Niebezpieczni towarzysze podróży

Zimowi rowerzyści

   - W zimie boję się wymijać rowerzystę. Jeśli podczas mojego manewru wjedzie on na jęzor lodu, przewróci się i wpadnie pod auto - kto będzie winny? Obawiam się, że właśnie ja, czyli wymijający go... - mówi jeden z kierowców. Prowadzący auta boją się, że w takiej sytuacji to oni, a nie rowerzysta, zostaną uznani za winnych. Obawiają się ewentualnego zarzutu, że np. nie zachowali dostatecznej ostrożności.
   Tadeusz Skobejko, szef myślenickiej "drogówki", wyjaśnia, że takie obawy nie są uzasadnione. Badająca okoliczności wypadku policja starannie i wieloaspektowo stara się przeanalizować wydarzenie. - Ustalamy, kto zawinił. To nie jest tak, że odpowiedzialność ponosi automatycznie kierowca - zapewnia.
   Szef "drogówki" przyznaje, że widok rowerzysty na zaśnieżonej lub oblodzonej drodze budzi w nim mieszane uczucia. - Co gorsza, z naszych obserwacji wynika, że zimą z rowerów korzystają przede wszystkim starsi ludzie. Nie mając samochodu, w ten sposób próbują zaoszczędzić czas - podkreśla.
   Policja nie może zabronić zimowym rowerzystom poruszania się po drogach publicznych. Jedyne, co może, to pouczać i wyjaśniać, że taka jazda jest działaniem nierozsądnym. Patrole zwykle tak też postępują. Skutek tych działań jest jednak problematyczny: z zaśnieżonych dróg rowerzystów wcale nie ubywa.
   W policyjnych statystykach nie ma obecnie wielu wypadków z udziałem rowerzystów. Funkcjonariusze przypuszczają, że taki stan rzeczy to przede wszystkim skutek zwiększonej ostrożności kierowców. - Widząc rowerzystę, prawdopodobnie zachowują szczególną ostrożność - podsumowuje Tadeusz Skobejko.
(TD)