18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie potrafiłaby opuścić Bronowic

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Zaczęło się od gorsetu z młodości babci. Czarnego, aksamitnego, wyszywanego w drobne kwiatuszki. Takie noszono w Bronowicach, dziewczęta same je haftowały. -

Fot. Anna Kaczmarz

To osoba, która zawsze ma czas na rzeczy ważne; gdy działa, to zawsze znajdują się obok niej i inni ludzie.

Moja mama zaczęła mnie jako nastolatkę zabierać na procesje. Zarówno do parafii na procesje odpustowe lub Bożego Ciała, jak i na procesje św. Stanisława z Wawelu na Skałkę, i do Kalwarii na odpust na Wniebowzięcie Matki Bożej. Jeździliśmy ubrani po krakowsku, ja w gorsecie po babci. I być może to było wstępem do większego zaangażowania się. To był krok do wejścia głębiej w życie parafialne, ale też w życie wsi i życie sąsiedzkie, do zainteresowania się historią swojej małej Ojczyzny - mówi Barbara Miszczyk. Dziś należy do grona założycieli Towarzystwa Przyjaciół Bronowic, od 9 lat mu prezesuje. I - jak mówią osoby, które ją znają - jest społecznikiem z krwi i kości.
Nie wyobraża sobie opuszczenia na stałe rodzinnych Bronowic (- Byłoby to wielką tęsknotą przypłacone). Jedzie tam codziennie po pracy, a w Nowej Hucie, gdzie dostała mieszkanie w spadku po znajomej, artystce z Bronowic Danucie Łaskawskiej (którą opiekowała się przez pięć ostatnich lat jej życia) - tylko nocuje. Ze strojem bronowickim jest niezmiennie zżyta, można ją w takim zobaczyć podczas rozmaitych uroczystości.
Z wykształcenia historyk, od 20 lat pracuje w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, jako bibliotekarz. Jej rodzina ze strony mamy jest w Bronowicach od 150, a może i 200 lat. Pani Barbara dokładnie tego nie wie, bo dotąd w działaniach badawczych nie podjęła się pracy nad historią swojej rodziny, ale zaznacza, że i tym się zajmie. Na razie bada historie innych mieszkańców Bronowic. W domu musiano się przyzwyczaić: że na zupę nie ma co liczyć, że pranie ciągle nie zrobione - bo Basia znów np. siedzi u jakiejś pani i rozmawia o jej rodzinie, korzeniach. - Zbieram też stare fotografie - dorzuca. - Moim zamysłem jest, żeby powstał album fotograficzny starych Bronowic. Ciągle mi się realizacja tego pomysłu przesuwa, ciągle nie ma pieniędzy na to, ale bardzo chciałabym, żeby taki album powstał.
Towarzystwo, na którego czele stoi, istnieje od 1995 roku, liczy dziś ponad 50 członków. Stworzyli je ludzie, którzy wcześniej spotkali się w Komitecie Organizacyjnym Jubileuszu 700-lecia Lokacji Bronowic (przypadał w 1994 roku). - Zagłębialiśmy się wtedy w dzieje Bronowic, odkrywaliśmy na nowo ich historię, i uznaliśmy, że nie należy tego porzucać, gdy już skończyło się świętowanie jubileuszu - wspomina Barbara Miszczyk. Wraz z jubileuszem narodziła się też idea wydawania Bronowickich Zeszytów Historyczno-Literackich - dzięki TPB ukazują się one do dziś, a nad ich redakcją czuwa pani prezes. Ostatnio natomiast towarzystwo rozpoczęło - wspólnie z Radą Dzielnicy VI - nowe przedsięwzięcie: Bibliotekę Bronowicką. W czerwcu ukazał się pierwszy tom, autorstwa Eugeniusza Dubiela, pt. "Przyroda Bronowic Małych i Mydlnik", a jako następne planowane są wspomnienia Marii Rydlowej o Bronowicach.
- Interesujemy się historią i tradycją Bronowic, ale wychodzimy i poza nie, na teren całej Dzielnicy VI - zaznacza Barbara Miszczyk. - Mamy to szczęście, że są tu dwie dawne wsie: Bronowice Małe i Mydlniki, z których każda ma nadzwyczaj ciekawą historię. Towarzystwo ma za cel ochronę tutejszych zabytków, kultywowanie tradycji, rozpowszechnianie wiedzy o tym terenie. Między innymi opiekuje się starymi kapliczkami, urządza lokalne święta, popularyzuje twórczość Włodzimierza Tetmajera wydając kartki okolicznościowe z reprodukcjami jego obrazów z Bronowic, a niedawno wystarało się o stworzenie Trasy Turystyczno-Kulturowej Bronowice - Mydlniki.
Wojciech Hausner, członek TPB (od samego początku) i radny miasta mówi, że to ostatnie osiągnięcie jest zasługą właśnie Barbary Miszczyk. - Jej zaangażowaniu zawdzięczamy tę trasę. Również to, że trwają Bronowickie Zeszyty Historyczno-Literackie. Dla niej Bronowice są pasją - stwierdza. Radny wylicza też zalety działaczki z Bronowic: - To osoba, która zawsze ma czas na rzeczy ważne, ciepła, przyjazna. Dobra. Jak działa, to zawsze znajdują się obok niej i inni ludzie.
Działalność miłośniczki Bronowic to rozmowy z ludźmi, zachęcanie ich do otwarcia się, do spisania wspomnień, ofiarowania fotografii. Jeśli starsi ludzie napiszą wspomnienia - trzeba je przepisać, uporządkować. Wszystko to prowadzi do powstania nowych materiałów, które ukazują się w Bronowickich Zeszytach Historyczno-Literackich. Praca społecznika to też zabieganie o pieniądze, np. na wydawnictwa. To również pisanie pism, wydeptywanie ścieżek do Urzędu Miasta czy naciskanie na radę dzielnicy - ostatnio np. w sprawie opracowania miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, by ratować najstarszą część Bronowic przed intensywną, chaotyczną zabudową. Z tej pracy nie ma się dla siebie ani złotówki, a jeszcze najczęściej dokłada się ze swoich. - Jeśli stowarzyszenie nie ma konkretnej gotówki i nie ma swoich przedstawicieli w radzie dzielnicy czy radzie miasta - działalność nie przynosi oczekiwanych efektów - mówi gorzko, z doświadczenia pani prezes, której towarzystwo teraz już na szczęście ma swoich reprezentantów w samorządzie.
Pani Barbara uważa, że do kierowania stowarzyszeniem potrzebne są zdolności organizacyjne, a według niej sama takich nie ma. - Czasem za dużo biorę na siebie. Ale od kilku lat uczę się działalności zespołowej - zaznacza. Kwituje też, że działalność społeczna to dawanie z siebie, ciągła, ciężka praca, która dopiero po jakimś czasie jest doceniana. - Ale ja jestem skłonna do poświęceń. Mogę też poświęcić trochę wolnego czasu, bo nie mam własnej rodziny. A w tym, co robię, mam wsparcie swoich rodziców oraz brata Piotra i jego rodziny: nie szydzą, nie śmieją się, często jeszcze pomogą.
Trafia w swoim otoczeniu na ludzi, którzy dodają jej skrzydeł, swoją postawą mobilizują do pracy - wśród nich jest Maria Rydlowa. Opiekunka "Rydlówki", zapytana o Barbarę Miszczyk mówi z kolei: - Można na nią liczyć, bardzo ofiarna, oddana Bronowicom. Tu potrzeba właśnie kogoś takiego, jak ona: człowieka, który animuje, zbiera materiały, bierze udział w uroczystościach.
Towarzystwo stara się, by w Bronowicach pamiętano nie tylko historię z czasów "Wesela", sprzed stu lat, kiedy przybyli do Bronowic artyści, poeci: Tetmajer, Rydel, i ożenili się córkami chłopskimi. - Bronowice mają ponad 700 lat i historię, która wiąże nas z parafią mariacką i Krakowem - zwraca uwagę Barbara Miszczyk. Niedawno towarzystwo upomniało się też o pamięć o ich historii najnowszej: o odtworzenie w Bronowicach pomnika poświęconego pierwszemu człowiekowi na Księżycu, Amerykaninowi Neilowi Armstrongowi. Taki pomnik w 1969 r. spontanicznie stworzono i ustawiono na terenie Klubu Sportowego Bronowianka. Wzniesiony siłami lokalnej społeczności pod kierunkiem artystów mieszkających w Bronowicach Małych: Danuty i Kazimierza Łaskawskich, odwiedzany przez zagraniczne wycieczki, bardzo szybko jednak zniknął, ponieważ w tamtych czasach nie był poprawny politycznie (co innego, gdyby wychwalał radzieckiego kosmonautę), zaś jego twórców i dziennikarzy, którzy go opisali - spotkały sankcje (m.in. utrata pracy, degradacja zawodowa). - Bardzo bym chciała, żeby ten pomnik został gdzieś zrekonstruowany. Powstał bez działań odgórnych, bez zaplanowania, spontanicznie. Teraz, w lipcu, będzie okrągła rocznica, 40-lecie. Jeśli jesteśmy w miejscu, które jest bogate w historię, to trzeba jej szukać i przypominać, również tę niedaleką, 40-letnią - dodaje prezeska TPB.
Co jeszcze jej się marzy? Bronowice Małe czyste, zielone, z harmonijną, jednorodzinną zabudową. Żeby dwory, które tam stoją, przetrwały jak najdłużej i nie zostały obudowane blokami. Nie żeby Bronowice stały się skansenem, ale by nowe było kontynuacją starego. Marzą się też takie rozwiązania komunikacyjne, by po Bronowicach można było swobodnie się poruszać.
Rodowita bronowianka martwi się jeszcze, że tutaj, gdzie kiedyś wszyscy się znali i pozdrawiali na ulicy - teraz nowe osiedla odgradzają się od reszty świata. - Okropnie nie lubię anonimowości. A teraz wszędzie: z jednej strony rampa, z drugiej domofon. Izolacja. Trudno będzie się ludziom zintegrować - żałuje.
Małgorzata Mrowiec

Barbara Miszczyk

energiczna, pogodna, dowcipna, patrzaca na siebie z dystansem, skłonna do poświęceń.
Rejestr spraw do załatwienia:
Zachowanie ładu urbanistycznego i architektonicznego, krajobrazu historycznego Bronowic.
Ustawienie na Trasie Turystyczno-Kulturowej Bronowice Małe - Mydlniki tablic informujących o tamtejszych zabytkach.
Wydanie albumu bądź płyty CD z fotografiami Bronowic Małych.
Uzyskanie stałej siedziby Towarzystwa Przyjaciół Bronowic.
Rozwój strony internetowej www.tpb-krakow.cba.pl
Gdyby została prezydentem Krakowa...
Dołożyłabym wszelkich starań, aby cały Kraków miał miejscowe plany zagospodarowania terenu, co przyczyniłoby się do uporządkowania miasta, a przede wszystkich tych jego części, które były dawniej wsiami i przedmieściami. Takie miejsca, jak Bronowice, Olszanica, Chełm, Swoszowice mogłyby się wtedy harmonijnie rozwijać, zabudowywać w sposób uporządkowany. Zajęłabym się też zapewnieniem odpowiedniej infrastruktury drogowej w Krakowie.

Krakowski charakter

Są w naszym mieście ludzie, bez których Kraków nie byłby Krakowem. Może nie znają ich wszyscy, nie wszyscy rozumieją ich działania, a może nawet rozumieją je opacznie. Nie mamy jednak wątpliwości, że są dobrymi duchami wspólnych spraw. Bo są to obywatele spraw publicznych. Próbują naprawiać, ulepszać i budować. Popychają, załatwiają i nadają bieg. Apelują, postulują i upraszają. Kiedy trzeba, sami biorą się do roboty. Czasem chcą zbudować Kraków od nowa, czasem naprawić tylko płytę w chodniku. Widzą to, czego nie widzi nikt, znajdują dziury w całym i problemy tam, gdzie nikt ich nie zauważa. Rzecz najważniejsza - są bezinteresowni. Nigdy nie przeliczali godzin swej społecznej aktywności na złotówki. Takich ludzi chcemy Wam przedstawić. Warto wiedzieć, kim są i co chcą zrobić. Warto trochę im pomóc, bo może wtedy Kraków będzie lepszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski