Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wódź nas na pokuszenie...

Jan Maria Rokita
To, że korporacje prawnicze z niepotrzebną przesadą atakują i próbują zablokować reformę polskiego wymiaru sprawiedliwości - to rzecz jedna. Ale to w żadnym razie nie znaczy, że resort sprawiedliwości a priori musi mieć rację w każdym sporze z sędziami.

Tak właśnie jest w przypadku głośnego wyroku wrocławskiego Sądu Apelacyjnego, który uniewinnił dwie osoby oskarżone o łapówkarstwo. Łapówki te były bowiem - rzec by można - „fikcyjne”, gdyż wręczyli je funkcjonariusze CBA, którzy najpierw wytworzyli całkowicie fikcyjną sprawę na potrzeby prowokacji, a potem przez dłuższy czas namawiali i zachęcali wytypowane przez siebie „ofiary” do korupcji. Nie bez racji wrocławscy sędziowie uznali, że taka akcja świadomego demoralizowania ludzi przez służby państwowe, w imię wystawiania ich na próbę moralności - jest niedopuszczalna. I to pomimo że w ubiegłym roku parlament uchwalił prawo niewykluczające posługiwania się przez wymiar sprawiedliwości tzw. zatrutymi owocami, czyli dowodami pozyskanymi na granicy przepisów prawa albo nawet z ich naruszeniem.

Z tym wyrokiem nie zgadza się Ministerstwo Sprawiedliwości, a wiceminister Marcin Warchoł oskarża wrocławskich sędziów o świadome złamanie uchwalonej rok temu ustawy. Zdaniem ministra sąd rości sobie w tym przypadku nieuzasadnione prawo do odmowy stosowania legalnie uchwalonych ustaw, posiłkując się własną wykładnią konstytucji, której w Polsce może dokonywać jedynie Trybunał Konstytucyjny. Z politycznego punktu widzenia można zrozumieć przyczyny strachu ministra przed upowszechnieniem praktyki stosowania „wprost” (jak mawiają prawnicy) przepisów konstytucyjnych o swobodach obywatelskich. W sytuacji konfliktu na noże między sędziami a rządem nietrudno sobie wyobrazić, że co niektóre sądy mogą zacząć interpretować konstytucję w taki sposób, aby „dać wycisk” nielubianemu przez środowisko rządowi. Tyle tylko, że takie (skądinąd zrozumiałe) obawy PiS-owskich polityków nie mogą przecież prowadzić do kwestionowania oczywiście sprawiedliwych wyroków. A z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia tym razem we Wrocławiu.

Owszem, od 2016 roku kodeks dopuszcza w sądzie nawet takie dowody, które zdobyte zostały z przekroczeniem prawa. W ubiegłym roku nie miał w tej sprawie wątpliwości także Sąd Najwyższy, który potwierdził skazanie dwóch policjantów-łapówkarzy, mimo że zostali oni złapani wyłącznie dzięki nielegalnemu podsłuchowi. Ale w tamtym wypadku nie było wątpliwości, iż zarówno łapówka, jak i łapówkarze byli najzupełniej prawdziwi, a tylko sposób, w jaki im to udowodniono, okazał się nie całkiem legalny. Zupełnie odmienny jest obecny przypadek wrocławski. Rzecz bowiem w tym, że całe „przestępstwo” jest tu czystym wymysłem i prowokacją agentów CBA. Naprawdę nie istniała przecież ani sprawa warta wręczenia łapówki, ani ludzie zainteresowani uzyskaniem płatnej protekcji. Nie mogło zatem w ogóle być jakiegokolwiek rzeczywistego przestępstwa, a tylko naganna prowokacja ze strony funkcjonariuszy.

Trudno zaakceptować ideę, aby agenci służb specjalnych mieli posiąść prawo sprawdzania według własnego widzimisię twardości moralnej wytypowanych przez siebie obywateli. Dla chrześcijanina, wystawianie człowieka na próbę moralności jest wyłącznym atrybutem Pana Boga, a i tak co dzień rano i wieczorem modlimy się, aby zechciał On nie korzystać zeń wobec nas nazbyt często („nie wódź nas na pokuszenie”). Pomysł, że ów boski w istocie atrybut miałby zostać zawłaszczony przez agentów Mariusza Kamińskiego (przy całym szacunku dla słynnego rygoryzmu i pryncypialności szefa CBA) - wygląda na jakieś prawnicze wynaturzenie. Można więc się tylko cieszyć, że wrocławscy sędziowie chcą nas obronić przed takimi zapędami agentów służb specjalnych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski