Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma winnych

Redakcja
Alina Grabowska: Głos z Monachium

Procesy PRL-owskie w III RP zakrawają na farsę. Trwają latami, na wniosek oskarżonych przenoszone są z miejsca na miejsce i odkładane w nieskończoność, wygląda na to, że winnych nie ma. Do tej pory z grona stalinowskich przestępców skazano jedynie nieżyjącego już dziś Adama Humera, poza tym "nie było winnych". Nie było tych, co strzelali do robotników na Wybrzeżu, do górników w kopalni "Wujek", nikt nie prześladował i nie represjonowł ludzi protestujących w 1976 r. w Ursusie.
   Najnowsza taka sprawa to wyrok w procesie w Sądzie Rejonowym w Radomiu. Sąd ten uniewinnił dwóch byłych wysokich funkcjonariuszy MO i SB, w tym komendanta wojewódzkiego MO Mariana M. i jego zastępcę Tadeusza Sz., ponieważ - jak napisał w uzasadnieniu wyroku sędzia Paweł Paciorek - nie ma dowodów, że to oni zorganizowali akcję milicji w 1976 r., ani by wydawali polecenie trzymania protestujących robotników Ursusa w aresztach dłużej niż 48 godzin. Natomiast w stosunku do współoskarżonych, naczelnika Wydziału Śledczego KW MO Kazimierza R. oraz naczelnika aresztu śledczego Józefa S., zmieniono kwalifikcje prawne, bo robotników Ursusa zatrzymano podobno "bez udręczenia". Skoro tak - sprawa się przedawniła i obaj oskarżeni zostali uniewinnieni...
   Dobrze wiadomo, jak wyglądał 1976 r. w Ursusie. Wiadomo, że wprowadzono tam wówczas tzw. ścieżki zdrowia polegające na biciu do utraty przytomności złapanych robotników, że bezprawnie trzymano ludzi w więzieniach i zwalniano z pracy. Po tych wydarzeniach powstał Komitet Obrony Robotników, który zbierał pieniądze na pomoc dla prześladowanych i zapewniał opiekę adwokacką tym, którym władza ludowa wytaczała bezprawne procesy. Rodziny uwięzionych otrzymywały pomoc żywnościową, a członkowie KOR, narażając się na szantaże i groźby, uczestniczyli w procesach sądowych wytaczanych uczestnikom demonstracji. W komunikatach KOR podawano nazwiska milicjantów składających zeznania przeciwko robotnikom i sędziów, którzy wydawali niesprawiedliwe wyroki. W licznych sprawach przyniosło to rezultaty w postaci zmniejszenia wyroków lub wcześniejszego wypuszczenia na wolność.
   Fakt, że władze stosowały przymus, terror, represje i że ten terror realizowała głównie milicja i jej dowódcy, nigdy nie budził wątpliwości. Poseł Ryszard Kalisz (SLD) po ogłoszeniu wyroków słusznie stwierdził, że w przypadku jakichkolwiek wątpliwości wyrok powinien zawsze być na korzyść oskarżonego, ponieważ tego wymaga praworządne państwo. Skoro jednak ktoś w tym właśnie czasie sprawował funkcje kierownicze w milicji, to ponosi odpowiedzialność za to, co ta milicja robiła nawet jeśli - jak twierdzili oskarżeni - "nie oni wydawali rozkazy". Być może to nie konkretnie komendant MO w Radomiu ani jego zastępca napisali: "Proszę tworzyć ścieżki zdrowia i bić robotników aż do nieprzytomności". _Byli jednak dowódcami milicji, jeden jako komendant wojewódzki, a drugi jako jego zastępca i musieli wiedzieć, co robią podległe im oddziały. Już ta odpowiedzialność, wynikająca ze sprawowania kierowniczej funkcji w tych jednostkach, powinna być dostatecznym argumentem i dowodem w sprawie.
   Natomiast uniewinnienie z powodu braku
"dowodów, że Tadeusz Sz. wydawał polecenia, by więźniów przetrzymywano w aresztach śledczych dłużej niż 48 godzin",_ to farsa prawna. Jeżeli Tadeusz Sz. był na tak wysokim stanowisku, to musiał przecież wiedzieć, jak długo więźniowie przebywają w celi więziennej, nawet jeśli sam bezpośrednich poleceń nie wydawał. Wyrok w tym procesie jest więc bardzo dwuznaczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski