Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie przełamali się

zab
Piłkarzom Czańca nie wiedzie się ostatnio na wyjazdach. Po wcześniejszej porażce w Żywcu, z rezerwami Koszarawy (0-1), tym razem podopieczni Wojciecha Madeja zremisowali w Zabrzegu z miejscowym Sokołem 1-1 (1-0). Ciągle w historii występów w bielskiej "okręgówce" nie zaznali z tym zespołem smaku zwycięstwa.

W historii występów w bielskiej "okręgówce" Czaniec nie wygrał jeszcze z Zabrzegiem

    - Po ostatnim gwizdku sędziego miałem mieszane__uczucia - mówi trener Czańca Wojciech Madej. - Z jednej strony odczuwałem niedosyt, bo przecież już w 6 min objęliśmy prowadzenie i były okazje do podwyższenia wyniku. Mieli je: Wizner, T. Majdak i P. Bączek. Gdybyśmy wykorzystali przynajmniej jedną, przeciwnik pewnie już by się nie podniósł. Z drugiej strony Zabrzeg jest zespołem, który nam "nie leży", więc z punktu trzeba się cieszyć. Jeszcze nigdy z nimi nie udało nam się wygrać. Sokół zwyciężał nawet na naszym boisku. Zdobyliśmy punkt i gramy dalej - dodaje czaniecki szkoleniowiec.
   Wojciecha Madeja zmartwiła kontuzja Sławomira Błasiaka. - Tego zawodnika w tym sezonie nie opuszcza pech - zauważa trener. - Przecież uraz, jakiego nabawił się na obozie przed sezonem, sprawił, że w rozgrywki wkroczył z poślizgiem. Teraz też los był wyjątkowo złośliwy, bo po walce o górną piłkę, nie dość, że nieszczęśliwie upadł, to został jeszcze przygnieciony przez rywala. Torebka stawowa nie wytrzymała i rundę najprawdopodobniej ma już z głowy - rozważa szkoleniowiec.
   Wyrównującego gola piłkarze Zabrzega zdobyli z karnego. - Wprawdzie Tomala tłumaczył się tym, że szedł z rywalem bark w bark, ale nie zmienia to faktu, że gdybym ja był sędzią, bez wahania wskazałbym "na wapno" - uważa Wojciech Madej. - Już za samo zaaranżowanie tej sytuacji należał się on gospodarzom. Chciałem tylko zauważyć, że zazwyczaj druga linia była naszą mocną stroną, tymczasem w Zabrzegu kompletnie zawiodła. Mam nadzieję, że był to tylko wypadek przy pracy. Nie mieliśmy w tym spotkaniu także szczęścia. Pięć minut przed końcem mogliśmy zdobyć zwycięskiego gola, bo bramkarz wypuścił piłkę z rąk, lecz z dobitką spóźnił się Śleziak. Wszystko postaramy się sobie odbić w meczu na własnym boisku z Wilamowicami - kończy Wojciech Madej.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski