Po pierwszym solidnym ochłodzeniu owady wlazły do pomieszczenia licząc, iż spędzą w nim zimę. Nic z tego. Po włączeniu ogrzewania wróciły do życia - w ostatnim tygodniu listopada, co nie wróżyło im niczego dobrego. Łaziły po framudze okna, obijały się o ściany. W takim stanie nie miały szans na dotrwanie do wiosny. Pewnie popukacie się w czoło, myśląc o moich staraniach. Wszak to jadowite osy i szerszenie, więc niechże przepadną. O nie.
Każda z sześciu os i pięciu szerszeni to były panie. I do tego królowe. Jedyne w pełni rozwinięte płciowo owady. Jeśli dożyją do wiosny, założą nowe rodziny. Wiem, budzą strach, lecz przed oczyma mam kilogramy uciążliwych much czy gąsienic pożeranych przez drapieżne osy i szerszenie.
Przystąpiłem do dzieła. Zaadaptowałem budkę dla ptaków. Zmurszałe drewno chłonęło wodę i zapewniało wilgotność. Otwór wejściowy zmniejszyłem drewnianym kołkiem, żeby żaden gryzoń nie wszedł do środka. Wnętrze wypełniłem mieszaniną sosnowych szyszek, mchu, liści i kawałków kory.
Potem włożyłem królowe i wyniosłem zawartość na chłodny ganek. Stopniowo, tak by uniknąć termicznego szoku, przyzwyczaję je do zimna, a za kilka dni wyniosę do ogrodu. Potem niech im szczęście dopisze.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?