Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma się z czego śmiać

Włodzimierz Jurasz
Helen Fielding „Dziennik Bridget Jones. Dziecko”, Zysk i S-ka 2016
Helen Fielding „Dziennik Bridget Jones. Dziecko”, Zysk i S-ka 2016
Nawet mężczyźni będą się śmiali”. Tak sam Salman Rushdie mówił o nowej książce Helen Fielding „Dziennik Bridget Jones. Dziecko”, której przekład ukazał się nakładem Zyska i S-ki.

To już czwarta powieść o przygodach zwariowanej singielki, cieszącej się niezwykłą sympatią czytelniczek. Acz - chronologicznie rzecz biorąc - trzecia, opowiada bowiem o tym, co zaszło między częścią 2. („W pogoni za rozumem”), a tomem 3. )„Szalejąc za facetem”). I rzeczywiście, jest się tu z czego śmiać. Bridget dalej jest kompletnie nieodpowiedzialna, rozwalając kolejne programy telewizyjne, których jest producentką, w życiu codziennym funkcjonuje na zasadzie „gdzie się ruszy, tam się prószy”. Co prawda ciąża, w którą Bridget zachodzi powodem do śmiechu nie jest, tym niemniej zabawne, by nie rzec - groteskowe - są dylematy bohaterki, zastanawiającej się, kto też ojcem jej dziecka jest. Oczywiście w grę wchodzi jedynie dwóch kandydatów regularnie oddających się z Bridget czynnościom często do ciąży prowadzącym.

W zasadzie nie ma się czemu dziwić, i Bridget, i inni bohaterowie są owymi czynnościami opętani. Jak mówi jeden z nich: „Wiesz, czego ludzie najbardziej żałują przed samą śmiercią? Nie tego, że nie udało im się uratować świata ani wspiąć na szczyt swojej kariery, ale tego, że za mało uprawiali seksu”.

Akcja rozgrywa się w tzw. ponowoczesnym świecie, w środowisku upper middle class (wyższej klasy średniej). To świat, w którym pojawiający się w szkole rodzenia Bridget w towarzystwie obu potencjalnych ojców zostają wzięci za parę homoseksualistów oraz noszącą ich(?) dziecko surogatkę. I rzeczywiście, trudno się nie roześmiać…

Jednak ja wciąż zastanawiam się, co w przygodach Bridget Jones widzą jej wielbicielki. Szukają pocieszenia widząc, że nie tylko one mają problemy? Czują się od niej lepsze? Zazdroszczą jej, nie mając odwagi zmienić swojego życia? Ale to pytanie raczej do psychoanalityka…

I jeszcze jedna rzecz, która mnie przy lekturze tej części ubawiła. Powieść pisana jest w formie pamiętnika bohaterki skierowanego do jej jeszcze nienarodzonego dziecka i wyjaśniającego mu wszystkie perturbacje związane z ojcostwem. Bardzo temu dziecku współczuję, bo chyba nikt nie chciałby usłyszeć podobnych wyznań od swojej matki…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski