Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie mamy powodu czcić Stauffenberga

Joanna Lubecka, historyk, pracuje w Oddziale IPN w Krakowie, adiunkt Akademii Ignatianum w Krakowie
Hitler u rannego w zamachu kontradm. Karla von Puttkamera
Hitler u rannego w zamachu kontradm. Karla von Puttkamera fot. archiwum
Zamach na Hitlera. Wywodzący się z wyższych sfer spiskowcy chcieli zabić Fuehrera wyłacznie dlatego, że źle prowadził wojnę a nie przeszkadzały im zbrodnie wojenne Wehrmachtu ani trwające ludobójstwo.

Wrogowie naszych wrogów nie zawsze są naszymi przyjaciółmi. Claus Schenk Graf von Stauffenberg, który przeprowadził nieudany zamach na Hitlera 20 lipca 1944 roku słusznie w Niemczech jest uważany za bohatera. Na to miano zasługuje tym bardziej, że lista Niemców, którzy mieli chęć i odwagę przeciwstawić się Hitlerowi, jest krótka.

W sytuacji, gdy zdecydowana większość narodu nastawiona była do Hitlera entuzjastycznie lub w najgorszym razie była obojętna, graf von Stauffenberg wiele ryzykował, decydując się na przeprowadzenie zamachu. Każdy taki przypadek jest dla Niemców na wagę złota. Nie ma jednak powodu, aby także w Polsce czynić z niego bohatera. A właśnie taki zamiar sugerują treści tablic pamiątkowych w dawnym Wilczym Szańcu (Wolfschanze) niedaleko Kętrzyna na Mazurach.

Na pierwszej z nich jest napis: „Ku upamiętnieniu niemieckiego ruchu oporu przeciwko narodowemu socjalizmowi”, a na drugiej: „W tym miejscu stał barak, w którym 20 lipca 1944 roku Claus Schenk hrabia von Stauffenberg dokonał zamachu na Hitlera. Zarówno on jak i wielu innych, którzy stawiali opór dyktaturze hitlerowskiej, zapłaciło za to życiem”. O ile drugi ma charakter informacyjny, o tyle pierwszy ma wydźwięk apologetyczny, „ku czci”.

Kim był Stauffenberg?
Claus Philipp Maria Schenk Graf von Stauffenberg urodził się 15 listopada 1907 r. w Jettingen w Królestwie Bawarii w starej arystokratycznej rodzinie. Odebrał staranne wykształcenie, interesował się literaturą, jednak ostatecznie zdecydował się na karierę wojskową.

Podobnie jak większość elit arystokratycznych i wojskowych negatywnie odnosił się do Republiki Weimarskiej. Służbę wojskową wybrał z pobudek idealistycznych, ukształtowanych w znacznej mierze pod wpływem twórczości niemieckiego pisarza i poety Stefana George, który postulował romantyczną wizję nowej Rzeszy, w której zasadniczą rolę miałyby odgrywać narodowo zorientowane elity.

Stauffenberg wierzył, że żołnierz jest tym, który gotów jest walczyć o ideały, a w razie potrzeby poświęcić w ich imię życie. Służbę traktował niemal jako sakralne powołanie, świadczą o tym listy do żony i do kolegów, z których wynika wiara, że armia personifikuje najlepsze cnoty narodu i jest jego elitą. Śmierć w walce dla ojczyzny była największym zaszczytem. W liście do wdowy po poległym żołnierzu Stauffenberg napisał: „wierzę, że niebo będzie dla niego łaskawe, gdyż dla wypełnienia swojego zadania poświęcił wszystko”.

W liście do generała von So-densterna w marcu 1938 r. podkreślał zalety płynące z arystokratycznego pochodzenia oficerów Wehrmachtu, przestrzegał również przed zbytnim uleganiem masom, które uważał za słabe i nieobliczalne. Jego poglądy nie odbiegały od tych, które miała większość oficerów. Były one nacjo- nalistyczne, elitarystyczne, a co za tym idzie antydemokratyczne. Wielu zamachowców z kręgu Stauffenberga reprezentowało tradycyjny dla niemieckich (i w dużej mierze europejskich) elit antysemityzm. Część zamachowców wywodziła się z arystokratycznych rodzin, gdzie prusko-wilhelmińska tradycja kazała traktować Słowian, jako gorszą grupę etniczną.

Biorąc udział w ataku na Polskę, w liście do żony Niny z września 1939 roku pisał: „Ludność to niewiarygodny motłoch, tak wielu Żydów i mieszańców. To lud, który dobrze czuje się tylko pod batem. Tysiące jeńców przysłuży nam się dobrze w pracach rolniczych”. Zbrodnie Wehrmachtu popełnione już w pierwszym miesiącu kampanii wrześniowej nie spowodowały u Stauffenberga żadnej refleksji, ani wyrzutów sumienia. Szybkie sukcesy militarne były najważniejsze, dopóki Niemcy odnosiły sukcesy, żaden wojskowy nie myślał o obalaniu swego führera.

