Jak podaje serwis "Variety" za projektem stoi firma o nazwie Worldwide XR, posiadająca prawa do wizerunków prawie 400 zmarłych aktorów, celebrytów i gwiazd ze świata sportu. Wśród nich są m.in. Burt Reynolds, Bettie Page, Andre the Giant, a nawet Malcolm X.
Po co Worldwide XR te zastępy "zmartwychwstałych"? Firma planuje umieścić ich wizerunki w tradycyjnych filmach fabularnych oraz reklamach. I co ciekawe - nie będzie w tym pionierem. Ożywieni cyfrowo aktorzy pojawiali się na ekranie już wielokrotnie. Można było oglądać ich m.in. w "Gladiatorze" (Oliver Reed), "Szybkich i wściekłych" (Paul Walker) oraz reklamach. Dla Diora swoich twarzy "użyczyły" Marylin Monroe i Marlena Dietrich, a Audrey Hepburn zagrała w reklamie czekolady. Zresztą nie był to jej pierwszy pozagrobowy występ - wcześniej pojawiła się w reklamie firmie GAP.
"Influencerzy pojawiają się i znikają, a legendy nigdy nie przeminą" - podsumuje Travis Cloyd szefujący Worldwide XR.
Nie wszyscy jednak są zachwyceni pomysłem cyfrowego wskrzeszania aktorów. Aktor Chris Evans określił pomysł jako "odrażający". "Może więc komputer wygeneruje nam jakis nowy obraz Picassa, albo napisze kilka kawałków Johna Lenona. Kompletny brak zrozumienia z jakim mamy tutaj do czynienia jest żenujący". I nie jest w tej opinii odosobniony. W podobnym tonie wypowiadają się m.in. Zelda Williams, Elijah Wood i Dylan Sprouse.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
