Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma teraz komendanta, który mógłby być spokojny o posadę

Rozmawia Tomasz Kubaszewski
Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji
Jarosław Zieliński, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Wojciech Wojtkielewicz
Stanowiska stracili już główni szefowie policji, straży granicznej oraz straży pożarnej. Kto będzie następny? z Jarosławem Zielińskim, wiceministrem spraw wewnętrznych i administracji, odpowiadającym za służby mundurowe, rozmawia Tomasz Kubaszewski.

Czy strażacy źle gasili pożary, skoro ich komendant główny został odwołany?

Strażacy gasili pożary i wykonywali inne liczne zadania bardzo dobrze, gorzej było z dowodzeniem i koordynacją. Dla ciężkiej i niebezpiecznej pracy strażaków mam wielki szacunek. Natomiast z zarządzaniem na najwyższych szczeblach różnie bywało. Niedawno w kilku województwach wystąpiły silne wichury. Z komendy głównej nie można było uzyskać na czas zweryfikowanych informacji. W pewnym momencie 65 tysięcy ludzi nie miało prądu, lecz nikt nie wiedział, gdzie potrzebne są agregaty prądotwórcze, którymi dysponuje straż. Praca naszych służb musi być skoordynowana. Powinniśmy dążyć do zapewnienia obywatelom i państwu bezpieczeństwa na najwyższym możliwym poziomie.

Rozumiem, że w straży pożarnej im wyżej, tym gorzej?

W komendzie głównej nie działo się dobrze, natomiast w terenie sytuacja wygląda bardzo różnie.

Komendant w Olsztynie już stracił stanowisko. Czy teraz czas na szefa strażaków w Białymstoku?

Na razie nie ma takiej decyzji. Ale niczego wykluczyć nie można. Trwają analizy dokonywane przez komendanta głównego i przez MSWiA. Formalnie inicjatywa należy do komendanta głównego, chociaż w uzasadnionych przypadkach może ją podjąć również minister.

Zmienił się też Komendant Główny Straż Granicznej. W jej podlaskiem oddziale zmian nie ma. Tak pozostanie?

Nic nie jest przesądzone. Zapoznajemy się z jakością kierowania tą służbą w różnych częściach Polski.

Za to komendant wojewódzki policji odszedł na emeryturę. Czyżby dostał propozycję nie do odrzucenia?

Odchodzi na własną prośbę. Nie było żadnych sugestii, które miałyby na nim taką decyzję wymusić. Nie przesądzam jednak, co by się stało, gdyby tego nie uczynił.

W jednym z wywiadów powiedział Pan, że ważnym kryterium przy obsadzaniu stanowisk w policji będzie to, czy ktoś pracował w Milicji Obywatelskiej. Ta zasada obowiązuje?

Polityka kadrowa poprzednich rządów była taka, że nad wyraz często awansowano takie osoby, zwłaszcza na najwyższych szczeblach. 25 lat Polski niepodległej to wystarczająco dużo, aby przynajmniej nie preferować funkcjonariuszy wywodzących się z ZOMO czy MO. Dlatego najwyższy czas odblokować drogę młodym, zdolnym oficerom, którzy podejmowali decyzję o wstąpieniu do formacji służącej suwerennemu państwu i obywatelom, a nie - komunistycznym organom bezpieczeństwa. Ta zasada odnosi się jedynie do polityki awansowej, a nie do weryfikacji wszystkich policjantów.

Mówił Pan także o konsekwencjach politycznego zaangażowanie policji za poprzedniego rządu. Czyli?

W ostatnich latach policję wykorzystywano do realizacji politycznych celów koalicji PO-PSL. Dotyczyło to szczególnie manifestacji patriotycznych organizowanych przez opozycję, np. z okazji Święta Niepodległości. Funkcjonariusze utrudniali dojazd do Warszawy, wypytywali o uczestników, organizatorów odwiedzali nawet w domach, dowiadywali się, jaka firma wynajmuje autokary. Po co policji była taka wiedza? Pamiętajmy też o licznych prowokacjach podczas manifestacji. Proszę zwrócić uwagę, że od czasu zmiany władzy w Polsce wszystkie demonstracje odbywają się bez zamieszek. Także te, które wymierzone są przeciwko obecnemu rządowi.

Nastawianie policji, która powinna być apolityczna i służyć państwu, a nie tej czy innej partii, nieprzyjaźnie do części obywateli było karygodne. Tego typu rzeczy nie będą miały miejsca za naszych rządów. Takie praktyki odchodzą do przeszłości i to jest jeden z przejawów umacniania demokratycznego państwa prawa, wbrew absurdalnym zarzutom takich środowisk jak KOD.

Czy komendanci powiatowi w naszym regionie też mogą czuć się zagrożeni?

Każdy będzie oceniany indywidualnie. Nie będzie atutem np. szkodliwa społecznie likwidacja posterunków policji. Wielokrotnie apelowałem o jej powstrzymanie. Można było - mimo poleceń z góry - jak w gminie Sokoły w powiecie wysoko- mazowieckim posterunki ocalić. Albo, jak np. w Supraślu (powiat białostocki), Bakałarzewie (powiat suwalski), Szumowie (powiat zambrowski) i innych miejscowościach, je zlikwidować. Niektórzy komendanci nie podejmowali nawet próby utrzymania posterunków, których broniły samorządy. To jeden z istotniejszych aspektów oceny, ale oczywiście nie jedyny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nie ma teraz komendanta, który mógłby być spokojny o posadę - Gazeta Współczesna

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski