Po badaniu antydopingowym przeprowadzonym po spotkaniu 26. kolejki Górnik Łęczna - Termalica Bruk-Bet Nieciecza (5 marca 2016 roku) u obrońcy „Słoników” Artema Putiwcewa wykryto meldonium, czyli środek, który od 1 stycznia bieżącego roku znajduje się na liście substancji niedozwolonych.
- O sprawie dowiedziałem się we wtorek wieczór. Zadzwonił do mnie syn i poinformował, że w internecie ukazała się informacja, że u jednego z zawodników Termaliki Bruk-Betu wykryto niedozwolony środek - mówi szkoleniowiec niecieczan Piotr Mandrysz.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, po każdym spotkaniu ekstraklasy w wyniku losowania wybieranych jest trzech zawodników z obu drużyn, którzy poddawani są kontroli antydopingowej.
- Wiem, że po meczu w Łęcznej Artem Putiwcew był badany, jednak zgodnie z obowiązującymi przepisami, gdyby wynik był pozytywny, to do 30 dni klub i zawodnik powinni zostać o tym powiadomieni. Tymczasem sprawa nagle, z niewiadomych powodów, wychodzi na światło dzienne po 52 dniach. W dodatku stężenie meldonium, jakie wykryto u Putiwcewa, jest tak niskie, że istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że środek ten zażywał w zeszłym roku, gdy nie był on jeszcze na __liście substancji niedozwolonych - podkreśla Mandrysz.
- Stężenie meldonium u zawodnika Termaliki Bruk-Betu Atrema Putiwcewa było tak niskie, że w tej chwili nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kiedy dokładnie piłkarz zażywał ten środek - wyjaśnia dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie Michał Rynkowski. - Na razie postępowanie w sprawie Putiwcewa zostało zawieszone, sprawę przekazaliśmy natomiast do Światowej Agencji Antydopingowej i czekamy na jej decyzję. Z nieoficjalnych informacji wiem, że posiedzenie wspomnianej Agencji zaplanowane jest na __wrzesień. Niewykluczone jednak, że zbierze się ona we wcześniejszym terminie - dodaje Rynkowski.
Na razie Putiwcew nie jest zawieszony, natomiast punkty zdobyte przez zespół z Niecieczy w meczach rozegranych od 5 marca, w których uczestniczył Putiwcew, na pewno nie zostaną anulowane. - Kara, jeżeli taka będzie, gdyż w większości podobnych przypadków postępowanie zostaje umorzone, może dosięgnąć tylko zawodnika. Z racji tego, że postępowanie na razie jest zawieszone, nie informowaliśmy jeszcze piłkarza, że może zażądać zbadania próbki „B”. Sprawa na pewno więc __jeszcze trochę potrwa - podkreśla Rynkowski.
Mandrysz zastanawia się, komu mogło zależeć, by na finiszu rozgrywek puścić w mediach taką „bombę”. - Przeczuwam, że ktoś na siłę chce zniszczyć naszą pracę i próbuje rozwalić nam zespół od wewnątrz. Stan psychofizyczny, w jakim znajduje się teraz Ukrainiec, na pewno jest inny niż kilka dni temu, przed nagłośnieniem tej sprawy. Wcale nam to nie pomaga - mówi trener.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?