Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie snują dalekosiężnych planów

Rozmawiał Łukasz Madej
Pierwszy trener Polskiego Cukru Muszynianki Bogdan Serwiński (z lewej) i drugi - Ryszard Litwin
Pierwszy trener Polskiego Cukru Muszynianki Bogdan Serwiński (z lewej) i drugi - Ryszard Litwin fot. Jerzy Cebula
Rozmowa z BOGDANEM SERWIŃSKIM, trenerem siatkarek Polskiego Cukru Muszynianki przed nowym sezonem w Orlen Lidze

- Pamięta Pan, ile za Muszyną już sezonów w ekstraklasie?

- Hm, nie wiem. Dwanaście, trzynaście? Nie pamiętam dokładnie.

- Dwanaście, trzynasty tuż-tuż. Brzmi groźnie.

- Nigdy nad takimi rzeczami się nie zastanawiam.

- Wasz pierwszy mecz w nowych rozgrywkach w poniedziałek.

- Został jeszcze jeden szlif, kończymy ostatni mikrocykl treningowy. Plan, który założyliśmy sobie na przygotowania, został zrealizowany bez zakłóceń. Nie nękały nas w zasadzie żadne kontuzje.

- Duża ulga, że rozgrywki już tak blisko?

- Po to się pracuje latem, żeby w końcu zacząć grać. Zbyt długie czekanie sprawia, że wkrada się monotonia. I zawodnik, i trener, potrzebuje meczowej adrenaliny. Takiej związanej z walką o punkty. Bo sparingi to inna historia.

- Mówi się, że o prawdziwym zgraniu siatkarskiego zespołu można mówić dopiero po dwóch sezonach wspólnej pracy. A w Pana drużynie znów doszło do wielu zmian.

- To ogólny problem, nie dotyczy tylko polskiej siatkówki. Mamy taką tendencję, że rotacje w składach są olbrzymie. To tym bardziej kłopot, że latem wiele zawodniczek przebywa na zgrupowaniach reprezentacji, jest poza klubem, no i w efekcie trzeba się docierać już w trakcie sezonu. Tak, a nie inaczej, wszystko się jednak ukształtowało, więc nie ma co gdybać, tylko należy się do sytuacji dopasować. Wprawdzie dwie nasze zawodniczki przebywały długo z kadrą, ale do rozpoczęcia ligi podchodzimy z optymizmem. Formę staramy się budować w taki sposób, żeby tego nie odczuć.

- Mowa o Natalii Kurnikowskiej i Annie Grejman, które niemal cały okres przygotowawczy spędziły na zgrupowaniu reprezentacji.

- Są już z nami, była nawet okazja, żeby wzięły udział w ostatnim towarzyskim turnieju, więc i tak pod tym względem jest dobrze.

- Kurnikowska urosła do roli lidera zespołu?

- Czas pokaże. Oczywiście, ma wszelkie predyspozycje, żeby wdrapywać się na siatkarską górną półkę, natomiast dopiero życie, mecze wszystko zweryfikują. W każdym razie ja będę na nią stawiał, bo na to zasługuje. Zresztą, tak było przecież od początku, od kiedy tylko do nas trafiła i była zupełnie młodą dziewczynką. Chociaż oczywiście dalej jest młoda (śmiech).

- Ale w Muszynie właśnie zacznie już trzeci sezon.

- I od początku grała jako zawodniczka „szóstkowa”. Myślę, że nasza praca w dalszym ciągu będzie szła w dobrym kierunku. To dziewczyna i z charakterem, i sporym talentem. Oczywiście, potrzeba też pracy, czasu, konsekwencji. Uważam, że wszystko uda się zrealizować i być może już w tym sezonie okaże się zawodniczką, która na jej pozycji potrzebna będzie nie tylko w klubie, ale w ogóle polskiej siatkówce.

- Jeśli chodzi o transfery, wybrał Pan w dużej mierze kierunek bałkański.

- Wzmocnienia, ruchy kadrowe zawsze uzależnione są od możliwości finansowych. I nie ma się co czarować; sport to dziedzina bardzo związana z kwestią pieniędzy. A nasz zespół jest budowany w oparciu o niewielki budżet. Myślę jednak, że podobnie jak w poprzednim roku, powstał na miarę możliwości. Rozsądnie, z pewnymi perspektywami rozwoju zawodniczek , no i osiągnięcia satysfakcjonującego wyniku.

- Czyli „Mineralne” ruszają po kolejny medal.

- Ja bym dodał, biorąc pod uwagę „Cukier” w nazwie zespołu, słodkie „Mineralne”. A zupełnie poważnie mówiąc, nie stawiamy sobie dalekosiężnych planów. Wiemy przecież, jak bardzo wzmocnili się ligowi potentaci. Chemik, Atom, Impel... Do tego też Łódź, Dąbrowa Górnicza. Z tego powodu koncentrujemy się po prostu na najbliższych meczach. Ich suma ma nam dać dobry wynik.

- W ubiegłym sezonie metoda się sprawdziła.

- W tym też tak będzie. Jestem dobrej myśli.

- Który transfer w Orlen Lidze zrobił największe wrażenie?

- Podobnie jak wcześniej takim był powrót do Polski i gra dla Chemika Police Małgosi Glinki, tak teraz to samo dotyczy Kasi Skowrońskiej, która trafiła do Wrocławia.

- Wspomniany mistrz Chemik znów jest głównym kandydatem do tytułu, czy jednak we Wrocławiu zbudowano podobnie mocną drużynę?

- Nie zastanawiałem się, kto ma największe szanse na mistrzostwo. Niemniej oba zespoły, jeśli chodzi o potencjał kadrowy, są porównywalne. Pamiętać jednak należy, że potencjał nie zawsze się sprawdza, więc i w tym wypadku na wszystko trzeba poczekać.

- Wróćmy do Bałkanów, akurat Pan często chwali siatkarki pochodzące właśnie z tamtej części Europy.

- Utarło się, i słusznie, bo to ciągle się potwierdza, że zawodnicy z Bałkanów mają predyspozycje do sportów zespołowych. Sam pod takim stwierdzeniem się podpisuję. Jak do tej pory, sprawdziły się wszystkie nasze ruchy kadrowe.

- W Pana zespole zostało jeszcze jedno miejsce, na czternaste nazwisko.

- Na razie bez konkretów.

- Sześć pierwszych sparingów Pana drużyna przegrała, ale ostatnio zaimponowała formą, wygrała turniej w Rzeszowie, ogrywając wszystkich rywali. Jak to się robi?

- Doświadczenie, po prostu doświadczenie. Co tu więcej mówić?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski