Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedźwiedź Wojtek. Towarzysz broni żołnierzy z armii Andersa.

Piotr Subik
Niedźwiedź Wojtek lubił zapasy z żołnierzami
Niedźwiedź Wojtek lubił zapasy z żołnierzami Archiwum
Historia. Gdyby udało się znaleźć 60 tysięcy złotych, pomnik czworonożnego szeregowca mógłby zostać odsłonięty w parku Jordana 18 maja 2014 r. Tego dnia przypada bowiem 70. rocznica zwycięstwa polskich żołnierzy w bitwie o Monte Cassino, w której brał udział także Wojtek.

Potężny niedźwiedź brunatny w wojskowej furażerce na łbie stoi wyprostowany niczym człowiek, jedną z łap zawadiacko opierając na skrzynce z amunicją. Zwierzę naprawdę robi wrażenie, choć na pierwszy rzut oka widać, że nawet gdyby było żywe, nikomu nie zrobiłoby krzywdy…

Tak ma wyglądać pomnik, który jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za kilka miesięcy stanie w Parku im. dra Henryka Jordana w Krakowie. Tak też wyglądał niedźwiedź Wojtek, który z żołnierzami z armii gen. Władysława Andersa przeszedł szlak bojowy od Iranu po Włochy. A potem wylądował, jak wielu z nich, na dożywocie na Wyspach Brytyjskich.

- Przypisuje się mu rzeczy niestworzone, ale to rzeczywiście był niezwykły zwierz. Dla nas był największą wartością. Tęskniliśmy za ciepłem, rodziną, za Polską, a on dodawał nam otuchy. W trudnych dniach na obczyźnie, kiedy walczyliśmy o wolną Polskę, wpływał bardzo dobrze na morale żołnierzy - nie ukrywa krakowianin profesor Wojciech Narębski, znany polski geolog, jeden z ostatnich żyjących żołnierzy 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii II Korpusu Polskiego, której żołnierzem był Wojtek.

Prof. Narębski zawsze z chęcią opowiada o Wojtku. I zawsze podkreśla, że nie był jego opiekunem - co się mu zwykło przypisywać, lecz jak inni żołnierze 22. kompanii, towarzyszem broni. To samo podkreślał w minioną sobotę, 2 marca, podczas poświęconego historii Wojtka spotkania w krakowskim Muzeum Armii Krajowej.
***
Był malutką, puszystą kulką, kiedy polscy żołnierze w drodze z Pahlevi do Teheranu za parę konserw odkupili go od perskiego chłopca. Matkę Wojtka zastrzelili myśliwi. Na krótko zastąpiła mu ją Irena Bokiewicz, 18-letnia Polka, która z tysiącami innych byłych więźniów sowieckich łagrów na Syberii udawała się do stolicy Iranu.

Od małego Wojtek był rozrabiaką, uwielbiał np. skakać w namiotach po głowach polskich uchodźców, dlatego postanowiono się go pozbyć - stał się prezentem dla generała Mieczysława Boruty-Spiechowicza, dowódcy 5. Wileńskiej Dywizji Piechoty. Mimo że oficer lubił zwierzęta, miś Wojtek długo przy nim nie zabawił. Bo ileż można było tolerować nieustanne psoty - a to rozbijanie w kasynie jajek przygotowanych na śniadanie dla oficerów, a to stłuczenie dwóch telefonów itp. W ten sposób niedźwiedź Wojtek trafił do 2. Kompanii Transportowej, którą z czasem przemianowano w 22. Kompanię Zaopatrywania Artylerii.

Był 22 sierpnia 1942 r., w kronice jednostki zapisano: "Porucznik Florczykowski przywiózł do kompanii sympatycznego niedźwiadka, który był bardzo mile przyjęty przez żołnierzy".

Kiedy prof. Wojciech Narębski z opóźnieniem trafił do armii gen. Andersa, po czasie spędzonym w więzieniu NKWD, niedźwiedź Wojtek już w niej był.

- Mój dowódca powiedział, że będą mnie nazywać "małym Wojtkiem" - w odróżnieniu od "dużego Wojtka" - uśmiecha się prof. Narębski. Odtąd za każdym razem, kiedy ktoś przyjeżdżał do kompanii i pytał o Wojtka, koledzy odpowiadali pytaniem: "O którego Wojtka pytasz, małego czy dużego?".

Malucha karmiono mlekiem z butelki po… wódce, w której smoczek zastępowała zwinięta szmatka. Potem przerzucił się na owoce, słodkie syropy, marmoladę, miód - jako żołd dostawał dodatkowe racje żywnościowe. A za dobre zachowanie żołnierze nagradzali go piwem (zdarzało się im go upić ) i… papierosami, które zjadał, ale tylko gdy były zapalone.
W osobnym namiocie mieszkał z opiekunem, kapralem Piotrem Prendyszem. Lubił spędzać czas na boksowaniu się i zapasach z wojakami, zwykle za przeciwników miał trzech, czterech z nich. Nikomu nie robił krzywdy, mimo że z czasem miał już dwa metry wysokości i ważył ćwierć tony.

***
Towarzyszył żołnierzom na każdym kroku, twierdzili nawet, że zabranie go na akcję przynosiło szczęście. Początkowo jeździł w szoferce, ale potem przestał się do niej mieścić. Potrafił podnieść skrzynkę z amunicją, choć to legenda, że podczas bitwy o Monte Cassino nosił pociski z paki ciężarówek do dział. Prof. Narębski śmiał się nawet, że wkrótce zacznie się mówić, iż Wojtek osobiście strzelał z nich do Niemców.

- Zdarzało się, że żołnierze podali mu skrzynkę z pociskami i pod ich kontrolą przeniósł ją kilka metrów. Był bardzo silny i takie ciężary nie robiły na nim wrażenia. Nie zabieraliśmy go w rejon bezpośrednich działań - wspominał kilka lat temu prof. Narębski. Potem Wojtek towarzyszył II Korpusowi Polskiemu także podczas walk na wybrzeżu Adriatyku i w Apeninach.

Po zakończeniu wojny żołnierze gen. Andersa trafili do Wielkiej Brytanii, a wraz z nimi - niedźwiedź Wojtek. W obozie Winfield Camp koło Berwick-on-Tweed odwiedzali go dziennikarze, fotoreporterzy. Kiedy polski korpus został zdemobilizowany, Wojtek trafił do zoo w Edynburgu. Tam zmarł 15 listopada 1963 r.

Polscy żołnierze, którzy bez szansy na powrót do Polski rządzonej przez komunistów zostali na Wyspach, nie zapomnieli o nim do ostatnich chwil. Przychodzili, rzucali mu zapalone papierosy. Podobno wciąż reagował na słowa po polsku. Stał się symbolem losu polskiego żołnierza, który najpierw walczył za wolność Polski, a żywota dokonał na obczyźnie… Nie zwrócono go Polsce na żądanie ogrodu zoologicznego w Gdańsku Oliwie, choć komuniści bardzo chcieli się nim pochwalić.

Polacy i Brytyjczycy, ale też przedstawiciele innych nacji, nawet po śmierci nie zapomnieli o niedźwiedziu Wojtku. Na zoo, w którym mieszkał, wisi wielka tablica jemu poświęcona, podobne są w Imperial War Museum w Londynie oraz Canadian War Museum w Ottawie. Imię Wojtka od niedawna nosi polska szkółka sobotnia w Crawley, w hrabstwie West Sussex. A w maju 2014 r. pomnik Wojtka z jego opiekunem stanie w Edynburgu.

***
Pomnik Wojtka, który ma szansę za kilka miesięcy pojawić się w parku Jordana, nie będzie pierwszym jego upamiętnieniem w Polsce. W czerwcu 2013 r. odsłonięto takie na pl. Słowiańskim w Żaganiu w Lubuskiem. Z kolei we wrześniu tego samego roku Wojtek doczekał się pomnika w Szymbarku na Pomorzu. Oba przedstawiają zwierzę trzymające w łapach pocisk artyleryjski.
To odbiega od prawdy historycznej, dlatego Wojtek w parku Jordana będzie wyglądał tak, a nie inaczej…

Czy uda się odsłonić krakowski pomnik 18 maja 2014 roku, dokładnie w 70. rocznicę zdobycia przez II Korpus Polski klasztoru na Monte Cassino? Nie wiadomo. Ma kosztować około 60 tysięcy złotych, dotychczas udało się zebrać niespełna trzecią część tej kwoty…

- Byłem zdziwiony, kiedy okazało się, że niedźwiedź Wojtek jest bardziej znany w Szkocji niż w Polsce. Jego historia może być niesamowitym narzędziem edukacyjnym - pokazać, że dzieje Polski to nie tylko smutne rzeczy. Wojtek to piekny symbol przyjaźni człowieka ze zwierzęciem, łączący wiele państw, prócz Polski - Iran, Irak, Palestynę, Syrię, Egipt, Włochy i Wielką Brytanię - zwracał uwagę podczas spotkania w Muzeum AK Richard Lucas, Brytyjczyk mieszkający w Polsce od prawie 30 lat, orędownik budowy pomnika Wojtka w Krakowie.
Przy tej okazji warto wspomnieć, że Wojtek nie był jedynym niedźwiedziem służącym w polskim wojsku. W 1943 r. na krótko do 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii trafił też niedźwiedź Michał, jednak był agresywny wobec Wojtka, dlatego oddano go do zoo w Tel Awiwie. Z kolei dumą wojaków stacjonujących w okresie międzywojennym w Twierdzy Modlin była biała niedźwiedzica zwana Baśką Murmańską. Przygarnęli ją do siebie żołnierze baonu murmańskiego służący w północnej Rosji.

Potrafiła naśladować krok marszowy i salutować, dlatego też w 1919 r. wzięła udział w defiladzie na pl. Saskim w Warszawie. Ponoć podała łapę samemu Naczelnikowi, marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu. Niestety, smutny był koniec Baśki. Po wyrwaniu się za mury koszar i przepłynięciu Wisły została zakłuta widłami przez chłopów z jednej ze wsi pod Modlinem. Po wypchaniu trafiła do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. W odróżnieniu od Wojtka, z czasem o niej zapomniano niemal zupełnie.

Pieniądze na budowę pomnika niedźwiedzia Wojtka można wpłacać na konto: Towarzystwo Parku im. dra Henryka Jordana, 30-062 Kraków, al. 3 Maja 11, PKO BP Oddział 1 w Krakowie 07 1020 2892 0000 5502 0162 0178 z dopiskiem "budowa pomnika Niedźwiedź WOJTEK"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski