Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie niszczyliśmy Babilonu

Redakcja
Uważa Pan za niesprawiedliwy opublikowany właśnie raport UNESCO o tym, że Polacy niszczyli zabytki Babilonu. Kiedy dowodził Pan wielonarodową dywizją w Iraku, dobra kultury nie ucierpiały?

ROZMOWA Z GEN. MIECZYSŁAWEM BIEŃKIEM, przedstawicielem Polski przy Komitetach Wojskowych NATO i UE

- W tym raporcie jest nie tylko wiele niesłusznych zarzutów, ale także nieprawda. Naszym błędem było ulokowanie lądowiska śmigłowców zbyt blisko murów Babilonu, jakieś 400-500 m od jego zabytków. Jednak przez cały czas współpracowała z nami iracka dyrektor tamtejszego muzeum. Kontrolowała praktycznie wszystko, co tam robiliśmy, patrzyła nam na ręce, a ja spotykałem się z nią co najmniej raz w tygodniu.
W składzie naszego kontyngentu byli też archeolodzy.
- W czasie "mojej" drugiej zmiany - nawet czterech. Bzdurne są oskarżenia, jakoby po Babilonie jeździły czołgi czy ciężkie maszyny. Nie miały prawa tam się pojawić! Nie wznoszono na tym terenie żadnych trwałych konstrukcji. Archeolodzy dbali, by zabytki nie ucierpiały.
Co szczególnie Pana boli w tym raporcie?
- Ignorancja autorów. Jest w nim np. mowa o uszkodzeniu lwa słynnej Bramy Isztar. Oryginał tej bramy został wywieziony stamtąd przez Niemców w czasach Imperium Otomańskiego i znajduje się w Muzeum Pergamońskim w Berlinie. To, co zostało w Babilonie, to replika. Takich informacji brakuje w raporcie. Oburzające są też dla mnie powracające twierdzenia, jakobyśmy wykorzystywali piasek z wykopalisk do budowania umocnień. Woziliśmy piasek i żwir z dość odległych miejsc, narażając życie naszych żołnierzy, byle tylko te zabytki nie ucierpiały!
Najbardziej zniszczył podobno Babilon sam Saddam Husajn.
- To prawda, bo "beztrosko" rekonstruował tamtejsze mury. Poza tym dochodziło do kradzieży, jakich dokonywały miejscowe bandy, ale to się działo, zanim pojawili się w Babilonie Polacy. My pomagaliśmy tworzyć policję archeologiczną, która zabytków strzegła.
Taki raport powstał jednak m.in. na podstawie dokumentu sporządzonego przez samych Polaków, który zresztą liczy kilkaset stron.
- Powstała wielka księga, już kiedy pierwszą zmianą naszego kontyngentu dowodził gen. Tyszkiewicz. Wszystko zostało skatalogowane, zinwentaryzowane i opisane. Ja też poleciłem sporządzić odpowiedni raport, kiedy kończyłem misję. A pod tym wielkim dokumentem podpisał się m.in. iracki gubernator. Te raporty istnieją, ja też zresztą mam kopię.
Skąd zatem bierze się tyle oskarżeń?
- Obawiam się, że część z nich to wynik pewnej atmosfery zawiści i konkurencji, jaka panowała wówczas w międzynarodowym środowisku archeologicznym. Kiedy stacjonowaliśmy w Babilonie, odbierałem sporo telefonów np. od archeologów francuskich i innych specjalistów z Zachodu, którzy podejrzewali, iż prowadzimy tam jakieś prace i sami chcieli w nich uczestniczyć. A przecież w warunkach wojennych niczego takiego nie wolno robić. Nie zezwalają na to międzynarodowe konwencje.
ROZMAWIAŁA EWA ŁOSIŃSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski