Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie tylko przez buty

Redakcja
Górnik Wieliczka - Sandecja Nowy Sącz 2-1 (1-0)

2-0 Kępski 48 min.

 1-0 Dąbrowski 21 min.
 2-1 Damasiewicz 90 min. Sędziował Mariusz Złotek z Gorzyc. Żółta kartka: Musiał. Widzów 300.
 Górnik: Felsch - Kutaj (90 Góra), Mróz, Włodarz - Krauz (80 Harłacz), Dąbrowski, Depa, Musiał, Kusia - Szczygieł (82 Szczepański), Kępski (85 Marion).
 Sandecja: Jachowicz - Damasiewicz, Frohlich, Mikołajczyk, Zagórski - Świeca, Gródek (46 Dorula), Chrobot, Łukasik, Ulucki (69 Kudryk) - Wojtas.
 Komplet zwycięstw zebrał dotąd Górnik w meczach na własnym boisku. To, które zanotował nad Sandecją, było jak najbardziej zasłużone. Gospodarze górowali nad rywalem pomysłowością w rozgrywaniu akcji; wieliccy napastnicy i pomocnicy technicznymi sztuczkami czarowali sądeckich obrońców, wyprzedzali ich w rajdach ku piłce.
 Nie można odebrać zawodnikom z Sącza woli walki, ale ta przecież nie wystarcza do odnoszenia zwycięstw. Z pracowitości, choćby Wojtasa, niewiele wynika, kiedy traci się przez gapiostwo bramkarza kuriozalną bramkę, która zmusza do atakowania, a przez to narażania się na kontry. Miał rację trener Adamus, kiedy mówił po meczu, że na końcowy wynik złożyły się pojedyncze błędy jego zawodników, choć może przesadził z przecenianiem roli źle dobranych przez jego chłopców butów piłkarskich...
 Pod znakiem większej aktywności Górnika stała pierwsza połowa. Groźnie robiło się pod bramką Jachowicza, zwłaszcza po wykonywanym przez Dąbrowskiego rzutach wolnych. W 7 min bramkarz Sandecji po wolnym złapał piłkę, w 13, kiedy jej lot zmylił jeszcze dostawiając głowę Kusia, nie musiał interweniować, bo futbolówka przeszła tuż obok słupka. Dwie minuty później Jachowicz miał jednak trochę pracy, po tym jak Kusia po podaniu Szczygła uderzał mocno z półobrotu. Na te ataki Sandecja odpowiedziała niegroźnym raczej strzałem Świecy ponad poprzeczką oraz o wiele ciekawszym rzutem wolnym w wykonaniu Łukasika, po którym Felsch popisał się znakomitą interwencją przenosząc piłkę nad poprzeczką.
 Kiedy w 21 min Dąbrowski przyjmował piłkę po wykopie od bramki Felscha, pewnie nie spodziewał się, że zaraz zostanie szczęśliwym strzelcem. Z ok. 30 m zdecydował się kopnąć piłkę lobem w kierunku bramki Sandecji. Wysunięty nieco Jachowicz nie zdołał interweniować, kiedy futbolówka wpadała mu "za kołnierz".
 Zdobyta wkrótce po przerwie przez Górnika druga bramka ustawiła Sandecję w fatalnej sytuacji. Znów technicznym kunsztem popisał się Dąbrowski. Przy bocznej linii okiwał dwóch sądeckich obrońców, dośrodkował do stojącego na piątym metrze przed bramką Szczygła, którą głową skierował piłkę ku bramce, wybił ją jeszcze w pole Jachowicz, ale wobec dobitki Kępskiego był bez szans. Kolejne ataki także były dziełem górników, w 55 min Szczygieł nie sięgnął w polu karnym piłki od Kępskiego, w 80 ten sam zawodnik trafił w boczną siatkę.
 Sandecja najdogodniejszą okazję na kontaktową bramkę zmarnowała w 76 min. Damasiewicz podał do stojącego tuż przed bramką Świecy, a ten zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, wreszcie fatalnie skiksował. Kiedy w 90 min Damasiewicz zdobył gola dla sądeczan po akcji Chrobota i Świecy, tamten kiks nabrał wymiary straty 2 punktów.
 Po meczu powiedzieli:
 Tadeusz Policht, trener Górnika: - Obydwie drużyny walczyć będą o ten sam cel w rozgrywkach - o utrzymanie. Zwycięstwo w późniejszych rachunkach bardzo nam się przyda. Sandecja może nie grała najlepiej, ale włożyła w ten mecz dużo walki, serca. Muszę pochwalić wszystkich swoich chłopców za zwycięstwo, ale zganić za niewykorzystane sytuacje, których tak wiele stworzyliśmy.
 Ireneusz Adamus, trener Sandecji: - Mam pretensje do Świecy, który 20 minut przez końcem meczu znalazł się na trzecim metrze i zamiast strzelić, czekał na obrońcę. Mogliśmy uratować remis. Okazuje się jednak, że niektórzy zawodnicy nie podchodzą poważnie do swoich obowiązków, są nieodpowiedzialni. Taki Frohlich przy drugiej bramce poślizgnął się, bo zamiast ubrać korki, miał na nogach lanki. Jachowicz daje sobie strzelić kuriozalną bramkę, piłka wpada mu "za kołnierz".
 Szybko straciliśmy bramkę i musieliśmy atakować, z tego korzystał Górnik, bo mógł groźnie kontrować. W porównaniu do ubiegłego sezonu drużyna, która i tak broniła się przed spadkiem, jest słabsza, odeszło trzech podstawowych zawodników, a tymczasem III liga jest w tym roku zdecydowanie silniejsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski