Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie można usiąść i płakać...

Barbara Rotter-Stankiewicz
Państwo Staśkowie ze swoimi córeczkami - Emilką i młodszą Natalką, której potrzebna jest pomoc
Państwo Staśkowie ze swoimi córeczkami - Emilką i młodszą Natalką, której potrzebna jest pomoc Fot. Archiwum rodzinne
Dobroczynność. W czasie wielickich Dni Kingi będzie można wysłać do nieba swoje marzenie wypisane na karteczce przyczepionej do balonika. Każdy z nich oznacza dla małej Natalki większą szansę na powrót do zdrowia

To spadło na nich jak grom z jasnego nieba; przecież półtoraroczna Natalka nie była dzieckiem chorowitym ani słabym. Mieli zresztą skalę porównawczą, bo ich starsza córeczka, Emilka, liczyła już trzy latka. Natalka od urodzenia rozwijała się świetnie, do lekarza rodzice zabierali ją sporadycznie - kiedy się przeziębiła, albo do rutynowej kontroli. Żaden z nich nie zauważył niczego niepokojącego, wyniki badań krwi były zawsze w normie.

Do szpitala w Prokocimiu zawieźli córeczkę w styczniu, tak na wszelki wypadek. Dziewczynka spadła z krzesełka, więc chcieli sprawdzić, czy poza tym, że się wystraszyła i troszkę potłukła, nie stało się nic innego. Wszystko było w porządku. Wszystko poza tym, że podczas badania USG jamy brzusznej okazało się, że na lewym nadnerczu umiejscowiony jest duży guz. Miał już wtedy prawie 10 centymetrów wielkości.

Natalka pozostała w szpitalu. Z krótkimi przerwami jest tam do tej pory. Pielęgniarki z oddziału onkologicznego to jej "ciocie", a tzw. wkłucie centralne, czyli wszczepiona rurka, przez którą podaje się leki, by uniknąć ciągłych zastrzyków i wkłuwania - to już zaprzyjaźniony "słonik".

Na początku leczenie polegało na zastosowaniu ośmiu serii chemioterapii i - gdy guz się zmniejszył - wycięciu go. - Natalka po operacji bardzo szybko się "pozbierała", w piątej dobie po zabiegu wróciła do domu - mówi jej mama, Justyna Staśko.

Łatwiej walczyć z wrogiem, którego się pozna
Teraz jednak Natalka znowu jest w szpitalu, w sterylnej izolatce. Przeszła kolejny etap leczenia: zastosowanie autoprzeszczepu komórek macierzystych. - Najpierw, poprzez bardzo silną chemioterapię, trzeba było zniszczyć szpik, a potem wprowadzić komórki macierzyste, żeby na nowo go odbudować. Na szczęście przeszczep się przyjął - tłumaczy pani Justyna - Rak, który zaatakował Natalkę to nowotwór złośliwy neuroblastoma IV stopnia, który powstał u dziecka jeszcze przed urodzeniem.

Przez kilka miesięcy młoda mama musiała się nauczyć wiele z dziedziny medycyny, zwłaszcza onkologii. Pomagali jej w tym m.in. lekarze, zwłaszcza ci młodzi, którzy chętnie wyjaśniaja rodzicom małych pacjentów, na czym polega choroba dzieci, jakimi metodami będą próbowali ją pokonać. To ważne, bo łatwiej walczyć z wrogiem, gdy się go dobrze zna. A z rakiem walczy przecież nie tylko ich córeczka, lekarze, pielęgniarki, ale i oni - rodzice.

Choćby przez to, że stale jej towarzyszą, łagodzą przykrości, dolegliwości i ból związane z pobytem w szpitalu i intensywnym leczeniem. I robią wszystko, by na sfinansowanie dalszej terapii, która może być prowadzona tylka za granicą, a nie jest refundowana przez NDZ - zdobyć pieniądze. Ogromne pieniądze.

Załamywaniem rąk niczego się nie zdziała
Mama Natalki jest opanowana, rzeczowa, uśmiechnięta. To budzi podziw- Przecież nie mogę siąść i płakać - mówi pani Justyna.

- Na szczęście nie jestem z tym sama - oboje z mężem staramy się przede wszystkim działać.
Pomaga im rodzina, przyjaciele, znajomi, urzędnicy, wolontariusze i całkiem obcy ludzie. Ale na pierwszym froncie są oni.

Choroba córeczki zmieniła całkiem ich życie, odczuła to też 3,5-letnia Emilka. - Musiała przestać chodzić do przedszkola, bo baliśmy się, żeby stamtąd nie przyniosła jakiejś choroby. W przerwach między seriami chemioterapii Natalka była w domu, a jej system odpornościowy jest wskutek leczenia bardzo osłabiony, prawie go nie ma, więc trzeba ogromnie uważać - mówi mama Natalki.

Rano starsza córeczka zostaje z babcią w domu lub tata zawozi ją do cioci, a potem idzie do pracy. W tym czasie mama dyżuruje w szpitalu przy Natalce. Zmieniają się po południu - pani Justyna odbiera Emilkę i razem wracają do domu. Tata dociera tam dopiero wieczorem, kiedy Natalka idzie spać. Na oddziale, na którym teraz leży, rodzice nocować nie mogą
- wcześniej, gdy była na onkologii, mama zawsze w nocy czuwała przy małej.

Pani Justyna, która jest zatrudniona w zakładach Balshen w Skawinie, musiała wziąć urlop. Pan Seweryn działa dalej jako przedstawiciel handlowy firmy OEM Solair.Oba zakłady pracy stanęły na wysokości zadania i w trudnych chwilach wspierają rodzinę - ich wpłaty stanowią pokażną pozycję na koncie Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą", przeznaczonym dla Natalki.

- Do tej chwili udało się zebrać ponad 155 tys. zł, a na "znalezienie" reszty mamy tylko kilka miesięcy. Jeśli dalsze leczenie byłoby prowadzone we Włoszech - potrzeba około 300 tys. zł, natomiast w Niemczech jest dwukrotnie droższe. Problem w tym, że zastosowanie przeciwciał anty-GD2 musi być skoordynowane z zakończonym leczeniem w kraju, a jego koniec przypadnie mniej więcej na wrzesień.
Jeśli w listopadzie miejsc we Włoszech nie będzie, trzeba będzie jechać do Niemiec. Wyboru nie ma...Musimy być przygotowani na 150-230 tys. euro. czekamy na szczegółowy kosztorys z niemieckiej kliniki-mówi pani Justyna. Gdyby udało się zebrać całą kwotę na leczenie w Niemczech, a miejsce we włoskim szpitalu byłoby wolne, pieniądze przeszłyby na konto innego chorego dziecka.

Za rok Natalka może być całkiem zdrowa
Leczenie za granicą - podawanie przeciwciał, chemioterapia i "dochodzenie do siebie" potrwa około pół roku. Jeśli więc wszystko się uda, kolejne wakacje Natalka i jej rodzina będą spędzać już w całkiem innych warunkach i kondycji.
Udział w tym może mieć kazdy z nas, wpłacając datki na konto: Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą, ul. Łomiańska 5, Warszawa 01-685, Bank BPH S.A. Tytułem: 24341- Staśko Natalia - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia. Bank BPH S.A.15 1060 0076 0000 3310 0018 2615.

Ale szczególną okazję, by wesprzeć wielicką rodzinę będą mieli uczestnicy trwajacych właśnie Dni Kingi, podczas których wolontariusze - na stoiskach z balonikami i z podarowanymi na kiermasz artykułami - zbierać będą pieniądze na pomoc dla dziewczynki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski