Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie zadzieraj z Chińczykami

Włodzimierz Jurasz
Wielki drewniany koń, dzięki któremu Achajom udało się zdobyć niezdobytą, zdawałoby się, Troję. Atrapy lotnisk, drewniane samoloty oraz gumowe czołgi ustawione nieopodal Dover, które miały przekonać Niemców, że desant wojsk alianckich nastąpi w rejonie Pas-de-Calais, a nie - jak do tego faktycznie doszło - w Normandii.

Wojna Jom Kippur (październik 1973) poprzedzona akcją dezinformacyjną mającą przekonać dowództwo izraelskie, że wojska syryjskie i egipskie są kompletnie do wojny nieprzygotowane oraz wyznaczenie daty ataku na wielkie żydowskie święto, kiedy cały Izrael balował, co nieomal zakończyło się klęską znienawidzonego przez Arabów mocarstwa militarnego. To tylko kilka przykładów wojennych forteli, często decydujących o zwycięstwie w większym stopniu niż zwyczajna przewaga w siłach i środkach.

W takich właśnie sposobach walki celują Chińczycy, i to już od starożytności, co przekonywująco udowadnia Piotr Plebaniak w znakomitej książce „36 forteli. Chińska sztuka podstępu, układania planów i skutecznego działania”, wydanej właśnie nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka.

Bo „wojna jest sztuką wprowadzania wroga w błąd” - nauczał przywoływany często w tej pracy Sun Zi (taką właśnie wersję nazwiska autora słynnej „Sztuki wojny” przyjął Plebaniak). „Pojedynki umysłów są w chińskim rozumieniu dalece ciekawsze i ważniejsze niż pokazy odwagi i sprawności we władaniu bronią. Tym bardziej, że konieczność stoczenia bitwy lub wojny metodą na wyczerpanie traktowano od zawsze jako przejaw nieudolności dowódcy i władcy, którzy nie potrafili unieszkodliwić przeciwnika, zanim użycie siły militarnej stało się jedyną opcją” - pisze autor.

I dalej: „Stosowanie zdradzieckiego podstępu było wśród Chińczyków tym bardziej dopuszczalne, im bardziej przeciwnik był obcy. (…) Sun Zi nie roztrząsa kwestii fair play i zachowania honoru w czasie działań wojennych. Zamiast potępiać czy rozgrzeszać używanie przemocy czy oszustw, postępowanie honorowe na polu walki odrzuca jako sprzeczne z kluczowym kryterium - skutecznością”. Hmm, coś w tym jest… Gdyby pan Wołodyjowski Bohuna w odpowiednim momencie dociął, Rzeczpospolita uniknęłaby wielu kłopotów…

Posłużmy się chińskim przykładem. W roku 881 wybuchła w Chinach rebelia. Cesarz uciekł ze stolicy, którą próbował odbić dopiero po zgromadzeniu odpowiednio wielkich sił. Wódz rebeliantów Huang Chao nie bronił twierdzy. Wojska cesarskie, sądząc że opuszczone umocnienia są iluzją mającą skłonić je do nieostrożności, przypuściły szturm. Rychło okazało się, że obrońcy rzeczywiście opuścili miasto, co w szeregach armii cesarskiej wywołało rozprężenie. Atak rebeliantów był już tylko formalnością - wojsko cesarskie wybito do nogi.

Czyżby realizowana właśnie koncepcja przyjaźni z Chinami i budowy nowego Jedwabnego Szlaku miała głębszy niż wydawałoby się sens?

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 12

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski