Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie płacisz za telewizor? Rząd szykuje 1500 zł kary

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Według GUS telewizory są w 98 proc. gospodarstw domowych
Według GUS telewizory są w 98 proc. gospodarstw domowych Fot. Małgorzata Genca
Media. Rząd znalazł nowy sposób na egzekwowanie opłat audiowizualnych. W szukaniu tych, którzy unikają płacenia abonamentu, mają pomóc bazy klientów prywatnych telewizji. - Nie tędy droga - twierdzi senator Rulewski.

Po powrocie z urlopów miliony Polaków może czekać niemiła niespodzianka w postaci nakazów opłat zaległego abonamentu telewizyjnego, sięgających nawet do 1,5 tys. zł. Wiceminister kultury Krzysztof Czabański poinformował wczoraj o nowym projekcie ustawy dotyczącej ściągania opłaty audiowizualnej, który ma wejść w życie we wrześniu.

Sposobem na znalezienie tych, którzy unikają płacenia za oglądanie telewizji publicznej, mają być bazy klientów telewizji prywatnych. Wiceminister uważa, że skoro ktoś płaci za płatne kanały, to znaczy, że posiada telewizor. Na podstawie umowy z telewizją będzie można podliczyć, w jakim okresie posiadaliśmy telewizor. Mając te dane, łatwo obliczyć zaległe składki abonamentowe. Nie zapłacimy jednak więcej niż 1,5 tys. zł.

Czabański twierdzi, że sprawdzaniem baz klientów mogłyby zająć się urzędy skarbowe, które do nieuczciwych abonentów wysyłałyby nakazy zapłaty.

Sęk w tym, że na razie skarbówki nie mogą nakazać prywatnym firmom udostępniania baz klientów. - Obecnie urząd skarbowy może jedynie wszcząć egzekucję komorniczą. Ustalenie, kto nie płaci abonamentu, leży po stronie poczty - mówi Konrad Zawada, rzecznik Izby Skarbowej w Krakowie.

Rzecznicy prywatnych telewizji (Cyfrowy Polsat, NC+) nie chcą się wypowiadać, nie znając szczegółów pomysłu wiceministra. Podkreślają jednak, że obowiązujące teraz prawo o ochronie danych osobowych nie pozwala im udostępniać baz klientów.

Pomysł wiceministra kultury spotkał się z krytyką senatora PO Jana Rulewskiego, który jest za obniżeniem kwoty abonamentowej z 22,70 zł do 6-7 zł. - Rząd po raz kolejny wpada na pomysł wciągania w sprawę abonamentu prywatnych firm. Nie można, nawet ustawowo, nakazać prywatnym telewizjom przekazywania danych klientów - twierdzi Jan Rulewski.

Senator podkreśla, że jest skuteczny sposób na mniej restrykcyjne pobieranie opłat abonamentowych. - Wystarczy, żeby do każdego PIT-u było dołączone oświadczenie o zgodzie na potrącenie kwoty abonamentu. Ci, którzy mimo posiadania odbiornika nie podpiszą tej zgody, podlegaliby kontroli np. urzędników skarbowych - twierdzi senator Rulewski.

Nowy pomysł PiS na opłatę audiowizualną podyktowany jest widmem nawet dwuletniego opóźnienia z doliczaniem abonamentu do rachunku za energię elektryczną, co przewiduje tzw. duża ustawa medialna.

Rząd zdecydował się przeprowadzić projekt tej ustawy przez proces notyfikacji w Komisji Europejskiej. Może to zająć unijnym urzędnikom około 2 lat. W związku z tym obowiązkową opłatę abonamentową „z prądem” zapłacimy najwcześniej w połowie 2018 r.

Rząd nie może aż tyle czekać, biorąc pod uwagę malejące wpływy z reklamy w telewizji publicznej. Spadająca oglądalność telewizyjnej jedynki i dwójki przekłada się bowiem na coraz niższe stawki reklamowe. W 2015 r. wpływy z reklam TVP1 zmniejszyły się aż o 27 proc. (do 1,4 mld zł), a TVP2 o 32 proc. (do 1,1 mld zł).

Dodatkowe pieniądze są potrzebne mediom państwowym, by utrzymać się na rynku. W innym przypadku nie wytrzymałyby konkurencji. Mniejsza liczba reklam w TVP powoduje, że przychody firmy są dużo niższe niż komercyjnych nadawców, mimo porównywalnych poziomów oglądalności. A przy tym TVP zatrudnia o wiele więcej pracowników (2,8 tys.) niż Polsat (niecałe tysiąc osób) czy TVN (1,4 tys.).

A jak wygląda sytuacja abonamentowa w innych krajach?

W kilkunastu państwach europejskich (oraz w USA) nie ma abonamentu RTV. W pozostałych jest on powszechny, np. w Niemczech, Czechach i Wielkiej Brytanii płaci go ponad 90 proc. gospodarstw domowych. W Polsce… 8 procent.

Wpływy z abonamentu sięgają nad Renem, w przeliczeniu na złotówki, 33 mld zł rocznie, w cztery razy mniejszych od Polski Czechach - 1 mld zł, a u nas tylko 800 mln zł. Wszystko dlatego, że jako jedyny kraj świata stosujemy od lat rozwiązanie kuriozalne dla państwa prawa: ustawa nakazuje płacić abonament, ale robią to tylko nieliczni.

Według Głównego Urzędu Statystycznego spośród 13,5 mln polskich gospodarstw domowych prawie wszystkie (98 proc.) mają telewizor. Ale tylko 6,7 mln zarejestrowało jakikolwiek odbiornik. Ponad połowa Polaków udaje, że nie ma ani radia, ani telewizora. Większość z nich nigdy nie płaciła abonamentu, pozostali masowo wyrejestrowywali odbiorniki od 2008 roku, gdy Platforma Obywatelska zapowiedziała całkowite zniesienie abonamentu. Stosowną ustawę zawetował ostatecznie prezydent Lech Kaczyński, głównie dlatego, że uzależniała ona budżet publicznych mediów od widzimisię rządzących polityków.

W efekcie od początku dekady prawie 7 mln gospodarstw oficjalnie nie ma odbiorników i nie płaci abonamentu. Nikt ich z tego powodu nie nęka - przepisy pozwalające listonoszom sprawdzać, czy ktoś ma w domu odbiornik, są kompletną fikcją. W efekcie Poczta Polska ogranicza się do windykowania opłat od zarejestrowanych abonentów.

Współpraca Zbigniew Bartuś

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski