Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie miał narzędzi do motywacji

Redakcja
W ostatnich czterech kolejkach sezonu Skawa Wadowice występuje pod wodzą szefa sekcji piłkarskiej Stanisława Sobczyńskiego, czyli powrócono do jesiennego modelu.

Już po porażce w Nowej Wsi trener Skawy Grzegorz Szulc nosił się z zamiarem rezygnacji. Fot. Jerzy Zaborski

V LIGA KRAKÓW-WADOWICE. Grzegorz Szulc pożegnał się ze Skawą Wadowice

Wszystko dlatego, że z zespołem rozstał się Grzegorz Szulc, dla którego była to pierwsza seniorska praca. Z jego osobą działacze wiązali spore nadzieje.

Do korekty doszło po przegranej Skawy w Zakliczynie z miejscowym Jordanem 1-3 (0-1), bo w miniony weekend przegrała w Trzebini 0-2, ale to nie wynik był powodem dymisji szkoleniowca, bo przecież los zespołu jest przesądzony. W przyszłym sezonie będzie rywalizował z wadowickiej klasie okręgowej. - Decyzja o rozstaniu się z zespołem dojrzewała we mnie od kilku tygodni - zdradza Grzegorz Szulc, były już szkoleniowiec Skawy. - Powiedziałem kiedyś, że razem z zespołem dotrwam do końca sezonu, chyba, że ktoś "zbije" nas w dwucyfrowych rozmiarach. Jednak przed wyprawą do Zakliczyna wręczyłem działaczom pisemne wypowiedzenie naszej umowy, ale musiałem liczyć na ich wyrozumiałość. Gdyby dymisja nie została przyjęta, musiałbym pracować do końca czerwca. Cieszę się, że działacze uszanowali moją decyzję i rozstaliśmy się za porozumieniem stron - podkreśla szkoleniowiec.

Grzegorz Szulc w swojej pierwszej seniorskiej pracy został rzucony na "głęboką wodę". Miał budować zespół pod kątem przyszłego sezonu, ale - jeśli otworzyłaby się szansa walki o utrzymanie - to miał ją podjąć. Wyniki sparingów napawały kibiców optymizmem. Zespół toczył równe boje ze śląskimi ekipami, potrafiąc szybko strzelać gole. Miał w nich wyrobić sobie charakter. Dlaczego zabrakło go w ligowej rywalizacji? - Zdawałem sobie sprawę z tego, że walka o utrzymanie będzie ciężka, ale swoim optymizmem chciał zarazić zespół pozytywną energią - tłumaczy Grzegorz Szulc. - Zabrakło nam dobrego wejścia w rundę. Pierwsza kolejka została storpedowana przez atak zimy, a potem przegraliśmy na boisku ostatniej w tabeli Skawinki 0-1. Ktoś powie, że to nie powinno się zdarzyć, ale się zdarzyło. Nie interesuje mnie fakt, że potem w Skawinie punkty stracił m.in. lider z Zembrzyc. Nam u progu rundy potrzebne było zwycięstwo. Nie było go, więc przyszło nam czekać na przełamanie. Kiedy wydawało się, że ono nadeszło, bo bezbramkowo zremisowaliśmy z wysoko mierzącym Chełmkiem, grając przez dwie trzecie meczu w "dziesiątkę". Potem pokonaliśmy Bronowiankę 3-0 i wydawało się, że coś zaskoczy. Nie zaskoczyło. Dlaczego? To już niech pozostanie tajemnicą szatni. Po prostu doszło do pewnych tarć piłkarzy z działaczami, w wyniku których nie mam żadnych środków do motywowania zespołu do dalszej walki. Przed nim trudne pojedynki z mocnymi ekipami, bo w Trzebini i z Garbarzem Zembrzyce. Może być tak, że skończy się kompromitacją zespołu, a tego chciałem uniknąć. Ze swojej strony nie mogę powiedzieć niczego złego pod adresem klubowych działaczy oraz szefa sekcji piłkarskiej Stanisława Sobczyńskiego. Zapewnił drużynie komfortowe warunki przygotowań. Wszystkie sparingi graliśmy na sztucznej trawie, mieliśmy obóz dochodzeniowy, posiłki, dlatego szkoda, że atmosfera w zespole rozbiła się o bardzo przyziemne sprawy. Powiem więc tak, że z mojej strony nastąpiło "zmęczenie materiału" i dlatego zdecydowałem się odejść. W klubie pewne sprawy powinny zostać nazwane po imieniu i wyprostowane, by nowy trener wszedł na pewny grunt - kończy Grzegorz Szulc.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski