Gdowska GS "Samopomoc Chłopska"
- W ciągu pierwszych pięciu miesięcy ubiegłego roku sprzedaliśmy dokładnie 104 626,79 kg pieczywa. W tym roku wyniki są o wiele lepsze: wyprodukowaliśmy 120 260,64 kg chleba, bułek itp. Przeciętnie w ciągu miesiąca sprzedajemy 9 ton pieczywa. Byle tak dalej - mówi Stanisław Mendrych, który od 30 lat prezesuje Gminnej Spółdzielni "Samopomoc Chłopska".
Taki efekt naprawdę trudno uzyskać, bo czego jak czego, ale chleba nie brakuje w okolicy. Pieką go prywatne, małe piekarenki, po wyjątkowo niskich cenach kupić go można w marketach. Nie jest tajemnicą, że często pieczony z "lewej" mąki, sprzedawany w różnych dziwnych miejscach o świcie, a więc porze, kiedy nie trzeba się obawiać żadnej kontroli, i można go sprzedawać również "na lewo", czasem kosztuje dosłownie grosze. - Jak w tej sytuacji mogą być konkurencyjne firmy, w których wszystko odbywa się legalnie? - _zastanawia się prezes Mendrych.
To niejedyne retoryczne pytanie stawiane przez spółdzielców, od których wymaga się o wiele więcej niż od małych firm. Nic dziwnego, że kolejne gminne spółdzielnie kończą swój żywot. W ubiegłym roku na terenie województwa małopolskiego zlikwidowano cztery takie jednostki. Bo nie trzeba być znawcą tematu, by wiedzieć, że spółdzielczość w naszej rzeczywistości stała się - oględnie mówiąc - niemodna. Nie ma dla niej miejsca.
Dla gdowskiej GS "Samopomoc Chłopska" w tej sytuacji sukcesem jest już samo to, że przetrwali i najgorsze mają chyba za sobą. W ubiegłym roku dawali zatrudnienie 58 pracownikom i kilkunastu dodatkowym osobom, które pracowały na własny rachunek w obiektach wynajmowanych od spółdzielni. Przeszkolili też 22 uczniów. Na modernizację swoich obiektów (m.in. sklepu spożywczego w Gdowie) zakup samochodu dostawczego, pieców centralnego ogrzewania w piekarni i Domu Towarowym, poprawę wyposażenia sklepów przeznaczyli ponad 260 tys. złotych, na bieżące remonty prawie 145 tys. Były to jednak wydatki konieczne - placówki GS, chcąc konkurować z innymi handlowcami, nie mogą bowiem pozostać na etapie lat siedemdziesiątych. Trzeba było jednak zlikwidować w ubiegłym roku 4 sklepy przynoszące straty.
Sprawy finansowe nie są jedynymi, o które troszczy się spółdzielnia. U prezesa Mendrycha znajduje się pękata teczka zawierająca... podziękowania. Są pisma od szkół, od strażaków, parafii, ośrodka dla niepełnosprawnych, Urzędu Gminy, Gminnego Ośrodka Kultury. Bo spółdzielnia chętnie partycypuje w kosztach imprez organizowanych na terenie gminy, wspomagając je niekiedy samym "groszem", a często również konkretnymi dobrami: chlebem, wędliną, napojami. A czasem - pożyczeniem niezbędnego sprzętu. Wszystko zależy od potrzeb organizatorów, no i oczywiście od możliwości ofiarodawców. "W imieniu społeczności szkolnej pragniemy bardzo serdecznie podziękować za przekazanie 500 złotych na uroczystość otwarcia sali gimnastycznej przy szkole w Książnicach. Dziękujemy także za wypożyczenie zamrażarki"... - czytamy w jednym z podziękowań. Powody do wdzięczności mają szkoły, Stowarzyszenie Młodzieży "Młody Świat", Fundacja Osób Niepełnosprawnych, a nawet miejscowa poetka. Lista jest oczywiście dłuższa i bardziej urozmaicona. Ostatnio np. spółdzielnia ufundowała nagrody dla Kół Gospodyń Wiejskich uczestniczących w konkursie potraw regionalnych. Dlaczego w dzisiejszych, merkantylnych czasach mają taki gest? - _Przed latami 90. spółdzielczość wiejska miała jako działalność statutową prowadzenie świetlic, klubów rolnika, utrzymywanie zespołów. Po transformacji musieliśmy z tego zrezygnować, ale chcemy pomoc kontynuować chociaż doraźnie. Tak dla organizacji kulturalnych, jak i wspomagających ludzi biednych czy niepełnosprawnych - uważa prezes Mendrych.
Tekst i fot. BAR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?