Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wszyscy przyszli strajkować [WIDEO, ZDJĘCIA]

Agnieszka Maj
Agnieszka Maj
W Krakowie strajkowały 65 szkoły. Wszystkich jest około 300
W Krakowie strajkowały 65 szkoły. Wszystkich jest około 300 Fot. Andrzej Banaś
W całej Małopolsce strajkowało wczoraj tylko 19 proc. szkół, choć do akcji miała przystąpić nawet połowa. Protestowały prawie cztery tysiące pedagogów. Przyszli do szkoły, ale nie prowadzili żadnych zajęć. W efekcie w kilku placówkach dziećmi opiekowali się dyrektorzy.

Wczoraj rano część nauczycieli, zamiast rozpocząć lekcje, zawiesiła na drzwiach wielu placówek odezwy protestacyjne. - Reforma edukacji jest nieprzygotowana. Znikną przez nią tysiące miejsc pracy w całym kraju - mówił nam Robert Marciniak, nauczyciel wf. w krakowskim Gimnazjum nr 21.

W tej szkole strajkowało 97 proc. kadry pedagogicznej. Takiej skali protestu zapewne spodziewali się rodzice, bo z 371 uczniów gimnazjum wczoraj w szkole pojawiło się zaledwie sześcioro.

Źródło: TVN24

Strajkujący nauczyciele zapewniali nas, że podczas protestu zostały zapewnione dla uczniów zajęcia zastępcze. Prowadzili je ci, którzy nie przyłączyli się do strajku. Ich koledzy i koleżanki nie kryli frustracji z powodu planowanych zmian. - Reforma musi być należycie przygotowana. A teraz wszystko się dzieje zbyt szybko. Przecież nawet nas uczono, że nie można eksperymentować na żywym organizmie, jakim jest szkoła - argumentowała Marzena Śmiecińska, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 4 w Krakowie. Tutaj protestowała wczoraj połowa kadry nauczycielskiej. Na zapewnienia rządzących, że reforma przyniesie „dobrą szkołę”, patrzy z przymrużeniem oka. - Miejsc pracy w szkołach będzie ubywać, a nawet dziś spora część nauczycieli uczy na pół etatu - obawia się Marzena Śmiecińska, która prowadzi zajęcia z edukacji wczesnoszkolnej.

Nauczyciele, z którymi wczoraj rozmawialiśmy, mają jednak mieszane uczucia co do skuteczności strajku. Większe nadzieje pokładają w ogólnopolskim referendum w sprawie reformy edukacji. Pod wnioskiem o jego zorganizowanie wciąż są zbierane podpisy, choć już jest wymagane pół miliona.

Strajkujący nauczyciele podkreślali, że mogli liczyć na wsparcie ze strony rodziców. - Cały czas deklarowali, że są z nami. Byli tacy, którzy rano przyprowadzili swoje dzieci do szkoły, bo nie mogli z nimi zostać w domu. Jednak podkreślali, że trzymają kciuki - opowiadała Magdalena Stec, nauczycielka wf. z Gimnazjum nr 1 w Krakowie. Wczoraj rano na zajęciach pojawiło się tutaj ok. 60 z ponad 400 uczniów na co dzień uczęszczających do placówki.

W kilku szkołach w Małopolsce strajkowali wszyscy nauczyciele. Tak było m.in. w Przedszkolu nr 93 w Nowej Hucie. Do protestu przystąpili tam także wszyscy pracownicy administracji. W efekcie przedszkolakami zajmowała się dyrektorka placówki, która jako pracodawca nie może brać udziału w strajku. Tego dnia do przedszkola przyszło jednak tylko pięcioro ze 100 zapisanych tam dzieci. To efekt apeli, aby nie posyłać maluchów do placówki w dniu strajku.

W Krakowie do akcji przystąpiło w sumie 65 placówek z ok. 300. Protestowało w nich 850 nauczycieli. Ani jedna szkoła nie strajkowała w Nowym Sączu, choć pierwotnie zgłosiły się cztery. W Tarnowie akcja objęła 4 szkoły, choć miała zostać zorganizowana w 14. W całej Małopolsce strajkowało 19 proc. szkół.

Czego domagają się nauczyciele? Podwyżki o 10 proc., a także deklaracji, że do 2022 r. nie będzie zwolnień. Zarówno nauczycieli, jak i pracowników administracyjnych.

Komitety strajkowe z listami poparcia to widok, który spotkaliśmy we wszystkich szkołach biorących udział w piątkowym proteście. - Ostatni tak duży strajk pamiętam z czasów wprowadzenia reformy edukacji pod koniec lat 90. - wspominała Ewa Dworakowska, nauczycielka z Zespołu Szkół Mechanicznych nr 1 w Krakowie.

Zarówno wtedy, jak i dziś jednym z głównych postulatów nauczycieli są m.in. podwyżki płac i lepsze warunki pracy.

- Nie jesteśmy przeciwni zmianom, ale chaosowi w szkołach, który pojawia się wraz z najnowszą reformą - mówi Ewa Dworakowska.

Jej zdaniem zwolnienia w szkołach są nieuniknione, szczególnie z powodu niżu demograficznego. Jednak prowadzona właśnie reforma przyspiesza rewolucję kadrową w wielu placówkach.

W porównaniu z innymi częściami Krakowa niewiele szkół przyłączyło się do protestu w Nowej Hucie.

- W strajku wzięło udział ok. 70 proc. kadry naszej placówki - powiedział nam Tomasz Król, nauczyciel z Zespołu Szkół Ogólnokształcących Integracyjnych nr 5 na os. Słonecznym. Była to jedna z 14 szkół w Nowej Hucie, które odpowiedziały na apel Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Podczas gdy pedagodzy z placówki na os. Słonecznym strajkowali, uczniowie brali udział w rekolekcjach wielkopostnych.

Strajkowały także szkoły niepubliczne. W placówkach Społecznego Towarzystwa Oświatowego obok zegara pokazującego czas zgodny z rzeczywistym zawisł dodatkowy, ale cofnięty o godzinę. - Ta „brakująca” godzina symbolizuje stracony czas dla edukacji w Polsce. Czas, którego nie będzie można nadrobić po planowanej na wrzesień reformie - mówi Anna Okońska-Walkowicz, wiceprezes zarządu Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Akcja była gestem symbolicznej solidarności z protestującymi nauczycielami. W ten sposób towarzystwo chciało także zamanifestować swoją niezgodę na wprowadzane zmiany w systemie edukacji.

Po wczorajszej akcji związkowcy liczą na to, że rząd spełni ich postulaty. - Strajk to już jest ostateczna forma protestu. Liczymy na podwyżki i na to, że wstrzymana zostanie reforma edukacji - mówi Grażyna Ralska, prezes małopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. - Dla nas to nie jest strajk polityczny, protestujemy w konkretnych sprawach - dodaje.

Za dzień strajku nauczyciele zgodnie z przepisami nie dostaną wynagrodzenia, czyli średnio 80 zł netto.

W całej Małopolsce strajkowały 302 placówki, w sumie ponad 3,8 tys. nauczycieli. To tylko 19 proc. wszystkich. Pierwotnie udział w strajku zadeklarowała połowa szkół w województwie. Część z nich się jednak wycofała, ponieważ byli zniechęcani przez dyrektorów szkół.

***

NIK o nauczycielach

Coraz gorsi maturzyści zostają nauczycielami - wynika z opublikowanego wczoraj raportu NIK. Ponad dziewięć procent osób przyjętych na kierunki ze specjalnościami nauczycielskimi to absolwenci szkół ponadgimnazjalnych, którzy na egzaminie maturalnym uzyskiwali najniższe wyniki, tj. od 30 do 49 punktów.

Z roku na rok rośnie liczba osób, które nie obroniły w terminie prac dyplomowych i magisterskich na studiach stacjonarnych. Szwankuje także system rozwoju zawodowego nauczycieli. Według kontrolerów sprowadzony jest w praktyce do uzyskiwania kolejnych stopni awansu. NIK złożyła wniosek do rządu o przeprowadzenie całościowej oceny systemu kształcenia kadry nauczycielskiej.

(AM)

Współpraca: Piotr Drabik, Iwona Krzywda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski