Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma powodów do niepokoju

Redakcja
W ostatnim sprawdzianie przed inauguracją jesieni Przebój Wolbrom przegrał na własnym boisku z rywalem z ligowego podwórka, Beskidem Andrychów 0-1 (0-1)

Sparing Przeboju z Beskidem Andrychów poziomem, zaangażowaniem zawodników i ofiarnością przypominał mistrzowskie spotkanie. Fot. Paweł Filus

III LIGA PIŁKARSKA. Dla Przeboju Wolbrom ostatni szlif przed jesienią zakończył się porażką na własnym boisku z Beskidem Andrychów 0-1 (0-1)

Im bliżej rozgrywek ligowych, tym wolbromianie strzelają mniej bramek. Kibice boją się, że wszystko wraca do złej wiosennej normy, czyli tego, że Przebój będzie grał ładnie dla oka, ale może nie mieć to przełożenia na gole. Przecież w poprzednim meczu wolbromianie zremisowali ze śląskim trzecioligowcem, BKS Bielsko-Biała 1-1, a w pierwszych meczach kontrolnych strzelili sporo bramek. - Myślę, że na podstawie dwóch ostatnich spotkań nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków - uważa Mirosław Hajdo, trener Przeboju. - Liczę na to, że w meczach mistrzowskich wszystko nam się odblokuje. Mamy przecież w swoich szeregach zawodników wiedzących jak się zachować w polu karnym. Martwiłbym się, gdybyśmy nie mieli okazji bramkowych. W konfrontacji przeciwko andrychowianom chłopcy wypracowali ich kilka.

Przyznaje, że Przebój zagrał inaczej niż tydzień wcześniej w meczu przeciwko BKS Bielsko-Biała. - Przeciwko Beskidowi chłopcy prezentowali się wolniej niż w konfrontacji z bielszczanami. Sprawiali wrażenie nieco ospałych - przyznaje Mirosław Hajdo. - Być może byli trochę zmęczeni okresem przygotowawczym. Przecież trzy dni wcześniej też zaliczyliśmy intensywną grę wewnętrzną, bo spotkanie z Przeciszowem nie doszło do skutku. Jednak w ostatnim tygodniu przed inauguracją zaserwuję chłopcom mikrocykl jak na ligę. Będzie czas złapania dynamiki.

W bramce wolbromianie wrócili do sprawdzonego układu, czyli doświadczonego Macieja Palczewskiego z młodym Karolem Półtorakiem. Marek Pączek nie załapał się do składu. Nie chodziło o poziom sportowy. Po prostu w Przeboju była przewidziana pula na nowych zawodników i została ona wyczerpana. Prezes Andrzej Kondziołka nie ma zwyczaju angażowania zawodników, wobec których nie byłby w stanie wywiązać się z kontraktu. Ostatnim zawodnikiem, który i tak został wzięty na garnuszek prywatnego sponsora, był Kamil Nytko z tarnowskiej Unii.

Na powrót do piłki, mimo oficjalnego zakończenia kariery, zdecydował się Jarosław Rak, ale będzie występował tylko w rezerwach Przeboju, bo wiadomo, że do rozbratu z piłką zmusiły go kłopoty sercowe.

Przeciwko Beskidowi Przebój grał w składzie: Palczewski (71 Półtorak) - Morawski (80 Hrvat), Duda, Kiczyński (51 Ochman), Wdowik - Jarosz (57 Spurna), Kostek (66 Żmudka), Kozieł, Wiśniewski (60 Derejczyk) - Kmak (74 Karpiński), Nytko (53 Pazurkiewicz).

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski