MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie szczędzimy sobie ostrych słów

SAS
Marcin Baszczyński (z lewej) w niedawnym meczu derbowym z Cracovią Fot. Wacław Klag
Marcin Baszczyński (z lewej) w niedawnym meczu derbowym z Cracovią Fot. Wacław Klag
Gdy w meczu z Cracovią czwartą żółtą kartką w tym sezonie został ukarany Brazylijczyk Marcelo i z tego powodu nie będzie mógł zagrać w niedzielnym spotkaniu ekstraklasy z Lechem w Poznaniu, wszyscy byli zgodni, że zastąpić go może przede wszystkim Marcin Baszczyński.

Marcin Baszczyński (z lewej) w niedawnym meczu derbowym z Cracovią Fot. Wacław Klag

ROZMOWA Z MARCINEM BASZCZYŃSKIM. Sprawdził się na środku obrony z Barceloną, dobrze rozumie się z Arkadiuszem Głowackim.

Trener Maciej Skorża co prawda zastrzega, że nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, ale więcej w tym kokieterii niż chłodnej kalkulacji. Musi mieć przecież w pamięci udany występ Baszczyńskiego na pozycji stopera w zwycięskim (1-0) rewanżu z Barceloną w kwalifikacjach Ligi Mistrzów.
Dlaczego Wisła wygra z Lechem? - zapytaliśmy wczoraj 35-krotnego reprezentanta Polski.
- Miałem już takie prowokacyjne pytanie przed meczem z Cracovią. Wisła chce wygrać, bo musi dogonić Lecha w ligowej tabeli, Wisła ma ostatnio dobrą passę i mimo strat kadrowych (oprócz Marcelo kartki wykluczają z gry także Piotra Brożka, a Paweł Brożek leczy kontuzję - przyp. red.) jest w wysokiej formie fizycznej i psychicznej. Wisła nie wygrała z Lechem u siebie, to może dokona tego na wyjeździe. Jedziemy więc do Poznania z gorącą wiarą w zwycięstwo.
Sprawa Pana gry na środku obrony jest już przesądzona?
- Chyba tak. Byłem sprawdzony na tej pozycji, nie wiem, czy na moje szczęście, czy nieszczęście, wypadło to dobrze. Dlatego trener spróbuje takiego ustawienia ze mną na stoperze jeszcze raz. Zobaczymy jak będzie. Ja do każdego takiego występu podchodzę z niepewnością, gdyż nie jest to moja typowa pozycja, zawsze jednak coś innego.
Czy obawy są podobne do tych przed meczem Barceloną?
- Mniejsze. Najtrudniejsza dla mnie próba - gra przeciwko gwiazdom Barcy - już była. Wtedy też mieliśmy problemy kadrowe, poradziliśmy sobie ze sławnym rywalem. Przed derbami z Cracovią też martwiliśmy się, jak to będzie bez Pawła Brożka, kto zdobędzie bramki, a strzeliliśmy aż cztery. Być może tego typu kłopoty sprawiają, że lepiej się koncentrujemy, silniejsza jest wewnętrzna mobilizacja.
Arkadiusz Głowacki to bardzo wymagający partner na boisku?
- Gramy razem od wielu lat. Teraz część boiska, na której współpracujemy zostanie trochę przesunięta. Czasami nie szczędzimy sobie ostrych słów, ale obaj to lubimy, takie zachowanie jest dla nas czymś normalnym. Wzajemne uwagi nam pomagają w grze.
Obaj jesteście prawonożni, jak istotne jest to, kto na środku obrony jaką nogą kopie piłkę?
- Arek grał już wiele razy jako tak zwany półlewy stoper, ma większe doświadczenie na tej pozycji, będę więc mógł chyba zagrać na stoperze bliżej prawej strony. To na pewno ułatwi mi zadanie.
Często, gdy macie nóż na gardle, potraficie wykrzesać z siebie bardzo wiele.
- I bardziej mi odpowiada takie podejście do najbliższego meczu niż pompowanie się wielką chęcią rewanżu za porażki z Lechem w tym sezonie - w lidze i w Pucharze Polski. Tamto jest już za nami. Lepszym punktem wyjścia jest sytuacja w tabeli.
Na ile wiosną podrażniło Pana ambicję oglądanie meczu z Polonią w Bytomiu z ławki rezerwowych?
- Złość we mnie była, bo każdy chce grać, ale miałem też poczucie wewnętrznego spokoju. Wiem, że drużyna mnie wciąż potrzebuje, czekałem na swoją szansę, byłem bowiem przekonany, że ją dostanę. Nastąpiło to bardzo szybko.
Koledzy z zespołu przy każdej okazji powtarzają, że nie wyobrażają sobie Wisły bez Pana, kontrakt wygasa w czerwcu, czy możliwy jest jakiś niespodziewany zwrot w tej kwestii?
- Co do mojej piłkarskiej przyszłości, chciałbym to zostawić na boku, chcę spokojnie dokończyć ten sezon, mogę jedynie powiedzieć, że z mojej strony sprawy, o których rozmawiamy mają się dobrze.
Rozmawiał Jerzy Sasorski

Ostrożne dawkowanie

Tylko czternastu zawodników z pola trenowało wczoraj w południe podczas zajęć zespołu Wisły, przygotowującego się do niedzielnego meczu ekstraklasy z Lechem w Poznaniu. Kilku piłkarzy ograniczyło się do ćwiczeń indywidualnych.
Maciej Skorża, wykorzystując wyniki niedawnych badań wydolnościowych, tak dawkuje podopiecznym obciążenia, aby za kilka dni wszyscy byli w optymalnej dyspozycji.
Szkoleniowiec najbardziej obawia się o fizyczną formę Juniora Diaza, którego jeszcze dziś nad ranem - naszego czasu - czekała gra w eliminacjach mistrzostw świata w reprezentacji Kostaryki z Salwadorem. Co prawda Diaz ma wrócić do Krakowa w piątek po południu i trenować z kolegami jeszcze przed sobotnim wyjazdem ekipy "Białej Gwiazdy" do Poznania, ale na wszelki wypadek przygotowuje wariant zastępczy składu - bez Juniora Diaza.
Spokojniejszy jest trener Skorza o Rafała Boguskiego, bo uważa, że zdąży w pełni odpocząć. W trakcie ostatnich przygotowań kadry wiślak miał zresztą dwa dni wolne od treningów. (SAS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski