Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie poprosił o wybaczenie...

Rozmawiał Aleksander Gąciarz
Tablica ku czci pomordowanych mieszkańców Maciejowa
Tablica ku czci pomordowanych mieszkańców Maciejowa Fot. łukasz oczkowicz
Rozmowa. Czesław Oczkowicz wspomina zamordowanie dwunastu młodych mieszkańców wsi Maciejów. Do tragicznego zdarzenia doszło dokładnie 72 lata temu, 17 października 1943 roku.

- Czy coś zapowiadało taką tragedię?
- Nie. Był ranek 17 października 1943 roku. Jak każdej niedzieli mieszkańcy wsi szykowali się na mszę do kościoła w Książu Małym. Kiedy ludzie mieszkający od strony Giebułtowa wyszli z domów zauważyli, że od części Maciejowa zwanej Włodzimierką, zmierza w ich kierunku grupa ludzi.

- Kim byli?
- Kiedy zbliżyli się do wsi, nikt nie miał wątpliwości, że są to Polacy - policjanci i żandarm z posterunku w Książu Wielkim. Na czele szedł jego komendant żandarm Kłusek.

- Policjanci szli sami?
- Prowadzili w zwartej grupie kilku mieszkańców Maciejowa oraz oddzielnie mieszkańca sąsiedniej wsi Tadeusza Bożka. Był on przewiązany powrozem na klatce piersiowej i szyi tak, aby nie mógł uciec.

- Musieli się go obawiać...
- Bożek był od wielu tygodni poszukiwany przez policję granatową za uchylanie się od pracy na rzecz okupanta. Ukrywał się w różnych miejscach. Szczęście jednak nie sprzyjało mu długo. Kiedy wreszcie go schwytano, poddano przesłuchaniu. Należy sądzić, że albo komendant, albo jego przełożeni chcieli wykazać się efektami w ściganiu bandytów i członków ruchu oporu, który stawał się coraz bardziej zorganizowany i dotkliwy. Aresztowany miał wskazać wśród mieszkańców wsi „bandytów”, którzy z nim współpracowali, którzy pomagali mu się ukrywać. Kiedy doszli do zabudowań Jana Żakowskiego, wśród wytypowanych przez skazańca znalazło się 12 osób.

- Czy osoby wytypowane mogły być w jakiś sposób powiązane z Bożkiem?
- Jak później stwierdzono, nie miały one z nim nic wspólnego, mając na uwadze znajomość, koleżeństwo, czy też powiązania organizacyjne. Wytypowanie tych osób - jak twierdzili członkowie rodzin pomordowanych - było prowokowane przez komendanta posterunku.

- Ale zatrzymani mieli związek z polskim podziemiem niepodległościowym.
- W Maciejowie już w listopadzie 1939 roku zawiązała się organizacja młodzieżowa do walki o wolność. Inspiratorami byli Stanisław Oczkowicz i jego brat Józefem. Organizacja przyjęła nazwę Polskiej Organizacji Patriotycznej „Młody Orzeł”. Jej Komendantem Głównym został Stanisław Oczkowicz ps. „Sęp”. Zdecydowana większość młodzieży ze wsi wstąpiła do tej organizacji i należała do niej większość ze wskazanych przez Bożka osób. Organizacja „Młody Orzeł” weszła w struktury Batalionów Chłopskich, by następnie, na przełomie 1943 i 1944 roku na mocy aktu scaleniowego stać się drużyną OP „Olgierda”, wchodzącej w skład placówki Armii Krajowej w Słaboszowie.

- Następnie doszło do egzekucji aresztowanych.
- Egzekucji dokonali policjanci na rozkaz komendanta, strzelając ofiarom w głowę. Komendant Kłusek jeszcze dla pewności dobijał bezpośrednim strzałem w głowę tych, którzy zbroczeni krwią leżąc na łące dawali oznaki życia.

- A jednak Bożkowi udało się uciec.
- Według relacji mieszkańców wsi, widząc rozmiar tragedii oświadczył komendantowi, że się źle czuje i poprosił o pójście na stronę. Jest także opinia, że policjant prowadził Bożka na rozstrzelanie za zabudowania oddalone kilkadziesiąt metrów dalej, ale jest to zupełnie nieracjonalne, aby sprawcę chciano rozstrzelać w innym miejscu niż ofiary. W każdym razie komendant wyraził zgodę na odprowadzenie go na bok i prowadzony na powrozie przez policjanta ruszył za najbliższe zabudowania. Idąc w kierunku pobliskiej stodoły zdawał sobie sprawę, że oprawcy postąpią z nim tak, jak z jego ofiarami. Kiedy tylko stał się niewidoczny dla pozostałych zaatakował konwojującego policjanta. Uwolnił się z krępującego powroza i zaczął uciekać w kierunku pobliskiego sadu a później do lasu.

- I nie został złapany?
- Miał wyjątkowe szczęście, żadna z kul strzelających policjantów nie trafiła uciekającego. Pościg, który ruszył za nim, nie dał żadnego efektu. Zbieg, według informacji mieszkańców wsi, z której pochodził, tego samego dnia opuścił na stałe wieś i ukrywał się skutecznie do wyzwolenia.

- Wysoką cenę zapłacił za to jego ojciec.
- Przytłoczony ciężarem czynu swojego syna oraz dramatem rodzin pomordowanych, parę dni po egzekucji opuścił swój dom. Wykopał ziemiankę w pobliskim lesie i tam żył, nie kontaktując się z rodziną i znajomymi. Wielu mieszkańców jego wsi, rozumiejąc wielki wstrząs psychiczny tego człowieka, pomagało mu okazjonalnie, zaopatrując w żywność. Któregoś dnia Niemcy przypadkowo zauważyli go w lesie i na miejscu zastrzelili. Było to chyba jego wybawienie z udręki, jaką przeżywał.

- Sprawiedliwości ludzkiej uniknął komendant Kłusek, który nie dożył końca okupacji niemieckiej.
- W ostatnich tygodniach okupacji, zdając sobie sprawę z niegodziwości, jakich dopuścił się wobec swoich rodaków, popełnił samobójstwo. Uniknął w ten sposób sądu, jaki niebawem miałby miejsce po zakończeniu wojny.

- Czy po tym zdarzeniu w Maciejowie pojawił się kiedykolwiek Tadeusz Bożek?
- Nie, nigdy po wojnie nie skontaktował się z poszkodowanymi rodzinami, nie wyraził skruchy i nie prosił o wybaczenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski