– Został Pan poproszony o przeprowadzenie warsztatów dla straży miejskiej dotyczących pomocy osobom w hipotermii – jak powinny zachować się osoby nieprzygotowane do takich działań?
– Kluczowe jest jak najwcześniejsze powiadomienie służb ratunkowych. Jeżeli poszkodowana osoba jest wychłodzona, trzęsie się, ale pozostaje z nami w kontakcie, należy przenieść ją w miejsce ciepłe, np. do najbliższego sklepu. Ważne jest także okrycie i „zrolowanie” poszkodowanego, aby miał jak najmniej kontaktu z ziemią, ponieważ to właśnie w tym kierunku tracimy najwięcej ciepła.
– Czy takiej osobie można w jakiś sposób zaszkodzić?
– Każda czynność, którą przeprowadzamy w wierze, że ratujemy czyjeś życie, jest procedurą dobrą. Jeżeli nie zrobimy nic, skazujemy poszkodowanego na śmierć. Nie można być nadgorliwym w udzielaniu pierwszej pomocy.
– Można próbować ogrzać taką osobę?
– Na etapie przedszpitalnym udzielanie pomocy powinno polegać na okryciu osoby oraz przeniesieniu do pomieszczenia o temperaturze pokojowej. W żadnym razie nie powinniśmy gwałtownie podnosić temperatury ciała poszkodowanego poprzez polewanie go gorącą wodą, nacieranie skóry czy podawanie jakichkolwiek leków.
– Czy podczas Pana służby w Afganistanie miał Pan do czynienia z przypadkami hipotermii wśród naszych żołnierzy?
– Podczas zimowych misji byliśmy narażeni na temperaturę dochodzącą do minus 40 stopni. Nie mieliśmy jednak przypadku hipotermii głębokiej. Zdecydowanie częściej leczyliśmy odmrożenia.
– Jakie osoby są szczególnie narażone na hipotermię?
– Przede wszystkim osoby pod wpływem alkoholu, osoby schorowane, które przyjmują leki, oraz dzieci, bo to one najszybciej tracą ciepło.
– Jaka jest najniższa temperatura, która umożliwia przeżycie mimo znacznego wychłodzenia organizmu?
– Każda temperatura poniżej
28 stopni jest już ciężką hipotermią, którą należy leczyć z wykorzystaniem technik stosowanych w kardiochirurgii. Zdarzają się jednak cuda, tak jak w przypadku Adasia, którego temperatura ciała spadła aż do dwunastu stopni.
– Co zdecydowało o sukcesie?
– Przede wszystkim sprawność, z jakim zadziałał cały system, zaczynając od wczesnego znalezienia chłopca przez świadka zdarzenia, natychmiastowe powiadomienie służb ratunkowych i dalsze działa szpitalne.
– Czy chłopca można by było uratować również w innym miejscu w Polsce oraz za pomocą innego sprzętu?
– Jeśli wszystkie ogniwa systemu zadziałałyby dokładnie tak jak te w Małopolsce, to jak najbardziej. Najważniejsza jest szybka reakcja i współpraca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?