Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie pomogą doktory, gdy kto na śmierć chory…

Leszek Mazan
Leszek Mazan - dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Leszek Mazan - dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Tak się jakoś od lat w Krakowie utarło, że w sytuacjach budzących prawdziwą grozę karty zaczyna tasować „Dziennik Polski”. Przewiduję, że będzie musiał to zrobić znowu, i to w najbliższym czasie: z kraju daje dyla coraz więcej lekarzy, zmuszanych tu do katorżniczej pracy za psie pieniądze z FOZ czy z gabinetów prywatnych.

Brutalny wyzysk pacjenta przez lekarzy redakcja napiętnowała już w roku 1946, widać jednak mało skutecznie. Zacytujmy: „Lekarze, dorożkarze i adwokaci - oto trzy wolne zawody o dochodach niewspółmiernych do wysiłku i czasu pracy, co budzi zdecydowany sprzeciw mas ludowych”. Dorożkarze i mecenasi mieli podobne sugestie głęboko gdzieś, ale na doktory padł blady strach. Oprócz etatów w zakładach Ubezpieczalni Społecznej często dodatkowo dorabiały one, praktykując prywatnie, a przy obowiązujących stawkach „od - do” żądały od pacjentów najwyższych z możliwych honorariów. Ten naganny ze wszech miar proceder Izba Lekarska tłumaczyła wykrętnie, że np. ordynator w szpitalu pracujący przecież tylko 5-6 godzin dziennie zarabia miesięcznie około 1300 zł, a pensja np. pracownika branży spożywczej wynosi 10-12 tysięcy. Stawki za prywatne usługi medyczne władze centralne ustaliły wprawdzie na dwudzie-stokrotność przedwojennych, ale ceny artykułów pierwszej potrzeby wzrosły stukrotnie. Tymczasem - bałamutnie tłumaczyła Izba - nasz lekarz musi być czysty, mieć wysprzątany gabinet i całe buty; nie powinien również być głodny. Z pieniędzy, które zarabia prywatną praktyką 60 proc. zabiera Izba Lekarska, a 8 proc. podatek. Jeśli zaś honorarium wydaje się zbyt wysokie: proszę bardzo, zawsze może się targować. Pacjentów zresztą nie jest wielu: cała klasa robotnicza oraz urzędnicy korzystają z darmowej Ubezpieczalni Społecznej.

Już cztery lata po tej publikacji, w roku 1950, opublikowano obligatoryjny w całej Polsce cennik usług lekarskich. Z chorego, który przyszedł do prywatnego gabinetu pan doktor mógł zedrzeć 500-1000 zł, specjalista 750-1000 zl, lekarz zdrojowiskowy 750-1500, w nocy odpowiednio 600-1200, 900-1800,750-1500.W niedzielę i święta doktory mogły sobie liczyć podwójnie. Nie podano przelicznika na dolary: za ich posiadanie groziła nawet kara śmierci. „Dziennik” wieszczył triumfalnie: „Zbliża się koniec gabinetów prywatnych, tych ostatnich przeżytków systemu burżuazyjnego i przykładów zgniłego liberalizmu cenowego”.

Idąc za tropem nadużyć w służbie zdrowia „Dziennik”odkrył nowe zjawisko: lekarz zapisuje, a apteka nie sprzedaje ilości przepisanych specyfików. Smagana biczem krytyki i oskarżana o kapitalistyczne resentymenty Ubezpieczalnia Społeczna tłumaczyła, że 90 proc. pacjentów zużywa jedynie część lekarstw, a resztę wyrzuca do wychodka lub magazynuje, co potwierdzają wizyty kontrolne w domach chorych. Ubezpieczalnia nie chce oszczędzać - robotnicy i chłopi mają zapewniony pełny dostęp do usług medycznych - ale jeden pacjent nie może robić zapasów kosztem drugiego. „Chcąc oszczędzać należy tak postawić lecznictwo, by zmniejszyć liczbę chorych” - sugerował dyrektor krakowskiej ubezpieczalni, nie precyzując bliżej, jak owo zmniejszenie uzyskać: przez przyspieszanie zgonów, czy przez aresztowania lekarzy umyślnie przedłużających chorym życie.

Dyskusja przebierała różne formy, trwa do dziś i będzie trwała aż do Sądu Ostatecznego. A przecie rozwiązanie jest na wyciągniecie ręki. Najlepszy, niezawodny, ponadczasowy i nic nie kosztujący skarb państwa sposób wyciągania pacjentów z bryndzy zaproponował już w latach 70. dwudziestego wieku prof. Antoni Dziatkowiak, który pytał pacjentów: - Pali pan? Nie? Szkoda, szkoda… Gdyby pan rzucił palenie, natychmiast by się pan poczuł lepiej!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski