Nie żyje jeden z najbardziej znanych ludzi kina w Anglii

Uchodził za jednego z najwybitniejszych aktorów i reżyserów naszych czasów. Zaczął występować jeszcze w czasie studiów w 1942 r. Debiutem był film "Nasz okręt". Później rolą w obrazie "Skała w Brighton" zyskał uznanie krytyków i widzów.

W 1959 roku rozpoczął współpracę z pisarzem i aktorem Bryanem Forbesem, z którym stworzył spółkę o nazwie Beaver Films. Wspólnie zrobili kilka niskobudżetowych filmów, m.in. "Whistle Down The Wind" (1961) i "The L-Shaped Room" (1963).

W 1969 r. Attenborough zadebiutował jako reżyser muzyczną komedię "Oh! What a Lovely War", która wzbudziła duże zainteresowanie zarówno wśród krytyków jak i widzów. Największy sukces Richard Attenborough osiągnął w 1983 r., kiedy jego film "Gandhi" otrzymał 8 statuetek Oscara w tym dwie z nich trafiły do rąk reżysera. Bardzo znany był też jego film "O jeden most za daleko".

Polscy widzowie znali go m.in. z "Parku Jurajskiego" i "Cudu w Nowym Jorku".

Warto zaznaczyć, że Richard Attenborough w swoich filmach poruszał często ważne problemy społeczne i polityczne.

W tym kontekście istotne są stworzone przez niego filmowe biografie.

W 1972 r. opisał młodość Winstona Churchilla w obrazie "Young Winston", dziesięć lat później w "Gandhim" zajął się sylwetką duchowego przywódcy Hindusów, w 1987 r. poruszył problem rasizmu w filmie "Krzyk wolności" opowiadającym o życiu południowoafrykańskiego bojownika o prawa Murzynów, Steve'a Biko.

Do końca życia pozostał zresztą aktywny - angażował się w działalność społeczną i charytatywną, był m.in. ambasadorem dobrej woli UNICEF.

Prywatnie był starszym bratem słynnego twórcy filmów przyrodniczych, Davida.

W 1976 r. Attenborough otrzymał tytuł szlachecki. Ale pozostawał wciąż skromnym człowiekiem. - Nie jestem wielkim reżyserem, jestem po prostu dobrym reżyserem - powiedział w jednym z wywiadów. Ale dla wielu był legendą kina jeszcze za życia. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron powiedział, że Richard Attenborough był "wielką postacią świata filmu".