Operacja Walkiria
Stauffenberg ochoczo brał udział w realizowaniu planów Hitlera. Walczył najpierw w Polsce potem we Francji. W styczniu 1943 r. awansował na podpułkownika i został przeniesiony na front w Afryce Północnej, gdzie w kwietniu został ciężko ranny. Stracił lewe oko, prawą dłoń oraz dwa palce w lewej dłoni. Po rekonwalescencji został oddelegowany do pracy w charakterze oficera sztabowego w Ogólnym Urzędzie Sił Zbrojnych w Berlinie. Tam zaangażował się w działalność istniejącej już organizacji konspiracyjnej, do której już wcześniej należał jeden z jego przełożonych gen. Friedrich Olbricht. Organizacja ta starała się skupić niezadowolonych oficerów, ich zamach miał być klasycznym puczem wojskowym.

Niektórych spiskowców inspirowały poglądy religijne, przede wszystkim wywodzona z filozofii św. Tomasza z Akwinu koncepcja tyranobójstwa. Motywacją Stauffen-berga była ochrona godności własnej rodziny, narodu, armii nie- mieckiej oraz wierność ideałom zaszczepionym przez Stefana George. Był on bez wątpienia niemieckim patriotą, z roku na rok obserwował jak Hitler doprowadza Niemcy do upadku. Im dłużej trwała wojna, tym bardziej uważał Hitlera za szaleńca i prostaka, niezdolnego do kierowania armią, nie znającego się na strategii, nie słuchającego doświadczonych dowódców Wehrmachtu. Termin zamachu na Hitlera kilkakrotnie przekładano.

Ostatecznie doszło do niego 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu. W wyniku niesprzyjających okoliczności zamach się nie udał. Zginęły 4 osoby i wiele zostało rannych, ale sam Hitler doznał jedynie drobnych urazów. Po zamachu Joseph Goebbels napisał w swoim dzienniku: „niesłychaną rolę w przygotowaniach do zamachu odegrała osobowość Stauffenberga. Miał on dar wielkiej elokwencji, którą wykorzystywał w całkowicie naganny sposób”.

W wyniku dochodzenia aresztowano setki osób, przywódców spisku natychmiast osadzono w więzieniach, nierzadko poddawano torturom, a na końcu postawiono przed Sądami Ludowymi, które wydały wyroki śmierci. Zastosowano też przepis prawny o „odpowiedzialności rodzinnej”, w wyniku którego żona Stauffenberga Nina, będąca wówczas w ciąży z piątym dzieckiem, trafiła najpierw do więzienia w Berlinie, a później przebywała 5 miesięcy w obozie Ravensbrück. Dzieci w tym czasie zostały oddane do rodziny zastępczej.

Gdyby zamach się udał...
Po planowanej przez zamachowców śmierci Hitlera władzę mieli objąć Carl Friedrich Goerdeler jako kanclerz oraz gen. Ludwig Beck jako głowa państwa. Na czele III Rzeszy stanęłaby grupa profesjonalnych wojskowych i cywilów, którzy zdając sobie sprawę, że wojna jest przegrana rozpoczęliby rozmowy z Anglią i Stanami Zjednoczonymi. Polska musiałaby być jednym z punktów negocjacyjnych. Stany pod przywództwem schorowanego prezydenta Franklina D. Roosevelta, prowadzące nadal wojnę z Japonią, musiałyby się liczyć ze Związkiem Sowieckim…

Zapewne wynikiem takiej układanki byłaby Polska podzielona na dwie strefy okupacji: niemiecką i sowiecką. Z pewnością wiemy, iż w warunkach wstępnych, jakie spiskowcy mieli postawić aliantom była przynależność do Niemiec Wielkopolski z Poznaniem, Górnego Śląska i Pomorza Gdańskiego. Udany zamach w żadnym wypadku nie gwarantował Polsce niepodległości, a ewentualna stabilizacja sytuacji, do której doszłoby po negocjacjach niemiecko-amerykańskich jeszcze bardziej oddaliłaby Polskę od urzeczywistnienia suwerenności.

Niemiecka pamięć
Po II wojnie światowej większość Niemców, a szczególnie byli wojskowi, uważała Stauffenberga i innych zamachowców za zdrajców. Oficjalnie jednak unikano tego tematu. Dzięki zaangażowaniu byłych generałów (m.in. Ericha von Mansteina) starano się utrzymywać nieskalany obraz Wehrmachtu jako formacji, która nie brała udziału w zbrodniach wojennych i przede wszystkim ludobójstwie. Ten wizerunek upadł dopiero w latach 90.

Również niemiecka lewica starająca się wyszukiwać różnych przejawów oporu wobec Hitlera z zamachem Stauffenberga miała jednak kłopot, gdyż zamachowcy w większości wywodzili się z „reakcyjnych elit”. Gdy w 1952 roku odważny prokurator Fritz Bauer (ten, który doprowadził do procesu załogi KL Auschwitz we Frankfurcie) przeforsował prawną rehabilitację zamachowców, miał przeciwko sobie niemal całą opinię publiczną. Dopiero w połowie lat 80. zaczęto pozytywnie mówić o zamachu z 20 lipca, a w latach 90. Stauffenberg stał się oficjalnym bohaterem Bundeswehry.

Właśnie w taki sposób, jako bohater bez skazy został przedstawiony w kasowym filmie hollywoodzkim „Walkiria”, w którym w rolę Stauffenberga wcielił się Tom Cruise.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski