Przemysław Saleta Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa z pięściarzem PRZEMYSŁAWEM SALETĄ, który właśnie zakończył w Krynicy trzytygodniowy etap przygotowań do walki z Andrzejem Gołotą
- (śmiech) Myślę, że to nam nie grozi. Realizuję po prostu swoje założenia, które przewidywały, że w dniu gali moja waga ciała wyniesie 105-106 kg. Wygląda na to, że uda się dopiąć celu.
- Kilka dni temu zakończył Pan najcięższy etap przygotowań, trwające trzy tygodnie zgrupowanie w Krynicy- Zdroju.
- To był bardzo ważny okres, choć uczciwie trzeba przyznać, że treningi wychodziły mi różnie. W pewnym momencie przyszedł okres, gdy zmęczenie było ogromne, nic mi się nie chciało i nic nie wychodziło...
- Pomyślał Pan wówczas: "i na co mi ta katorga "?
- Nie, ponieważ tak dzieje się zawsze, bez względu na wiek. Pomny doświadczeń, zdawałem sobie sprawę, że taki moment musi przyjść, a z racji 45 lat na karku byłem jeszcze mocniej wyczulony. Przekonałem się, że w moim wieku łatwiej doprowadzić organizm do przetrenowania i gorzej się z tego wychodzi. Trenowałem naprawdę ciężko, na granicy możliwości, stąd wystąpiły pewne przeciążenia. Później lekko przyhamowałem i werwa wróciła do normy.
- Połowę czasu spędził Pan na sparingach. Ich przebieg dał Panu satysfakcjonującą odpowiedź?
- Owszem, choć najważniejszym zadaniem wcale nie było wygrywanie sparingów. Moje założenia mówiły o pracy nad konkretnymi elementami, choćby w przedzieraniu się do półdystansu i walce w bliskim kontakcie. Sprawdzałem też, czy widzę ciosy rywali oraz jak wygląda mój refleks. Pod tym względem też było dobrze.
- Z powodu wieku Pan i Gołota nie będziecie demonami szybkości. Czy to oznacza, że walka będzie naznaczona kunktatorstwem, a zwycięży przede wszystkim myśl taktyczna?
- Raczej nie. Jeśli już, to faktycznie może zabraknąć szybkości i refleksu, natomiast jestem pewien, że nie zabraknie woli walki i chęci zwycięstwa. Dlatego myślę, że nasz pojedynek będzie bardzo emocjonujący.
- W waszym wieku stoczenie ringowej wojny nie jest najlepszym pomysłem.
- Prawda jest taka, że z punktu widzenia zdrowia, żaden wiek nie jest dobry na obijanie się w ringu. Głowę ma się tylko jedną, natomiast w ostatniej walce warto dać z siebie wszystko.
- Kiedy zmniejszy Pan obciążenia w treningach?
- Normalnie jest tak, że ostatni ciężki trening ma się tydzień przed walką. Zwykle jest to sparing, po którym człowiek luzuje. Ja muszę dmuchać na zimne, więc w zależności od samopoczucia, już dwa tygodnie przed walką zacznę schodzić z obciążeń.
- Sparingpartner z obozu rywala Mateusz Masternak mówi, że Gołota szykuje na Pana kilka "kałasznikowów". Lęka się Pan wyścigu zbrojeń?
- Niespecjalnie czuję strach. Liczę, że to ja wygram, dodatkowo po dobrej walce z obu stron. Jeśli jednak tego dnia lepszy okaże się Andrzej, nie będę z tego powodu płakał. Niemniej koncentruję się tylko na swoich przygotowaniach i niespecjalnie interesuję się tym, co Andrzej robi, a z czego rezygnuje. Przestałem nawet wchodzić na branżowe strony internetowe, żeby nie wchłaniać niepotrzebnych informacji.
- Zdążył się Pan dowiedzieć, że zwycięstwo nad Panem może posłużyć Gołocie za trampolinę do rewanżu z Tomaszem Adamkiem?
- Akurat to jeszcze wyłapałem (śmiech). Każdy ma prawo do zarządzania swoim losem i karierą, dlatego nie chcę tego komentować. Dla mnie to na pewno ostatnia walka i jeśli nawet wygram, nie będę chciał mścić Gołoty, wyzywając na pojedynek Adamka.
- Definitywnie odejdzie Pan na sportową emeryturę?
- Tak sądzę, choć być może zdarzą się jakieś walki pokazowe, na zasadzie promocji sportu. Nie wyobrażam sobie, żebym nagle przestał trenować, ale zawodowe uprawianie sportu, zwłaszcza w pewnym wieku, nie jest zdrowe.
Rozmawiał Artur Gac
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?