Nieatrakcyjna pralnia

NOWY SĄCZ. Ekonomia dała znać o sobie

Nie ma chętnych na prowadzenie pralni w sądeckim szpitalu. Trzeci przetarg ogłoszony na wynajem pomieszczeń i świadczenie tego typu usług nie doszedł do skutku. Po raz kolejny nie zgłosił się żaden oferent.

- Rachunek ekonomiczny jest prosty - mówi Marcin Rolka, zastępca dyrektora sądeckiego szpitala ds. leczniczych. - Pralnia nie ma stuprocentowego obłożenia. Miesięcznie trafia tam do prania 25 ton brudnych rzeczy. Z naszych kalkulacji wynika, że jest ona wykorzystana tylko w 40 proc. Miesięczne utrzymanie pralni pochłania 100 tys. zł. Koszty zmniejszyłyby się, gdyby ilość prania była większa.
Ogromna pralnia musiałaby mieć więcej klientów zamawiających tam usługę, aby jej działalność była opłacalna. Oferent, który zdecydowałby się przejąć pralnię, musiałby zagwarantować dalsze zatrudnienie 16 osobom. Musiałby również spełnić i inne postawione warunki. Najwidoczniej nikt nie zdecydował się na to. Z pewnością należałoby wymienić część urządzeń, niektóre z nich mają już 10 lat. Funkcjonowanie pralni też, jak twierdzi dyrekcja, należałoby usprawnić organizacyjnie. Sam budynek wymaga inwestycji.
- Konkurencja na świadczenie tego rodzaju usług jest bardzo duża - dodaje dyrektor Rolka. - Nasza koncepcja nie wzbudziła najwidoczniej zainteresowania potencjalnych oferentów. W tej sytuacji sami będziemy szukać innego rozwiązania, które pozwoli nam uniknąć niepotrzebnych kosztów. Będziemy musieli poszukać klientów, którzy chcieliby skorzystać z oferty pralni i płacić szpitalowi za wykonane usługi, a to przełożyłoby się na wymierne dochody. W grę wchodziłyby tu zakłady pracy, restauracje nie tylko z Nowego Sącza.
(MIGA)