko plac należący do właściciela Galerii Krakowskiej. To jest absurdalna sprawa. Nie tak dawno, gdy odbywał się remont wiaduktu zabytkowego nad ul. Lubicz, to okazało się, że jeden jego fragment należy do miasta, a drugi właśnie do właściciela galerii. Ktoś nie pomyślał, bezmyślnie oddał duży plac miejski prywatnemu właścicielowi, który i tak nie ma zamiaru z niego korzystać, bo nie jest mu zbytnio potrzebny.

W efekcie tych wszystkich zmian zniknęła możliwość dojazdu do budynku dworca oraz pałacu Wołodkowiczów i to teraz wszystko się odbija. Właśnie dlatego PKP ma problem ze znalezieniem nowego użytkownika zabytkowego dworca, bo nie ma do niego łatwego dojazdu. Jedyny parking jest nad peronami, ale on już pęka w szwach. Czasu nie cofniemy, ale trzeba w tych warunkach szukać optymalnych rozwiązań, a inwestorzy nie powinni na siłę forsować jakichś niefortunnych pomysłów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski