Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma paragrafów na prywatne drony

Maciej Pietrzyk
Bezpieczeństwo. Coraz więcej Polaków ma bezzałogowe samoloty i helikoptery. Używają ich całkiem dowolnie, bo prawo nie nadąża za rozwojem technologii.

Bezzałogowymi samolotami czy helikopterami może w Polsce sterować nawet dziecko. I to właściwie bez żadnych ograniczeń. – Nasze przepisy nie nadążają za błyskawicznym rozwojem technologicznym – ocenia Tomasz Hyp­ki, wydawca magazynu „Skrzydlata Polska”. Tymczasem taka sytuacja rodzi szereg zagrożeń.

Zgodnie z prawem bez konieczności zdobywania pozwoleń i uprawnień można kierować dronami o masie do 25 kg (tylko gdy wykorzystujemy je w celach zarobkowych, mamy obowiązek zaliczenia kursu). Właściciel latającego urządzenia ograniczany jest w zasadzie tylko dwoma przepisami. Po pierwsze, bez pozwolenia nie może wypuścić swojego drona w pobliżu lotniska, po drugie – bezzałogowiec musi mieć zawsze w zasięgu wzroku.

– Ma to zapewniać bezpieczeństwo w ruchu lotniczym i do tej pory nie zdarzyło się, by w naszym kraju dron zagroził samolotowi – mówi Marta Chy­liń­ska z Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Takie sytuacje występowały jednak np. w Stanach Zjednoczonych, choć akurat tam winne były drony wojskowe, latające na innych wysokościach niż te prywatne.

Tomasz Hypki zwraca uwagę na inne zagrożenia związane z bezzałogowymi samolotami i helikopterami. – Często są to maszyny z wieloma wadami technicznymi. Nawet jeśli człowiek nie popełni błędu, dron może uderzyć w budynek albo w jakąś osobę. W tym ostatnim przypadku skutki byłyby opłakane – mówi.

Wielka Brytania, uznawana przez ekspertów za lidera w dostosowywaniu prawa do rozwoju nowych technologii, ograniczyła zagrożenie, zakazując używania dronów cywilnych w odległości mniejszej niż 150 metrów od miejsc zamieszkanych. Tymczasem w Polsce bezzałogowiec może latać nad dowolnym, nawet najbardziej zaludnionym terenem.

Coraz więcej obaw budzi też kwestia zagrożenia naszej prywatności. Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon, zajmującej się m.in. mo­ni­to­ro­wa­niem niebezpieczeństw związanych z rozwojem technologicznym, tłumaczy, że drony są po prostu bardziej zaawansowaną odmianą tradycyjnego monitoringu.

– Tym różnią się od zwykłych kamer, że obserwowane osoby nie zdają sobie sprawy, że są śledzone. To z kolei stwarza szczególne zagrożenie dla prywatności, zwłaszcza gdy coraz tańsze drony będą używane na masową skalę – tłumaczy.

Upowszechnienie dronów wcale nie jest wykluczone, bo już teraz ich ceny zaczynają się od 2 tys. zł. – Kupują je zarówno firmy, głównie reklamowe, jak i coraz częściej prywatne osoby – mówi Ewa Lewandowska, właścicielka internetowego sklepu drony.net. Na razie większość osób deklaruje, że zamierza robić spektakularne zdjęcia krajobrazów z lotu ptaka. Zdarzały się jednak pytania o możliwość śledzenia innych. – Interesowała się tym jedna z agencji detektywistycznych, ale dostępne u nas bezzałogowe helikoptery okazały się zbyt głośne, żeby można było prowadzić obserwację z ukrycia – mówi Lewandowska.

Nad zmianą przepisów dotyczących używania dronów pracuje Komisja Europejska. Cel jest taki, by ograniczyć wszelkie zagrożenia związane z wykorzystywaniem bezzałogowych maszyn latających, m.in. te dotyczące naszej prywatności.

Drony budzą obawy, ale często są pomocne

W Tatrzańskim Parku Narodowym prywatne, bardzo głośne drony niejednokrotnie zakłócały spokój, a ich właściciele karani byli mandatami. To kolejny przykład, że przepisy określające wykorzystywanie bezzałogowych maszyn trzeba koniecznie doprecyzować.

Nielegalne wykorzystywanie dronów nie jest tylko polską specyfiką. Kilka dni temu rosyjscy pogranicznicy przechwycili zdalnie sterowany samolot. Podejrzewali, iż był on używany do „szpiegowania na rzecz Unii Europejskiej”. Prawda okazała się prozaiczna. Maszyną sterował pewien obywatel Litwy, który przemycał papierosy z obwodu kalinin­gradz­kiego.

Wątpliwości budzą też często drony używane przez wojsko. Wystarczy bowiem błędne ustawienie maszyny, by zamiast we wroga, uderzyła w zupełnie niewinny cel. Eksperci obawiają się też, że wyposażone w coraz lepszej jakości sprzęt nagrywający bezzałogowe samoloty i helikoptery, staną się powszechnym narzędziem inwigilacji.

Jest i druga strona medalu. Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon, zajmującej się m.in. kwestią niebezpieczeństw związanych z nowoczesnymi technologiami, zwraca uwagę na liczne nowe możliwości, jakie dają drony. – Pomagają choćby w poszukiwaniu osób zaginionych, w trudno dostępnych miejscach – mówi.

W takim celu używane są już przez polską policję i straż pożarną (np. w parkach narodowych na terenie woj. podlaskiego). – Dzięki bezzałogowemu helikopterowi możemy szybko sprawdzić, czy poszukiwana osoba nie znajduje się w miejscu, w które normalnie nie możemy dotrzeć, a nie wiadomo, czy opłacalne jest posłanie tam normalnego śmigłowca z ekipą na pokładzie – mówi inspektor Mariusz So­ko­łow­ski, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.

Coraz częściej widać pozytywne przykłady wykorzystywania dronów. W tej chwili w całej Europie używa się ich do wykrywania szkód na drogach i mostach czy mo­ni­to­ro­wa­nia sytuacji w przypadku katastrof.

Z bezzałogowych samolotów chętnie korzysta też biznes. Na razie głównie agencje reklamowe, oferujące nagrywanie filmów z lotu ptaka. Wkrótce zastosowań może być więcej. Amazon, amerykański gigant handlu inter­ne­to­wego, rozważa na przykład dostarczania przy pomocy dronów zamówionych przez klientów towarów.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski