Na wiejskich wspólnotach, pastwiskach i podworskich łąkach wytyczano boiska do piłki, najczęściej kopanej, niekiedy ręcznej, wykrawano miejsce na bieżnie. Po reformie rolnej nie było problemów z ziemią pod place, ale pionierzy sportu wiejskiego uprawiali go „goło, boso”. Wbrew temu, co rozpowszechniano w PRL, wpływ na powstanie Ludowych Zespołów Sportowych mieli działacze mikołajczykowskiego Polskiego Stronnictwa Ludowego, nosiciele tradycji przedwojennych Wici.
Ta glosa historyczna wydaje się niezbędna dlatego, bo organizatorzy jubileuszu 70-lecia mają opory w podkreślaniu doniosłości genezy LZS, obawiając się sugestii o „wynalazku komuny”. Koncentrują się na dniu dzisiejszym, który obok dumy z osiągnięć Kamila Stocha czy Rafała Majki, przynosi klubom wiejskim powody do troski o zaspokojenie elementarnych potrzeb młodzieży uprawiającej w nich wyczyn.
W jubileuszowych referatach donośnie wybrzmiewają frazy o ilości wybudowanych stadionów i sal gimnastycznych, o powszechnym „orlikowaniu”, jako kolejnym etapie cywilizacyjnego pochodu, następującym po elektryfikacji, telefonizacji, wodociągowaniu i kanalizowaniu „obszarów wiejskich”, jak to określa nowomowa urzędnicza.
Nieśmiało dochodzi do głosu prawda o daleko idącym niedoinwestowaniu ludowych klubów w środki na rozwijanie działalności szkoleniowej. Wyposażone niegdyś w państwowe dotacje wojewódzkie, powiatowe, nawet gminne rady LZS mogły planować i koordynować pracę wielosekcyjnych klubów. Dzięki takiemu modelowi niektóre dyscypliny sportowe, takie jak kolarstwo, podnoszenie ciężarów, narciarstwo klasyczne, tenis stołowy, stawały się masowym fundamentem wyczynu olimpijskiego. Dziś, po wycofaniu się państwa z roli mecenasa sportu klubowego, przy okopaniu się samorządów na pozycjach sponsora sportu dzieci i młodzieży, LZS-y ulegają systematycznej pauperyzacji.
Działacze i animatorzy klubowej działalności w chwilach szczerości opowiadają o swoich jałmużniczych kwestach po firmach, instytucjach samorządowych, a także o „domokrążnym dziadowaniu” pośród zasobniejszych sąsiadów. A przecież nigdzie nie jest powiedziane, że w państwie do niedawna uchodzącym za zieloną wyspę w Europie, szczycącym się rekordowym wzrostem PKB , nie można zdobyć się chociażby na sfinansowanie z budżetu państwa jednego trenera w każdym LZS.
Stać nas na efektywną troskę o duchowe wychowanie młodzieży (katecheci), w imię harmonii ciała i ducha, warto pomyśleć też o zadbanie o jej fizyczność. Wystarczy sięgnąć po splagiatowanie idei 500 plus, rzecz jasna w wersji usportowionej. Jestem w stanie udowodnić, że będzie to inwestycja pomagająca także zapobiegać kryzysowi demograficznemu w najbardziej podatnym środowisku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?