Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wolno nie wiedzieć

Redakcja
Z JÓZEFEM STÓSEM, więźniem KL Auschwitz nr 752, wiceprezesem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich - rozmawia Bogdan Wasztyl

   - Parlament Europejski nie zgodził się z propozycją polskich eurodeputowanych, by w rezolucji z okazji 60. rocznicy oswobodzenia KL Auschwitz była mowa o niemieckich nazistach. Czy Pana to zaskoczyło?
   - Nie zaskoczyło, ale oburza i napawa niesmakiem. Takie określenie niczego nie wyjaśnia, a wręcz przeciwnie - wszystko rozmywa, relatywizuje. Z tym procesem zetknąłem się po raz pierwszy przed trzydziestu laty, gdy byłem w Stanach Zjednoczonych. Często czułem się jak przybysz z innego świata, ktoś nieproszony. Tam mówiło się o Auschwitz tylko w kontekście Holokaustu. Zapomniano o tym, że oprócz ponad miliona Żydów jest to największy cmentarz Polaków. Zapomniano o 23 tysiącach Romów, o 20 tysiącach jeńców sowieckich, o ofiarach innych narodowości. Ja - Polak, harcerz, aresztowany dlatego, że chciałem walczyć o wolną Polskę, więzień Auschwitz z pierwszego transportu, zakłócałem tę wizję. Czułem się jak świadek niechciany. Tego odczucia nie mogę pozbyć się do dziś. Nawet w wolnej Polsce.
   - Profesor Władysław Bartoszewski zapowiedział, że wobec takiego stanowiska Parlamentu Europejskiego on będzie rozpowiadał, że do obozu przywieźli go Francuzi.
   - Czy chodzi nam o prawdę, czy o licytowanie się absurdalnymi kłamstwami? Zostałem wychowany w szacunku dla prawdy i uważam, że najlepszą odtrutką na kłamstwo jest prawda. Kolegę Bartoszewskiego może przywieźli Francuzi, mnie do Auschwitz deportowali Niemcy. Obozy koncentracyjne były w III Rzeszy instytucjami państwowymi a nie prywatnymi folwarkami niemieckich narodowych socjalistów.**Rozumiem jednak irytację zatrważającą bezradnością wobec tak bezczelnych kłamstw i prób fałszowania historii. Sami jednak nie jesteśmy bez winy.
   
- Co ma Pan na myśli?
   - Wciąż tkwimy w grzechu zaniechania, niewiedzy, obojętności, braku szacunku dla prawdy. Gotowi jesteśmy kupczyć prawdą, by osiągnąć chwilowe korzyści. Pamiętam, że pięć lat temu w Sztokholmie odbywała się wielka, międzynarodowa konferencja poświęcona Holokaustowi. Kanclerz Niemiec Gerhard Schröder w swym długim wystąpieniu o Auschwitz, wymieniając ofiary tego obozu - Żydów, Cyganów, świadków Jehowy, niepełnosprawnych i homoseksualistów - nie wspomniał ani słowem o Polakach, którzy stanowili drugą pod względem liczebności grupę ofiar. Mimo obecności na tej konferencji prezydenta RP, ministra spraw zagranicznych, przedstawicieli Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej oraz dyrekcji Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau nikt oficjalnie nie upomniał się o pamięć o Polakach. Pięć lat później, w maju tego roku, podczas kolejnej konferencji w Berlinie ustępujący prezydent Niemiec zapomniał uwzględnić Polaków w bilansie ofiar. Nikt - z wyjątkiem Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Rodzin Oświęcimskich - nie protestował.
   
- Czy te protesty coś dały?
   - Nic poza kurtuazyjnymi odpowiedziami. Dlaczego? Bo nie poszły za tym żadne działania polityczne, bo polskie elity udawały, że nie widzą i nie słyszą. Dam panu przykład stosunku polskich elit do historii. Po sukcesie filmu "Lista Schindlera" Steven Spielberg założył fundację, która w ciągu kilku lat nagrała ponad 44 tysiące filmowych relacji świadków Holokaustu. Ponieważ uważamy, że od Żydów trzeba się uczyć wielu rzeczy, w tym szacunku dla własnej historii, postanowiliśmy przenieść ten pomysł na polski grunt. Wysłaliśmy 560 imiennych listów do posłów i senatorów z prośbą o wsparcie projektu archiwum, które nagrywałoby i gromadziło relacje polskich byłych więźniów KL Auschwitz. Wie pan, ilu odpowiedziało? Dwoje. Archiwum nie ma do dziś. Co możemy przeciwstawić kłamstwom i przemilczeniom?
   
- W Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau jest jednak ponad 3,5 tysiąca relacji byłych więźniów...
   - Powinno być dziesięć razy więcej. Przecież muzeum istnieje od ponad pół wieku i pracuje w nim przeszło 200 osób. W dodatku są to relacje spisane, a kto je dziś czyta? O wiele bardziej przejmujące i prawdziwe jest świadectwo utrwalone na taśmie filmowej.
   
- Pamiętam, że w 2000 roku Sejmik Województwa Małopolskiego wystąpił do premiera i prezydenta o ustanowienie w Polsce dnia pamięci o polskich ofiarach hitlerowskich obozów koncentracyjnych oraz dnia pamięci o Holokauście...
   - Chwała małopolskim samorządowcom, że podjęli inicjatywę naszego stowarzyszenia, ale co dalej? I rząd, i prezydent pozostali w tej sprawie bezczynni. Od tamtego czasu każdego roku 14 czerwca, w rocznicę deportacji do KL Auschwitz pierwszego transportu polskich więźniów politycznych, my, byli więźniowie, ponawiamy apel do prezydenta Kwaśniewskiego. Bezskutecznie. Ani razu nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Tylko Marek Siwiec, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a obecnie eurodeputowany, próbował tłumaczyć, że w Polsce nie ma potrzeby ustanawiania dodatkowych dni pamięci. My się z takim stanowiskiem nie zgadzamy, bo uważamy, że pamięć o polskich ofiarach KL Auschwitz, ale i pamięć o Holokauście, jest jednym z istotnych elementów polskiej racji stanu.
   
- Może właśnie następuje przełom. Prezydent w rozmowie z Polską Agencją Prasową przypomina, że nie można zapominać o polskim wymiarze KL Auschwitz, minister spraw zagranicznych zdecydowanie piętnuje zachodnie media, które piszą o polskich obozach koncentracyjnych...
   - Słowa, słowa, słowa... Czekam na czyny. Przed kilkoma laty w polskim podręczniku do nauki historii pod redakcją profesora Andrzeja Garlickiego w bilansie ofiar tego największego obozu w ogóle nie wspomniano o Polakach. Uroczystości upamiętniające deportację pierwszego transportu, a więc początek funkcjonowania KL Auschwitz, odbywają się bez wsparcia finansowego państwa, wyłącznie dzięki uporowi byłych więźniów i garstki zapaleńców, a także pomocy samorządów Oświęcimia, Tarnowa i Małopolski. Nie przypominam sobie zdecydowanego stanowiska Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej w sprawie kłamstw na temat "polskich obozów koncentracyjnych", doskonale za to pamiętam byłego ministra edukacji. Człowiek ten nie chciał przyjąć od ChSRO daru dla szkół w postaci świetnych wspomnień Jurka Bieleckiego "Kto ratuje jedno życie", opowiadającej historię jego brawurowej ucieczki w przebraniu esesmana i wyprowadzenia z obozu Żydówki, w której się zakochał.
   
- Książka ta trafiła jednak do szkół...
   - Ale jako lektura uzupełniająca. Dzięki życzliwości wojewodów można ją znaleźć w bibliotekach szkolnych Małopolski, Mazowsza i Śląska.
   
- Pan też wydał ostatnio bardzo ciekawe wspomnienia.
   - "Moja wojaczka" ukazała się dzięki władzom Brzeska i trafiła do szkół całego powiatu. To może być wskazówka dla innych samorządów. Jeśli państwo nie chce kształtować i pielęgnować pamięci zbiorowej Polaków, niech czynią to samorządy.
   
- Ma Pan 84 lata i nieustannie podróżuje, udziela wywiadów, spotyka się z młodzieżą, zamiast pielęgnować ogródek i bawić się z wnukami...
   - Muszę, dopóki uważam, że świat zapomniał o nas, o polskich ofiarach KL Auschwitz. Muszę, dopóki w Polsce nie odwróci się procesu zapominania. Krew się we mnie burzy, kiedy na Zachodzie coraz częściej pisze się o polskich obozach koncentracyjnych. To ordynarne kłamstwo, które powinno być bezwzględnie napiętnowane i ścigane.
   
- Jak można się temu przeciwstawić?
   - Trzeba krzyczeć, a nie milczeć, protestować, prostować, ścigać, edukować. Trzeba przypominać podstawowe fakty. Konzentrationslager Auschwitz został założony przez hitlerowców 14 czerwca 1940 roku (tego dnia deportowano z więzienia w Tarnowie 728 polskich więźniów politycznych) w celu umieszczania w nim obywateli polskich nastawionych wrogo do III Rzeszy. Przez półtora roku w obozie znajdowali się zatem wyłącznie Polacy (wśród nich również polscy Żydzi, którzy byli na przykład żołnierzami polskiej armii). W czasie okupacji deportowano do tego obozu około 150 tysięcy Polaków, z których 75 tysięcy zginęło. Polacy stanowili 37 procent wszystkich więźniów numerowanych i odgrywali szczególną rolę w obozowym ruchu oporu. Polska nie może o tym zapomnieć, a świat nie może o tym nie wiedzieć.
Zdjęcie MAREK MORDAN**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski