- Ciekawie rozpoczęła się jesień w krakowskim boksie. Najpierw zwycięsko na ring wrócił Mariusz Wach, a dzień później reprezentujący Małopolskę Pana Górnik Wieliczka wygrał z Lwowem.
- Poziom tego meczu mógłby być wyższy, jednak walki były zacięte, wyrównane, więc to dobry początek. Wszystko organizowaliśmy na szybko, ale już jakieś doświadczenie jest. Jeśli wszystko dobrze się ułoży, to w przyszłym roku zorganizujemy większy turniej. Zaprosimy na przykład Niemców, Irlandczyków czy Francuzów.
- A walkę Wacha Pan widział?
- Tylko ostatnią rundę, bo akurat mieliśmy ceremonię ważenia z Ukraińcami. Słyszałem, że nie był to jego najlepszy występ, ale przecież wrócił po dwóch latach. Spokojnie z ocenami, najważniejsze, że wygrał. To w porządku chłopak. Trzymam kciuki, żeby za dwa lata - jak się planuje w jego sztabie - rzeczywiście wrócił do czołówki wagi ciężkiej. Znam Mariusza dobrze, zawsze mu kibicowałem.
- Jeszcze lepiej zna Pan Artura Szpilkę. Wybierze się Pan w listopadzie do nowej hali w Czyżynach?
- Obowiązkowo, a nawet jakby służbowo (śmiech). Już z miesiąc temu Artur przez kolegę podesłał mi bilety, nawet na miejsca VIP-owskie.
- Ciągle ze sobą rozmawiacie?
- Prawie codziennie.
- I co Artur mówi o walce z Tomaszem Adamkiem?
- Że jest w gazie i nie może się doczekać.Wiem, że sparingi ma z dobrymi zawodnikami. Twierdzi, że wychodzą super. Byłem w Zakopanem na zgrupowaniu Szpilki. Widziałem, jak ciężko harował. Nie ma na nim grama tłuszczu. Jest wytrenowany, pełen werwy, energii, chęci.
- Olbrzymie zainteresowanie mediów, wypełniona po brzegi hala. Szpilka nie spali się psychicznie?
- Nie, jego to wręcz rajcuje. On uwielbia taką atmosferę. Chyba jeszcze tylko pojedynek Adamka z Włodarczykiem budziłby takie emocje.
- W styczniu w Nowym Jorku Artur oblał jednak pierwszy poważny test i przegrał z Bryantem Jenningsem.
- Przyjechał wtedy do Wieliczki, pogadaliśmy sobie. Sam przyznał, że Amerykanin sprowadził go na ziemię, że miał za duże wyobrażenie o sobie. Wie pan co, być może taka nauka nawet mu się należała. Dzięki temu nabrał pokory, która się przyda. A tamta walka? Pamiętamy kłopoty z wizami. Zamiast ćwiczyć, spędzał czas w powietrzu, latał ze Stanów do Polski, i z powrotem. To na pewno odbiło się na formie. Szpilka wnioski z porażki wyciągnął. Będzie jednak gorzej, jeśli przegra drugi raz z rzędu.
- Wiadomo, co podpowiada Panu serce, ale co mówi rozum?
- Odpowiem w taki sposób: mam nadzieję, wierzę, że wygra Szpilka. Wiem jednak, że większość uważa, iż to Adamek będzie lepszy.
- Jak im Pan odpowie?
- Krótko: nie skreślajcie Szpilki. Ja tego na pewno nie zrobię.
- Adamek, były mistrz świata dwóch kategorii, poprzeczkę zawiesi wyżej od Jenningsa?
- Chyba nie, to po prostu inny zawodnik. Jennings ma bardzo duży zasięg ramion, jest naprawdę silnym facetem. Z drugiej strony dobrze pamiętam, że Szpilka potrafił walczyć z podobnymi do Adamka zawodnikami.
- Gdyby to Pan znów stanął w narożniku Artura, w czym widziałby Pan klucz do sukcesu?
- Zimna głowa, nic na wariata. Ma boksować to, co umie. Do tego szybkość, dobra praca nóg. To młody chłopak, więc kondycję powinien mieć.
- Tylko ta niepotrzebnie opuszczana prawa ręka.
- Ten mankament trenerzy na pewno widzą, ale w sumie to trochę dziwna sprawa, bo Szpilka jako amator prawą ręką pięknie boksował. Niech w listopadzie dobrze sobie to przypomni, cały czas tę rękę angażuje. No i lepiej, żeby nie wdawał się w żadne szamotaniny. Jak się zacznie chaos... Wiadomo, Tomasz Adamek to stary wyga.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?