Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie strzelać do balonów!

(PS)
Fot. Archiwum
Czym żył Kraków. 3 grudnia 1913 r. „Ilustrowany Kurier Codzienny” donosił o… ostrzelaniu nad Krakowem francuskiego balonu.

Opisując to niecodzienne (choć jak się okaże – nie jednorazowe) wydarzenie, gazeta powołuje się na relację zamieszczoną we francuskim dzienniku „Temps”.

Otóż dwóch lotników – panowie Dubonnet i Jourdan – wyruszyło z Paryża balonem sterowym, aby pobić rekord odległości. Równocześnie z nimi w tym samym celu i takim samym balonem wyruszyli panowie Bienaime, Schneider i Pieron.

Ci ostatni wylądowali w Bułgarii bez żadnych przygód. Natomiast, gdy balon Jourdana i Dubonneta znalazł się nad Krakowem, z krakowskich fortów przyjęto go gradem kul, „tak że aeronauci francuscy ocalili się, wyrzucając balast i wznosząc się do wysokości 2000 metrów”.

Francuska gazeta przypomniała przy tej okazji podróż innych aeronautów francuskich: Rumpelmayera i pani Goldschmidt, którzy 20 marca tego roku nad Krakowem również zostali powitani strzałami, a później naliczyli 28 dziur w powłoce balonu. To ostatnie zdarzenie było powodem interwencji w Wiedniu ze strony francuskiego ministra spraw zagranicznych.

Czynniki austro-węgierskie odpowiedziały, że do balonu strzelano zgodnie z prawem, w myśl rozporządzenia ministerstwa wojny, które z kolei opierało się na dekrecie ministerstwa spraw wewnętrznych co do obcych aparatów lotniczych w tzw. sferach zakazanych. Biorąc jednak pod uwagę doświadczenia sportowe dokonywane przez rozmaite towarzystwa aeronautyczne, ministerstwo wojny miało poczynić zarządzenia, „aby na przyszłość nie strzelano do balonów sferycznych”.

Co zaś do panów Dubonneta i Jourdana, to dolecieli oni ostatecznie pod Stanisławów, gdzie… aresztowała ich żandarmeria. Trzymano ich pod nadzorem, a gdy sprawa się wyjaśniła, pozwolono odjechać dopiero po uregulowaniu rachunku wystawionego przez miejscowego komisarza policji.

„Temps” podaje, że na rachunku wyszczególniono grzywnę za naruszenie ustawy o przekraczaniu granicy oraz liczne koszty dodatkowe, m.in.: pomoc, jakiej przy lądowaniu udzielili miejscowi włościanie (37,50 koron), praca wojska przy spuszczeniu gazu z balonu (92,3 K), wynagrodzenie 6 żandarmów i koszty podwody (46 K), odszkodowanie dla komisarza za dwie i pół nocy oraz koszty podróży (40 K). W sumie Francuzi musieli zapłacić 294 korony i 70 halerzy.

Pod rachunkiem podpisany był Kazimierz Janicki, komisarz policji. „»Temps« paryski, zamieszczając ten osobliwy rachunek, nie szczędzi gorzkich uwag pod adresem komisarza” – dodał „IKC”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski