MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie liczyła na łaskę związku

Redakcja
Anita Włodarczyk i Szymon Ziółkowski na warszawskim lotnisku Okęcie przed wylotem reprezentacji polskich lekkoatletów na mistrzostwa świata w Daegu Fot. PAP/Leszek Szymański
Anita Włodarczyk i Szymon Ziółkowski na warszawskim lotnisku Okęcie przed wylotem reprezentacji polskich lekkoatletów na mistrzostwa świata w Daegu Fot. PAP/Leszek Szymański
Anita Włodarczyk (rzut młotem)

Anita Włodarczyk i Szymon Ziółkowski na warszawskim lotnisku Okęcie przed wylotem reprezentacji polskich lekkoatletów na mistrzostwa świata w Daegu Fot. PAP/Leszek Szymański

- Sytuacja z mistrzostwami świata się wyjaśniła, ale wcześniej było duże zamieszanie wobec mojej osoby. Związek i pan dyrektor sportowy Piotr Haczek nie znali regulaminu, jaki obowiązuje w przepisach IAAF. Ja wiedziałam i chciałam się tylko upewnić, więc pisałam razem z Szymonem Ziółkowskim do sekretarza generalnego międzynarodowej federacji. Gdy uzyskaliśmy informację, że automatycznie - jako obrończyni tytułu z Berlina - mogę startować w mistrzostwach świata bez uzyskania minimum, poinformowaliśmy związek, ale ten nadal upierał się przy swoim. W końcu ostateczna decyzja zapadła, że nie muszę uzyskiwać wymaganego minimum, więc w ogóle nie rozumiem całego zamieszania. Cieszę się, że w Bydgoszczy rzuciłam tę wymaganą odległość i nie musiałam liczyć na żadną łaskę związku. Nie pierwszy raz startuję i odpowiedni działacze powinni interesować się zawodnikiem i wiedzieć, na jakim jest poziomie i co się z nim dzieje, a nie dowiadywać się przez inne osoby. Kontaktu między zawodnikiem, a związkiem nie ma. Z wyniku w Bydgoszczy jestem zadowolona. Co prawda przed startem zakładałam, że rzucę 73-74 metry, ale pogoda nie dopisała. Wynik utwierdził mnie, że mogę optymistycznie patrzeć na występ w mistrzostwach świata w Daegu. Teraz z trenerem do samych mistrzostw odpuszczamy trening, żeby organizm odpoczywał i nabierał energii. Brakuje mi jeszcze szybkości, ale do tej pory rzucałam cięższymi młotami o wadze 5-6 kg, a teraz, gdy zejdziemy na lżejsze młoty, powinny być dalekie rzuty.

Tomasz Majewski (pchnięcie kulą)

- Mistrzostwa Polski to kolejny etap, który powiedział nam parę rzeczy o mojej formie. Pogoda w Bydgoszczy nie była dla mnie taka zła, bo startowałem w gorszych warunkach, na przykład w Birmingham. Jednak mistrzostwa Polski to nie jest dla mnie zasadnicza impreza, bo potrzebuję trochę większej konkurencji, żeby się zmobilizować. 18 sierpnia wystąpię w memoriale w Międzyzdrojach, a dzień później wylatuję już do Daegu. Na mistrzostwach świata w walce o złoto trzeba pchać dalej, inaczej się nie da, bo będzie wysoki poziom. Walczymy tylko o tytuł mistrza, bo o co innego można walczyć?!

AG, Bydgoszcz

Tomasz Majewski (AZS AWF Warszawa) wygrał w niemieckiej miejscowości Gotha mityng w pchnięciu kulą, uzyskując 21,30 m. Wystartował w Niemczech dzień po tym, jak wywalczył tytuł mistrza Polski. W Bydgoszczy pchnął kulę na 20,94.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski