Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie mam żadnego kontaktu z Zacharkinem

Rozmawiał Jacek Sroka
Trener Jacek Płachta ma 45 lat
Trener Jacek Płachta ma 45 lat Fot. SŁAWOMIR KOWALSKI
Rozmowa z JACKIEM PŁACHTĄ, trenerem hokejowej reprezentacji Polski.

– To najważniejszy sprawdzian w Pańskiej trenerskiej karierze. Jest trema?

– Hokejowe mistrzostwa świata to nie jest coś, co zdarza się w naszym kraju często, więc nic dziwnego, że jest to ważne wydarzenie nie tylko dla mnie, ale także dla zawodników i kibiców hokeja. Tremy nie ma, ale lekkie podenerwowanie przed pierwszym meczem pewnie się pojawi, bo wiadomo, że ciąży na nas spora presja. Wszyscy mówią, że musimy awansować. Postaramy się zagrać jak najlepiej. Zapewniam, że mentalnie jesteśmy przygotowani do tego turnieju.

– Zawodnicy powtarzają, że nad naszą kadrą unosi się duch Igora Zacharkina, bo to rosyjski szkoleniowiec przekonał ich, że mogą odnosić w hokeju sukcesy. Pana namaścił na swojego następcę.

– Nie mówmy o trenerze Zacharkinie, bo jego od roku nie ma już z nami. Nie mam z nim w tej chwili żadnego kontaktu. On ma swoją pracę w Sankt Petersburgu i ma bardzo dużo na głowie, bo jego drużyna gra w finale ligi KHL. To jest dla niego w tej chwili najważniejsza sprawa.

– Zacharkin był perfekcjonistą. Przed MŚ w Doniecku na miejsce zgrupowania kadry wybrał Tychy, bo lód w tyskiej hali najbardziej przypominał ten doniecki. Teraz gramy u siebie, ale do końca chyba nie wiemy, na jakiej tafli przyjdzie nam rywalizować w Tauron Arenie, bo pierwszy trening odbędziemy tam dopiero w dniu pierwszego meczu MŚ.

– Nie jest to jakiś wielki problem, bo większość kadrowiczów miała okazję zagrać w Arenie pod koniec grudnia w turnieju finałowym Pucharu Polski. Teraz ze względu na koncert (Robbiego Williamsa – przyp.) nie mamy możliwości tam trenować, ale inne drużyny też są tego pozbawione.

– Przygotowania do MŚ trwały dość długo, ale większość zawodników, którzy zagrają w Krakowie, dojechała na zgrupowanie dopiero w wielkanocny poniedziałek, po zakończeniu zmagań o złoto.

– To też nie jest problemem. Zawodnicy różnych drużyn w różnych termianch kończyli rozgrywki ligowe i chciałem, żeby utrzymali formę. Jedni byli na zgrupowaniu cztery tygodnie, inni dwa, a inni jeszcze krócej, bo grali w finale mistrzostw Polski. Ostatni tydzień zgrupowania poświęciliśmy na końcowy szlif formy i wierzę, że w Krakowie wszyscy gracze zaprezentują się z dobrej strony.

– Ten szlif jest konieczny, bo po przegranych towarzyskich meczach z Wielką Brytanią, które były ostatnim sprawdzianem formy, narzekał Pan niemal na wszystko.

– W meczach w Anglii, zwłaszcza w pierwszym z nich, za dużo było w naszej grze kalkulacji. Rozmawiałem o tym z drużyną i wszyscy wiedzą, że tak grać nie możemy. Liczę, że w MŚ zaprezentujemy się tak, jak w ostatnich turniejach EIHC.

– Prezes PZHL Dawid Chwałka głośno mówi o tym, że reprezentacja Polski musi awansować do hokejowej elity. Czy to nie zbytnie pompowanie balonu oczekiwań? Na zapleczu elity jesteśmy beniaminkiem i już utrzymanie się w Dywizji 1A będzie sukcesem...

– Jedni mówią o awansie, inni wieszczą nam spadek. Staramy się nie zwracać na to uwagi. Wiemy, na co nas stać, ale na pewno ani ja, ani zawodnicy nie powiemy, że musimy wywalczyć w Krakowie awans.

– Ten narodowy optymizm opiera się na tym, że gramy u siebie. Własna, duża publiczność ma załatwić sprawę. Nagle zapominamy o tym, że w rankingu IIHF jesteśmy klasyfikowani najniżej ze wszystkich drużyn tego turnieju.

– Oczywiście wszyscy liczymy na to, że kibice nam pomogą swoim gorącym dopingiem, ale oni nie wejdą na lód. To my będziemy na tym lodzie i my musimy pokazać na nim ogromne zaangażowanie, ale też zagrać mądrze – i wtedy może uda nam się sprawić niespodziankę. Nie myślimy jednak o konkretnych miejscach. Dla nas liczy się każdy najbliższy mecz. On jest najważniejszy.

– Kto będzie w Krakowie naszym najgroźniejszym rywalem? Za faworyta turnieju uchodzi spadkowicz z elity, Kazachstan.

– Kazachowie są najwyżej klasyfikowani w rankingu. Mają w składzie sporo graczy z ligi KHL i na pewno są bardzo groźni. To jednak jest turniej, a nie jeden–dwa mecze i wszystko może się w nim zdarzyć. Dokładnie analizujemy grę rywali, ale koncentrujemy się głównie na naszej postawie, bo od niej bardzo wiele będzie zależało.

– W turniejach EIHC pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać z wyżej notowanymi rywalami.

– Wygrywaliśmy te mecze, bo mocno pracowaliśmy nad przygotowaniem mentalnym drużyny. Nauczyliśmy zawodników, by wychodzili na mecz nie z nastawianiem, by go nie przegrać, ale żeby zwyciężyć, a to spora różnica. Jednak to, że wygraliśmy w listopadzie z Włochami, wcale nie oznacza, że automatycznie pokonamy ich też w naszym pierwszym meczu w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski