Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie rozkopują ran. Chcą tylko przywrócić zmarłym ich imiona

Maciej Makowski
Jonny Daniels odkrył dom w Pilicy, niemal cały zbudowany z macew
Jonny Daniels odkrył dom w Pilicy, niemal cały zbudowany z macew Maciej Makowski
Ile macew było przed wojną na tysiącu dwustu kirkutach w Polsce, nie sposób dziś policzyć. Może nawet kilka milionów. Rozkradanie żydowskich cmentarzy, rozpoczęte przez nazistów, po wojnie kontynuowali Polacy. Dzięki Jonn'emu i Lenie nagrobki wracają na swoje miejsce.

Macewy w teorii: Żydowskie stele nagrobne, najczęściej w formie pionowo ustawionych, prostokątnych płyt. Wyraz czci okazywanej zmarłemu, troski o jego duszę i znak pamięci dla potomnych.

Macewy w **praktyce (codziennego użytku): **Wykonane z granitowych głazów i marmuru to wytrzymały, wszechstronny i przede wszystkim darmowy budulec. W miastach i miasteczkach: macewy – chodniki i uliczny bruk, macewy – krawężniki, macewy – mury. Na wsiach: macewy – koła szlifierskie i proste żarna, macewy – domy, macewy... wychodki.

NA TROPIE MACEW
Jonny Daniels, nazywany niekiedy przez polskich przyjaciół Januszem i Lena Klaudel vel Lena Macewa mają w sobie coś z Indiany Jones i Sherlocka Holmesa. ONA: młoda i zdolna archeolog. ON: były żołnierz elitarnej jednostki spadochronowej i doradca rzecznika sztabu armii izraelskiej, później doradcy zastępcy rzecznika rządu izraelskiego Danny’ego Dannona. Od dwóch lat w Polsce. To tu założył fundację „From the Depths” zajmującą się upamiętnianiem ofiar Holocaustu i budowaniem mostów łączących Polaków i Żydów. Ale od początku.

Pierwszy przełom: W lipcu 2013 r. w Krakowie Jonny ujrzał, jak ponad 20 tys. ściśniętych na ul. Szerokiej Polaków tańczy w rytm klezmerskiej muzyki, żydowskiej muzyki, jego muzyki. – Wspaniałe – była to pierwsza myśl, jaka przeszła mu przez głowę. Wcześniej nie sądził, że w Polsce poczuje się bezpiecznie i swobodnie. Miał złe doświadczenia z Londynu, z którego pochodzi, gdzie synagogi są pod stałą ochroną policji. Z Francji, skąd Żydzi uciekają do Izraela pod wpływem rosnącej atmosfery strachu. Z Berlina, gdzie wchodząc do synagogi, jest się sprawdzanym wykrywaczem metali.

Drugi przełom: W styczniu 2014 r. miało miejsce historyczne i bezprecedensowe wydarzenie. W 69. rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau i Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Holocaustu wzięło udział 60 deputowanych (połowa) izraelskiego Knesetu. Do Polski ściągnął ich Jonny Daniels. Wśród byłych więźniów obozu był Elie Wiesel, pisarz, dziennikarz i noblista. – Profesorze, jaka ma być moja rola? _– _zapytał Jonny. – Jonny, ty jesteś moim świadkiem. Twoje pokolenie jest ostatnim, które może to zrobić.

Trzeci przełom: W lutym 2014 r. dziennikarz „Trójki” Damian Kwiek zabrał Jonnego do parku na Gocławku w Warszawie. Tam pokazał mu mury, schody i pergole zbudowane z macew skradzionych po wojnie z cmentarza żydowskiego na Bródnie. Niedługo później dowiedział się, że krawężniki w warszawskim zoo, to również żydowskie nagrobki. Nie mógł tego ogarnąć umysłem, ale już wiedział, jaka jest jego rola.

Wtedy fundacja Jonnego „From the Depths” rusza z „Matzeva Project”, a Lena dochodzi do momentu w swoim życiu, kiedy w końcu może szczerze przyznać, że robi coś naprawdę ważnego. I kiedy przeglądając internet w poszukiwaniu macew, trafia na zdjęcia licealistek, które w wyzywających pozach fotografują się na tle żydowskich nagrobków w kieleckim kirkucie, wzbiera w niej wściekłość i składa zawiadomienie do prokuratury. Ale Jonny macha na to ręką. – To nie antysemitki, to zwykłe idiotki.

Poszukiwanie macew uzależnia. Jest też jak polowanie. Najpierw trzeba znaleźć trop. Na wsi nieocenionym źródłem informacji są lokalni pijacy. Po pierwsze: łatwo do nich dotrzeć. Godzinami przesiadują pod jedynym sklepem wśród niekończących się dyskusji przerywanymi łykiem piwa lub owocowego wina. Po drugie: szybko nawiązują rozmowę i chętnie dzielą się wiedzą. Szczególnie, kiedy widzą Lenę – atrakcyjną blondynkę. Bo to ona, a nie Jonny idzie zawsze na pierwszy front. Nie zaszkodzi też kupić piwo i poczęstować papierosem. Z wdzięczności.

Tak jak we wsi pod Słowacką granicą. – Wie pan, gdzie są macewy. Nagrobki żydowskie – rzuca, jakby od niechcenia Lena do starszego mężczyzny. – _P_ójdę z wami. Wszystko pokażę – odpowiada bez wahania szczęśliwy, że może ruszyć się z miejsca i w jednej chwili zamienić w przewodnika. Nagle przystaje i wskazuje palcem na jeden z domów. – To ta rodzina ukradła macewy.

Niczym rasowi reporterzy Jonny i Lena zaraz po wizycie w sklepie kroki kierują w stronę parafii. Z duchownymi jest trudniej, szczególnie w małych miejscowościach niechętnie rozmawiają . Najgorzej było w pewnej wsi na zachodzie Polski, o której pewnie nikt nie słyszał. Zapytany o macewy, kompletnie pijany proboszcz bełkotał coś o cierpieniu Maryi. I kiedy jedli obiad, odwrócił się do Leny i szepnął na ucho. – Nie lubię Żydów.

Co innego z burmistrzami i wójtami. Tu sprawa jest prostsza. Wystarczy wcześniej zadzwonić i zapowiedzieć wizytę. Chętnie zapraszają w progi swoich gabinetów i oferują pomoc. Do tej pory odmówił tylko jeden. Szybko stało się jasne dlaczego. Jeden z jego poprzedników, gdy tylko Niemcy przekroczyli granicę Polski w 1939 r., zebrał od Żydów, którzy stanowili połowę miejscowej ludności, wszystkie kosztowności. Na przechowanie. Potem zgromadził wszystkich w jednym miejscu i wydał SS. Nikt nie przeżył. I skoro Żydów już nie ma w miasteczku, to po co rozgrzebywać historię.

Ale Jonny z Leną nie chcą nic rozgrzebywać. Pragną prawdy, bo odbierając zmarłym macewy, pozbawiono ich imion. Dziś dostają setki telefonów z całej Polski. Ludzie dzwonią z informacjami: w Trzciance obok Białegostoku użyto macew jako umocnień dla przepustu wodnego, w Kazimierzu Dolnym macewa posłużyła jako znacznik drogi, w Rakowie stary opuszczony dom z wbudowanymi w ściany obory macewami... i kiedy myślą, że wszystko już widzieli i nic nie jest w stanie ich zaskoczyć, wtedy dzwoni dr Dariusz Rozmus, znakomity lokalny historyk i mówi o Pilicy, oddalonej od Krakowa o niecałe 60 km.

Od razu wsiadają w samochód i jadą na miejsce. Tam posiadłość z lat 50. Zbudowana niemal z samych macew, łącznie z wychodkiem. Steli wywiezionych po wojnie z lokalnego cmentarza. Niektóre liczące nawet 300 lat. Jonny z Leną nie mogą pojąć, że ludzie, którzy zbudowali ten dom, nie zadali sobie nawet trudu, by ukryć lub zetrzeć napisy. I przez lata załatwiali swoje fizjologiczne potrzeby, patrząc na napis „Tu spoczywa Rachela, córka...”. – A gdyby zamiast macewy młodej żydowskiej dziewczyny, był to nagrobek jakieś Halinki czy Ani, postąpiliby tak samo? – pyta Jonny, chociaż wie, że nie uzyska już odpowiedzi.

Na szczęście nie są osamotnieni w walce o pamięć. Mają wolontariuszy rozsianych po całym kraju: licealiści, strażacy, a nawet strongmani z mistrzem Polski Tomaszem Kowalem na czele. I kiedy w programie znanego amerykańskiego dziennikarza Glenna Becka, który ogląda 3,5 mln Amerykanów, Jonny Daniels mówi, że w fundacji jest jedynym Żydem i poza Izraelem w Polsce czuje się najlepiej, Beck przeciera oczy ze zdumienia.

(NIE)SWOJA ZIEMIA
– Macewy, to tylko fragment tego, co się wydarzyło. Wszędzie, gdzie jesteśmy, słyszymy historie ludzi. Okrutne i przerażające – mówi Jonny w upalne lipcowe południe, stojąc na rynku w Olkuszu. Za nim dzieciaki przebiegają pod strumieniem wody z ustawionej, prowizorycznej fontanny. Jonny stoi w tym samym miejscu, w którym 31 lipca 1941 r. stał Żyd**Dayan Hangerman, a za nim uśmiechnięci Niemcy, z rąk których zginie.

Pół godziny później Johnny wchodzi z piskiem opon w kolejny ostry zakręt. Lena – pilot, siedzi obok niewzruszona ze wzrokiem wpatrzonym w mapę.

_– _Jedziesz do Słomnik wydobyć fragment macewy z kostki brukowej. I dowiadujesz się, że piękna łąka to masowy grób. Moja rodzina pochodzi z Dobrzynia nad Wisłą. Tylko pradziadek przeżył Holocaust. Dlatego wcześniej przez myśl mi nie przeszło, żeby przyjechać do Polski. Teraz po ponad 70 latach jestem tam, na cmentarzu, który cyklicznie podmywają wody Wisły. Szukam fragmentów, macew, a wyjmuję kawałki ludzkich kości, czaszki. Nieszczęściem jest, że nazistowskie obozy zostały właśnie tu wybudowane. Jedziesz do Auschwitz i nie możesz nie być wściekły.

***

Jonny Daniels urodził się 15 stycznia 1986 r. w Londynie. Ojciec Marc był pośrednikiem finansowym, matka Michelle zajmowała się organizowaniem przyjęć. Rodzina Danielsa pochodzi z Dobrzynia nad Wisłą. Jedyną osobą, która przeżyła Holocaust, jest jego pradziadek. W wieku 18 lat wyjechał do Izraela i wstąpił do armii. Służył w elitarnej jednostce spadochroniarskiej. Później został doradcą sztabu rzecznika armii izraelskiej. W lipcu 2013 roku założył fundację From The Depths, której celem jest budowanie wspólnej przyszłości między Polakami i Żydami. Obecnie fundacja realizuje „Matzeva Project” i przywraca żydowskie nagrobki tam, gdzie ich miejsce – na cmentarze.

Lena Klaudel urodziła się 30 sierpnia 1982 r. w Warszawie. Ukończyła archeologię na Uniwersytecie Warszawskim. Prowadziła badania rzymskich fortyfikacji na Krymie, badania podwodne mostów z okresów Piastów na Lednicy, badania powierzchniowe z okresów neolitu oraz osad Wikingów na Bornholmie oraz osady wczesnośredniowiecznej w Sopocie. Jest koordynatorką „Matzeva Project”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski